Przejdź do głównej zawartości

CHARON


ALK.5,2%. Tegoroczne piwne Hallowen przeszło bez większego echa, jednak myliłby się ten, kto twierdzi, że w Polsce brak jest prawdziwych pumpkin ale. W tym roku do znanego już Dyniamitu z Pinty i Naked Mummy z AleBrowaru dołączyły co najmniej trzy nowe piwa dyniowe. Jednym z nich jest właśnie Charon z Browaru Olimp, który dodatkowo otrzymał przedrostek belgian, ze względu na użyte drożdże.
Charon to w mitologii greckiej duch świata podziemnego. Był przewoźnikiem dusz zmarłych przez mityczną rzekę Styks, przez którą musiała przeprawić się każda dusza zmarłej osoby w drodze do krainy zmarłych, czyli Hadesu.
Piwo Charon różni się od innych pumpkin elji  tym, że do jego produkcji użyto nie miąższu z dyni, lecz jej łuskane pestki. Poza tym mamy tu jeszcze prażone składniki, takie jak jęczmień (jak w stoutach), żyto i cykorię. Mhmm... brzmi ciekawie. 


Zanim przejdę do sedna muszę (po prostu muszę) wyrazić swoje słowa aprobaty nad opakowaniem, co do którego Olimp przywiązuje coraz większą wagę. Obecne etykiety są tak błyskotliwe, dopracowane i przemyślane, że aż chce się jęknąć z zachwytu. Po prostu klasa, kunszt i majstersztyk. Do tego ten gładziutki papier, który mógłbym dotykać godzinami. R-e-w-e-l-a-c-j-a.
Nim się zupełnie rozmarzę otwieram butelkę i przelewam zawartość. Piwo jest bardzo ciemne, ale nie czarne. Pod światło widać wyraźne brunatne przebłyski. Drobno ziarnista, beżowa piana nie jest zbyt wysoka, a w dodatku opada w ciągu do zera w przeciągu kilku minut. Lacing na minimalnym poziomie.
Umiarkowanie wysycone piwo pachnie dość intensywnie. Nie brakuje tu klimatów prażonego zboża i lekko opiekanego słodu. Co ciekawe wyczuwam tu również niewielkie niuanse chmielowe, szczyptę czekolady oraz charakterystyczne wtręty winne i jakieś przyprawy (chyba gałka muszkatałowa). Zapach jest ostry, chwilami pieprzny i lekko kwaskowy. Dziwnie to wszystko pachnie, trochę belgijsko, ale sumarycznie nawet mi się podoba.

W smaku jest lekka słodycz, jednak dość dobry balans nie pozwala jej rozwinąć skrzydeł. Solidna baza opiekanego słodu i tostów, dobrze komponuje się z subtelnymi niuansami kawy zbożowej, lekko słodkiej czekolady i stonowanego karmelu. Na sąsiednim torze podążają niewielkie nuty chmielu i umiarkowanie ostrych przypraw. Tło wypełnia minimalna paloność, oraz lekka, nie zalegająca, wręcz symboliczna goryczka.
Charon jest dość treściwym napitkiem, który cechuje się sporą pełnią i niezłym balansem. Z pijalnością byłbym jednak ostrożny – belgijska przyprawowość oraz ciemny, opiekany charakter z pewnością nie sprzyja szybkiemu opróżnianiu szklanki.
Akcentów dyniowych to ja tu za bardzo nie czuję, ale powiem szczerze, że nie jadłem nigdy miąższu dyni, ani jej pestek. Prażona cykoria jest składnikiem kawy zbożowej, więc powiedzmy, że jej obecność jest zauważalna.
Podsumowując jest to dość dziwna interpretacja piwa dyniowego, w którym de facto dyni nie czuć. Czuć za to cykorię i przede wszystkim belgijski charakter, który robi całą robotę w tym niecodziennym piwie.
OCENA: 7/10
CENA: 6.10ZŁ (Skład Piwa)
BROWAR OLIMP//BROWARY REGIONALNE WĄSOSZ

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

Astus Malum - imperialny Graff

  Browar Kormoran jakiś czas temu ujednolicił wizualnie segment swoich piw premium. Szykowne tuby wyglądają bardzo elegancko i ekskluzywnie. W środku znajdziemy rzadko spotykaną, malowaną flaszkę o pojemności 375ml. Niestety te piwa są dość drogie… Ostatnim trunkiem z tej serii, którego jak dotąd nie piłem, jest Astus Malum. To piwo jest już z nami dość długo. To imperialny Graff z dodatkiem opiekanej dębiny. Graff to oczywiście połączenie piwa i cydru – niebywała rzadkość w świecie piw. Takie wynalazki robi się jednak dosyć prosto. Do brzeczki dodaje się soku jabłkowego i całość poddawana jest fermentacji. Kormoran dodał do tego piwa, aż 27% soku, więc to naprawdę dużo. Jako, że to imperialna wersja Graffa , to i parametry są nieliche - 26º Plato i 11,5% alkoholu. No dobra, zmierzmy się z tym przeciwnikiem. Astus Malum pieni się tylko symbolicznie. Piwo posiada miodowo-herbaciany odcień i jest minimalnie zamglone. To tyle, jeśli chodzi o wygląd. Piwo jest nader zaskakujące. S

All About IPA - absolutny sztos!

  Raz ciemne piwo, raz jasne. Dzisiaj więc wypada jasne. Browar Nepomucen, znany też ostatnio jako NEPO Brewing, świętuje swoje dziewiąte urodziny. Przez wielu birgików uznawany jest za TOP3 polskiej sceny piwowarskiej. Ja bym się musiał długo nad tym stwierdzeniem zastanawiać, ale wg mnie na pewno jest w czołówce. Przy okazji - byłem w Nepomucenie osobiście kilka lat temu. Relację macie tutaj . Z okazji dziewiątych urodzin, ekipa ze Szkaradowa wypuściła cztery arcyciekawe piwka, z których większość (o ile nie wszystkie) trafiły do niemieckiego ciemiężyciela, czyli Lidla. Jednym z nich jest All About IPA, czyli Triple NEIPA, gdzie robotę mają robić Subzero Hop Kief, Nelson Sauvin, Citra i El Dorado. To pierwsze, to jakiś aromatyczny ekstrakt, który powstaje w zaawansowanym technicznie procesie ekstrakcji olejków chmielowych w niskich temperaturach. Brzmi obiecująco. Piwo wygląda szalenie apetycznie. Jest bardzo mętne, soczkowate, o żółtawej barwie. Na wierzchu betonowa piana –

Bojanowo Porter Pomarańczowy

  Przedstawiam wam pierwszy w Polsce porter bałtycki z pomarańczą! Piwo ukazało się tuż przed tegorocznym Baltic Porter Day, więc wciąż możemy uważać je na nowość. Być może gdzieś już o nim słyszeliście, ale poznajcie też moje zdanie. Przyznam się, że strach jest. Może nie bardzo duży, ale jednak. Wszak to Bojanowo, ale z drugiej strony klimaty pomarańczowe uwielbiam. Poza tym myślę, że z ciemnymi, porterowymi klimatami może to nieźle zagrać. Gwoli ścisłości - w składzie nowinki od Bojanowa znalazł się sok pomarańczowy, jak również skórki z pomarańczy. Bazą tego napitku jest oczywiście regularny Bojanowo Porter , który sam w sobie jest całkiem niezłym piwem. Zobaczmy co wyszło z tego eksperymentu. Piwo wygląda zwyczajnie – jest praktycznie czarne i nieprzejrzyste. Na wierzchu mieni się niewysoka, acz drobna i puszysta pianka koloru beżowego. Smak jest… na pewno niespotykany. Wyraźnie czuć skórkę pomarańczy (nieco mniej sam sok), ale są też nuty porterowe, tj. ciemne słody, pie