Przejdź do głównej zawartości

ŻYWIEC APA


ALK.5,4%. Być może się mylę, ale prawdopodobnie Żywiec APA jest najbardziej pożądanym i wyczekiwanym koncerniakiem ostatniego ćwierćwiecza (nie licząc Grand Championów). Oczywiście pożądanym przez piwnych pasjonatów, niekiedy nazywanych beer geekami, bo podejrzewam, że wielbiciele ‘jasnych pełnych’ za dwa z groszami mają APA z Żywca głęboko w d....
O piwie zrobiło się bardzo głośno na długo przed tym, nim trafiło do butelek. Otóż wicelider rynku Grupa Żywiec nie chcąc od razu rzucać się na głęboką wodę, wpierw wysłała testowe partie nowego piwa w beczkach do kilku/kilkunastu wybranych pubów w całej Polsce. Oczywiście w dobie dzisiejszej techniki i przepływu informacji nie udało się utrzymać tego faktu w tajemnicy. Od razu znaleźli się zwolennicy tego konceptu, ale nie brakowało też przeciwników, którzy zhejtowali piwo, zanim jeszcze zdążyli się go napić!
Dzisiaj wiadomo już, że testy wypadły pomyślnie, bowiem od paru dni nowa wersja Żywca została zakapslowana i wysłana w świat, czyli w Polskę. Tym samym GŻ jest pierwszym polskim koncernem, świadomie wkraczającym na wąską ścieżkę piwnej rewolucji, która trwa u nas już od jakichś 2-3 lat. Pierwszymi jaskółkami zwiastującymi ten fakt był Bock, Białe i Marcowe, jednak dopiero użycie nowofalowych chmieli można uznać za kamień milowy w powolnej zmianie strategii i podejścia do klienta całej Grupy Żywiec. 


Żywiec APA to oczywiście American Pale Ale, czyli jasne piwo górnej fermentacji, chmielone odmianami amerykańskich chmieli – Chinook, Citra, Amarillo, Magnum oraz Centennial.
Rzeczone piwo posiada ładny, ciemno złocisty kolor i jest lekko mętne, o czym producent nie omieszkał nas poinformować. Grubo ziarnista piana tworzy wysoki, biały kożuch, który dość długo utrzymuje się przy życiu. Na szkle można podziwiać średnio obfite, acz wyraźne zacieki. Całość sprawia całkiem sympatyczne wrażenie.
Zapach to w miarę udane połączenie chlebowego słodu z amerykańskimi chmielami w postaci dużej dawki cytrusów, lekkiej żywicy oraz odrobiny iglaków. W tle obecne są także średnio intensywne nuty owoców tropikalnych, głównie mango i liczi. Niby wszystko jest tu na miejscu, jednak nie ma tego efektu „wow”, a całość jest chyba odrobinę za bardzo stonowana. Mimo wszystko zapach jest ładny, ale tak jak mówię – pozbawiony pazura.

W smaku dzieje się bardzo podobnie. Rządzą wyraziste cytrusy, chmiel, zioła i umiarkowana żywica. Nieco z boku mamy biszkopty, mango, sosnę oraz wyraźne akcenty słodowe, które jednak są tak mdłe, że zabierają sporo przyjemności z picia. Na finiszu średnio mocna (jak na koncernowe warunki bardzo mocna) chmielowo-ziołowa goryczka, która co prawda nie zalega, jednak jest lekko przytępawa.
Piwo jest średnio treściwe, półpełne w smaku. Chwilami staje się nieco zbyt wodniste i puste, aczkolwiek nie ma problemów z jego opróżnieniem. Pijalność z pewnością byłaby znacznie większa, gdyby nie ta mdła słodowość i lekko tępa goryczka. Nie będę ukrywał, że piwu wyraźnie brakuje rześkości i świeżości, szczególnie w smaku. Gdyby poprawić ten aspekt, byłby to bardzo smaczny, wręcz znakomity trunek.
Nie mniej jednak cieszę się z tego piwa, jak dzieciak z lizaka. Mimo pewnych niedoskonałości, nie mam żadnych problemów z uznaniem go za APA, a to już coś. Poza tym jestem pewien, że jest to najbardziej dostępna i najtańsza (mimo, że nie kosztuje oczekiwanych 3 i pół złotych) polska APA na rynku.
OCENA: 6/10
CENA: 5.31ZŁ (Auchan)
GRUPA ŻYWIEC

Komentarze

  1. Zgadzam się w pełni z opinią :) jest ok, choć szalu nie ma , niemniej jednak dobrze się napić takiego "koncerniaka" - w zasadzie na coś takiego , lub zbliżonego czekałem - mam w końcu w przyosiedlowym Lewiatanie do wyboru sensowne piwa - czyli Brackie Imperial IPA oraz Żywieckie APA :)
    W Cieszynie właśnie w Lewiatanie - zakupiłem wspomniane APA po 4,65 zł - czyli przyzwoicie.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak na APĘ poniżej 5 zł to i tak jest krok milowy ze strony koncernu.nie wymagajmy więcej.błoby lepsze ,ale kosztowałoby 6 zł, a to na piwo koncernowe byłoby lekką przesadą.
    w moim sklepie jest już od kilku dni i mimo że wolę piwa z małych browarów rzemieślniczych to daję 8/10 .tak trzymać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. macie szczęście, ja dałem 5,30zł :/

      Usuń
    2. Dzisiaj kupiłem to piwo, 4.29 wiec cena bardzo dobra:)

      Usuń
    3. Gdyby kosztowało 6 zł ciężko by było przykleić jej łatkę "koncerniaka" bo prawdopodobnie byłoby ważone tak jak należy.

      Usuń
  3. Nie mogę namierzyć w sklepach, ale jeśli pozycjonują APA na poziomie cenowym Porteru to jest max co mogę zapłacić. 4,50+ butelka. Wincyj ni dom...

    ..bo za 4,99 +butelka to można kupić Lwówek Jankesa. I to w sieciówce (Stokrotka).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. faktycznie ,cena taka sama ,chociaż żywiec ma lepszą pianę.
      przedtem jankes miał pianę jak beton ale teraz chyba coś się popsuło.

      Usuń
  4. Dzisiaj kupiłem w Leclerc za 3,35zł. Za taką cenę to moim skromnym zdaniem jedno z najlepszych piw aktualnie w Polsce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Ty chłopie wróć się tam i kup całą skrzynkę!! :D
      Najtaniej jak do tej pory widziałem to piwo za 4,15zł.

      Usuń
  5. W Polo kupiłem za 3,39zł pierwsze smakowało mi ale drugie gdy szklanka na etykiecie zmieniła kolor na niebieski....to był niebiański smak :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że ja tutaj okazałem się największym idiotą, kupując to piwo w cenie ponad 5 zł!!! :/

    OdpowiedzUsuń
  7. 3,49 w Kapselku :P
    Zachęciłeś mnie tymi cytrusami, więc gdy nadarzyła się okazja, spróbowałam.
    No i.. to jest piwo dla mnie. Aż dziwne pisać tak o Żywcu. Zwykle APAki mają za mocną gorycz dla mnie, a tutaj jest nienachalna, zostająca w tyle języka. Cytrusy faktycznie dominują, ale mnie to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, bardzo odświeżający smak. Za tę cenę? 7/10.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyznam się z Ciekawości kupiłem.... i po dwóch łykach wylałem bo nie dało się pić :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, jeszcze długa droga przed Tobą przyjacielu...

      Usuń
  9. Jedno z moich ulubionych. W eLeclerc i PoloMarkecie w dobrych cenach.

    OdpowiedzUsuń
  10. Słabe, ulotny aromat, mizerna gorycz, zbyt duże wysyłanie wysyceniei jakieś dziwnie chemiczne tło. Cena nie gra roli bo to nie ona decyduje o smaku. Raczej nie podbije rynku, no nie bardzo wiem dla kogo to piwo jest- rasowy piwosz raczej potraktuje je jako ciekawostke i wróci do craftów amator eurolagerów tez nie będzie zachwycony, ot taki eksperymet

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów, śre

Miłosław IPA od Fortuny

  Idziemy za ciosem, dlatego dzisiaj druga marcowa nowość od Fortuny – Miłosław IPA. Piwo to jest alkoholową wersją piwa Miłosław Bezalkoholowe IPA , które to jest jednym z lepszych ‘bezalkusów’. Prawie zawsze najpierw powstaje wersja alkoholowa, a dopiero później bezalkoholowa (ewentualnie), ale tu mamy odwrotną sytuację. Dziwne to. W sumie nie wiem, dlaczego ta nowinka zowie się IPA? Przecież mamy tu zaledwie 4,6% alko oraz tylko 11,5º Blg! To nawet na Session IPA są niskie parametry. Trochę ich poniosło w tym Miłosławiu. Jako ciekawostka dodam jeszcze, że w składzie tego piwa znajduje się pszenica niesłodowana, słód żytni oraz zielona herbata Sencha Earl Grey. Użyte chmiele to Citra, Amarillo, Chinook, Lubelski i Cascade.  Piwo jest lekko zmętnione, złocistej barwy. Góruje nad nim ogrom białej piany, która jest dość drobna, bardzo puszysta i trwała. Opadając zostawia wyraźne zacieki na szkle. Piję. Od razu dolatuje do mnie spora dawka Sencha Earl Grey, dzięki czemu moje skoj

Mentor III Bourbon Oak & Cedar Wood Chips

  Piwo Mentor w bardzo charakterystycznym opakowaniu, to jedna z legend polskiego piwnego rzemiosła. Swego czasu, ten imperialny porter bałtycki był obiektem pożądania niejednego beergeeka . Kilka lat później pojawił się Mentor II, a pod koniec tej zimy Browar ReCraft uraczył nas Mentorem III. „Trójeczka” ukazała się, aż w trzech wersjach – podstawce i dwóch wersjach z dodatkami. Podstawki nie udało mi się zakupić, ale mam dwie pozostałe nowości ze Świętochłowic.   Na pierwszy ogień idzie wersja leżakowana z płatkami dębowymi z beczek po Bourbonie oraz z płatkami drewna cedrowego. Bourbon to już mega oklepana sprawa, ale nie mam pojęcia jak pachnie drewno cedrowe. Poza tym, nie kojarzę tego dodatku w piwie, więc trochę się jaram. Zobaczmy, co wyszło z tego eksperymentu.  Piwo jest przyjemnie gładkie i gęste, rozlewające się po podniebieniu. Dużo tu czekolady deserowej, wspomaganej przez praliny i akcenty kakao. Tuż za nimi na scenę wchodzi drewno – czuć klepkę dębową oraz coś, cz