Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2022

GARDENSIDE - kolejne piwo "Po Godzinach" od Ambera

  Wiosna w pełni, zatem dzisiaj coś idealnego na taką porę roku. Piwo może i nie jest zbyt lekkie woltażowo, ale zapowiada się iście owocowo i wiosennie. Drugim najnowszym piwem z serii „Po Godzinach” od Ambera jest Gardenside. W sympatycznym „bączku” kryje się Triple Fruit Ale . Na etykiecie jest jakieś słowne nawiązanie do piwnej tradycji Belgii, ale tu raczej nie chodzi o belgijskie drożdże, bardziej o moc i owocowy sznyt. Do piwa dorzucono bowiem żurawiny, głogu i morwy białej. Jak mniemam, chodzi tu właśnie o owoce tychże roślin, choć szczegółów na etykiecie nie ma. Całość nachmielono niezwykle popularnym ostatnio chmielem Sabro oraz poczciwym i dobrze znanym Cascade. Na uwagę zasługuje również duży ekstrakt na poziomie 21º Blg i stosunkowo niewysoki woltaż, co świadczy o płytkim odfermentowaniu.  Gardenside przywitał mnie piękną miedzianą barwą, pod światło wpadającą w rubinową czerwień. Piwo jest idealnie klarowne, a piana… olbrzymia, gęsta, beżowa, średnio pęcherzykowa, ale

Połczyn Doppelbock - Niech moc będzie z Tobą!

  Dzisiaj kontynuuję koźlakową serię tej wiosny, a kontynuacja ta zapowiada się naprawdę mocno. Przynajmniej jeśli chodzi o woltaż – w końcu 10% alko, to nie w kij dmuchał. Mam tutaj koźlaka podwójnego z Browaru Połczyn-Zdrój, który to przeszedł w swych dziejach sporo perturbacji oraz zmian nazw browaru, np. kilka lat temu nosił miano Browar Fuhrmann. W każdym razie, to temat na zupełnie odrębny wpis. Dzisiaj zajmę się tylko owym koziołkiem, który to pojawił się w sklepach stosunkowo niedawno. Połczyn Doppelbock, czy też, jak brzmi pełna nazwa, Połczyn Ultimate Imperial Doppelbock, to naprawdę mocarne piwo. Porządnie zaszaleli w tym Połczynie. W zasadzie ledwo mieści się w górnej granicy stylu. Szkoda natomiast, że nie podano tutaj ekstraktu. W składzie nie ma nic nadzwyczajnego, oczywiście dodatki niesłodowane są. Przechodzę zatem do meritum.  Piwo jest wyraźnie słodkie, takie trochę likierowe za sprawą swojej znacznej gęstości. Oj tak, ciała jest tutaj naprawdę dużo. Ciemne, le

SHORT TEST: Czarownica z Browaru Gościszewo

  Prolog: Baba Jaga ( American Barley Wine ) z Gościszewa wypadła całkiem dobrze, zatem dzisiaj biorę się za jej siostrę, czyli Czarownicę. Nadzieje mam duże, ale zobaczymy za chwilę czy są one słuszne. O co kaman: Czarownica to jakże popularny styl New England/Vermont IPA, tyle że tutaj występuje w wersji Double/Imperial . Mamy tu chmiele: Columbus, Citra, Motueka i El Dorado. Wdzianko: Jakieś takie dziwne – jakby bursztynowe, miodowe, tudzież brązowe. Mętność bardzo duża, ale niejednolita (farfocle). Piana odpowiednio wysoka, średnio ziarnista, trwała. Kichawa mówi: Intensywność przeciętna, ale zadziwiająco opiekana! Sporo tu karmelu, tostów i skórki chleba. Tuż obok krążą owoce tropikalne oraz te nieco bardziej europejskie, czerwone. Nieco w głębi majaczą nuty żywiczne i sosnowe. W tle subtelna guma balonowa oraz kwiaty. Przedziwna mieszanka. Nie podoba mi się. Jadaczka mówi: Są czerwone owoce oraz nieco tropikalnej duszy, natomiast samych cytrusów jak na lekarstwo. Dominuj

RARÓG - IPA z yerba mate, guaraną i zieloną herbatą

  Dosyć długo, bo ponad dwa lata, Perun nie gościł na łamach „Piwa Naszego Powszedniego”. Powód jest bardzo prosty i zawsze ten sam – za dużo piw (browarów) na rynku, a degustacje też są coraz rzadsze. W końcu jednak nadarzyła się stosowna okazja, by ponownie „spotkać się” z Browarem Perun. Raróg to IPA z dodatkiem guarany, yerba mate oraz zielonej herbaty. Generalnie wszystkie trzy składniki są mi znane, ale najbardziej rzecz jasna ten ostatni. To właśnie zielona herbata zyskała duże uznanie wśród rodzimych browarów kraftowych. Poza tym świetnie pasuje do wszelakich piw typu IPA. „Jerba” też oczywiście wiele razy znalazła zastosowanie jako dodatek do piwa. Natomiast najmniej z piwem kojarzy mi się guarana, choć z pewnością Desperados Red ma swoich zwolenników :> Klarowne piwo złotego koloru okryło się sowitą czapą białego puchu. Piana jest drobno pęcherzykowa, nader puszysta, umiarkowanie zbita i co najważniejsze – trwała. Pierwsze kilka łyków przeniosło mnie do krainy cze