Przejdź do głównej zawartości

BROWAR WRĘŻEL W CZĘSTOCHOWIE


W miniony piątek 28 listopada w częstochowskiej Piwiarni zostało zaaranżowane bardzo fajne spotkanie dla miłośników rzemieślniczego piwa. Otóż siedzibę Częstochowskiego Kręgu Lokalnego Bractwa Piwnego odwiedziła ekipa kontraktowego Browaru Wrężel. Całe to posiedzenie miało swoją część oficjalną w postaci autoprezentacji browaru oraz część mniej oficjalną, gdzie można było podejść i zamienić kilka słów z włodarzami Wrężela.
Oczywiście nie mogło mnie tam zabraknąć. Miałem nawet bardzo ambitny pomysł opublikowania na blogu całego wystąpienia w postaci filmu, ale niestety warunki akustyczne na sali (duży gwar) skutecznie mi to uniemożliwiły. Filmik mam nagrany, ale prawie nic na nim nie słychać, dlatego też musiałem się przeprosić z klawiaturą mojego laptopa i streścić w kilku zdaniach najważniejsze informacje, które usłyszeli obecni w Piwiarni goście.

Browar Wrężel reprezentują w zasadzie tylko dwie osoby – Adrian Kukuła jest technologiem, piwowarem i pomysłodawcą całego interesu, a Paweł Olczyk jest specem spraw handlowych i sprzedaży. Browar istnieje dopiero od niedawna (trzy miesiące), ale na rynek wypuścił już pięć piw: APA, AIPA, marcowe, stouta owsianego oraz jasną pszenicę. W leżaku dojrzewa też szóste piwo, w stylu Belgian Blond Ale.
Adrian z wykształcenia jest inżynierem leśnictwa, jednak jego pasją, a od niedawna także pracą jest warzenie piwa. Piwowarstwem domowym zaraził się w chwili, gdy spróbował pierwszego domowego piwa. Obecnie nadal warzy „domowym sposobem”, a jego dużej i profesjonalnej instalacji (warzelnia o wybiciu 100 litrów, fermentor o pojemności aż 200 litrów!) może pozazdrościć niejeden browar restauracyjny. Na koncie Adriana widnieje ok. 150 warek, w których wyprodukował łącznie ok. 50 hektolitrów piwa!




Wrężel warzy swoje piwa w nowoczesnym browarze w Zarzeczu, które powoli staje zagłębiem polskiego piwowarstwa rzemieślniczego. Oprócz Wrężela warzy tam również Pinta, Birbant oraz Kingpin. Jak wygląda ten browar możecie obejrzeć u Piwologa i Kopyra.
Adrian z racji tego, że mieszka w pobliskim Żywcu początkowo chciał się zaciągnąć do Zarzecza jako piwowar. Gdy mu się to nie udało postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i założył swój własny kontraktowy browar.
Jeśli zastanawialiście się kiedyś skąd się wzięła nazwa Wrężel, to mogę wam teraz pomóc w tym dylemacie. Adrian bardzo dobitnie docenił swoją żonę, nazywając swój browar jej panieńskim nazwiskiem! Bardzo to oryginalne i pomysłowe, ale przede wszystkim szlachetne.



W trakcie całego spotkania trwały różne konkursy z nagrodami ufundowanymi przez naszych gości. Do zgarnięcia były butelki z piwem i firmowe sniftery z logo browaru. Najwyższą wieżę z kapsli ułożyłem akurat ja, za co zostałem obdarowany trzema piwami marki Wrężel i wspaniałym snifterem :D Były też bezpłatne degustacje trzech z pięciu piw, które do tej pory uwarzył Wrężel. Natomiast z kranów lało się wrężelowskie piwo na bardzo atrakcyjnych warunkach – duże piwo (0,5L) w cenie małego (0,33L). Kto nie był, ten niech żałuje, bo mógł raczyć się świeżutkim, rzemieślniczym piwem z kija za jedyne 7 złotówek.
Mi udało się skosztować dwa piwa: AIPA oraz APA. Oba były dobre, jednak to pierwsze zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu. Niebawem zaczną się pojawiać na blogu poszczególne piwa z Wrężela, więc bądźcie czujni.


Ludzi było bardzo dużo, co wskazuje na spore zainteresowanie tego typu akcjami. Wiadomo - wizyta browaru, darmowe degustacje i promocje na piwo wywołują sporo medialnego szumu. Szkoda tylko, że około połowa obecnych była mówiąc delikatnie średnio zainteresowana tym, co mówił Adrian.
Mnie takie spotkania bardzo się podobają, w końcu nie co dzień dostaje się możliwość bezpośredniej rozmowy z właścicielem browaru.
Ps. Adrian życzę powodzenia w realizacji swoich marzeń!

Komentarze

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

Astus Malum - imperialny Graff

  Browar Kormoran jakiś czas temu ujednolicił wizualnie segment swoich piw premium. Szykowne tuby wyglądają bardzo elegancko i ekskluzywnie. W środku znajdziemy rzadko spotykaną, malowaną flaszkę o pojemności 375ml. Niestety te piwa są dość drogie… Ostatnim trunkiem z tej serii, którego jak dotąd nie piłem, jest Astus Malum. To piwo jest już z nami dość długo. To imperialny Graff z dodatkiem opiekanej dębiny. Graff to oczywiście połączenie piwa i cydru – niebywała rzadkość w świecie piw. Takie wynalazki robi się jednak dosyć prosto. Do brzeczki dodaje się soku jabłkowego i całość poddawana jest fermentacji. Kormoran dodał do tego piwa, aż 27% soku, więc to naprawdę dużo. Jako, że to imperialna wersja Graffa , to i parametry są nieliche - 26º Plato i 11,5% alkoholu. No dobra, zmierzmy się z tym przeciwnikiem. Astus Malum pieni się tylko symbolicznie. Piwo posiada miodowo-herbaciany odcień i jest minimalnie zamglone. To tyle, jeśli chodzi o wygląd. Piwo jest nader zaskakujące. S

All About IPA - absolutny sztos!

  Raz ciemne piwo, raz jasne. Dzisiaj więc wypada jasne. Browar Nepomucen, znany też ostatnio jako NEPO Brewing, świętuje swoje dziewiąte urodziny. Przez wielu birgików uznawany jest za TOP3 polskiej sceny piwowarskiej. Ja bym się musiał długo nad tym stwierdzeniem zastanawiać, ale wg mnie na pewno jest w czołówce. Przy okazji - byłem w Nepomucenie osobiście kilka lat temu. Relację macie tutaj . Z okazji dziewiątych urodzin, ekipa ze Szkaradowa wypuściła cztery arcyciekawe piwka, z których większość (o ile nie wszystkie) trafiły do niemieckiego ciemiężyciela, czyli Lidla. Jednym z nich jest All About IPA, czyli Triple NEIPA, gdzie robotę mają robić Subzero Hop Kief, Nelson Sauvin, Citra i El Dorado. To pierwsze, to jakiś aromatyczny ekstrakt, który powstaje w zaawansowanym technicznie procesie ekstrakcji olejków chmielowych w niskich temperaturach. Brzmi obiecująco. Piwo wygląda szalenie apetycznie. Jest bardzo mętne, soczkowate, o żółtawej barwie. Na wierzchu betonowa piana –

Bojanowo Porter Pomarańczowy

  Przedstawiam wam pierwszy w Polsce porter bałtycki z pomarańczą! Piwo ukazało się tuż przed tegorocznym Baltic Porter Day, więc wciąż możemy uważać je na nowość. Być może gdzieś już o nim słyszeliście, ale poznajcie też moje zdanie. Przyznam się, że strach jest. Może nie bardzo duży, ale jednak. Wszak to Bojanowo, ale z drugiej strony klimaty pomarańczowe uwielbiam. Poza tym myślę, że z ciemnymi, porterowymi klimatami może to nieźle zagrać. Gwoli ścisłości - w składzie nowinki od Bojanowa znalazł się sok pomarańczowy, jak również skórki z pomarańczy. Bazą tego napitku jest oczywiście regularny Bojanowo Porter , który sam w sobie jest całkiem niezłym piwem. Zobaczmy co wyszło z tego eksperymentu. Piwo wygląda zwyczajnie – jest praktycznie czarne i nieprzejrzyste. Na wierzchu mieni się niewysoka, acz drobna i puszysta pianka koloru beżowego. Smak jest… na pewno niespotykany. Wyraźnie czuć skórkę pomarańczy (nieco mniej sam sok), ale są też nuty porterowe, tj. ciemne słody, pie