Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2012

JURAJSKIE PILS

ALK. 4%. Dzisiaj na mój stół trafia kolejne piwo z Browaru na Jurze. Jest to bez wątpienia klasyczne piwo sesyjne, czyli takie, które nawet po wypiciu kilku pod rząd, nie zaburzy nam zbytnio sprawności motorycznej i nie spowoduje zaliczenia gleby po przejściu dwóch metrów. Obniżona zawartość alkoholu, (jak na polskie warunki oczywiście) jest tu więc zabiegiem celowym, mającym za zadanie nie upić konsumenta. Chociaż i tak każdy wie, że Polak potrafi... Złocisty trunek zwieńczony jest średniej wielkości, białym puchem o mieszanej ziarnistości. Nieznacznie oblepia on ścianki i zanika w dość powolnym tempie. Średnie wysycenie dwutlenkiem węgla jest tu całkiem na miejscu. Zauważyłem minimalną mętność piwa, ale nie mam pojęcia z czego ona wynika.

PERŁA SUMMER

ALK.5%. Summer w pełni, więc u mnie na wokandzie Perła Summer. Letnia nowość z Lublina nie jest wbrew pozorom kolejnym radlerem, lecz zwykłym piwem smakowym z sokiem. Piwa jest tu 80%, soku natomiast około 20%. Tak więc w stosunku do  Warki Radler i  Lecha Shandy powinniśmy mieć napój bardziej zbliżony do prawdziwego piwa. Perła Summer oprócz „jabłka”, zawiera w sobie jeszcze odrobinę aromatu miętowego. Jest to dość odważne posunięcie, ale czy przypadkiem nie jest to rzucanie się na zbyt głęboką wodę? No, chyba że Browary Perła mają w zanadrzu koło ratunkowe.... Na uwagę zasługuje jeszcze ładna i pasująca do piwa szata graficzna butelki. Tylko ten rowerzysta jest tu trochę nie na miejscu, bo przecież Perła Summer to w końcu nie radler (niem. cyklista). Lubelski specjał generuje ogromne ilości białego puchu, bardzo długo nalewałem zawartość do szklanki i spijałem kilka razy pianę, która jest gęsta, zbita i w ogóle nie chce znikać!!! Do tego przepięknie osadza się na ścianka

TREFL PILS

ALK.4%. Chyba upadłem na głowę, albo za długo przebywałem na słońcu! Kupiłem wyrób za niecałe 1.50zł, który dumnie powinno się nazwać piwem!! Jest to bodaj najtańsze piwo jakie kiedykolwiek piłem. Znam opinię Browaru Głubczyce i dlatego moja bojaźń wzrasta dwukrotnie. Mimo wszystko uważam, że człowiek nie świnia, to i tak powinien spróbować wszystkiego.  Trefl ma bardzo ubogą pianę, w dodatku zniknęła zanim zdążyłem ustawić ostrość w aparacie! Jedyne co zarejestrowały moje źrenice, to okropnie duże bąbelki gazu i straszne dziury w tej kiepściutkiej piance. Piwo ma tradycyjną złotą barwę, ale nie jest to wcale takie blade złoto. Wysycone jest odpowiednio, na średnim poziomie intensywności.

PIWO NA MIODZIE GRYCZANYM

ALK.5,2%. Jabłonowska seria piw spod znaku Manufaktury Piwnej całkowicie odmieniła image podwarszawskiego browaru, który dzięki temu przestał być kojarzony z tylko i wyłącznie tanimi, marketowymi strong lagerami (oczywiście owe „strongi” nadal się produkuje). Dzisiejszy trunek to nie byle jakie piwo miodowe, zajęło ono drugie miejsce w swojej kategorii w Plebiscycie na Piwo Roku 2011 portalu Browar.biz. Piłem je już kilkukrotnie i nie wiem jak to się stało, że dopiero teraz zamieszczam jego recenzję. Po nalaniu mym oczom ukazała się mętna, brązowo-miedziana ciecz. Piwo nie chciało się bardzo pienić, ale udało mi się uzyskać dwucentymetrową warstwę gruboziarnistej pianki koloru ecru. Zanim zabrałem się za degustację już jej nie było. Opisywany specjał generuje piękny i uwodzący słodowo-miodowy aromat, przez który przebijają się również ślady karmelu, kwiatów oraz lekka paloność. Wychodzi na to, że jest to połączenie miodu z ciemnym piwem, co mi bardzo pasuje.

PSZENICZNIAK

ALK.5,2%. Browar Amber rzadko raczy nas nowościami. Mimo wszystko, w tym roku zdecydował się w końcu wypuścić piwo pszeniczne. Bardzo się dziwię, że do tej pory Amber nie miał w swojej ofercie żadnego weizena. Niezmiernie podoba mi się nazwa. Naprościejsza, a zarazem najbardziej trafna i łatwa do zapamiętania. Drugą rzeczą, która rzuca się w oczy jest stylistycznie nowa, smukła butelka bez etykiet, za to z fajnymi tłoczeniami i nadrukami. Super!  Piwo ma prezencję na 5 + . Ogromna czapa gęstej, białej piany o mieszanej ziarnistości (nieźle się namęczyłem, żeby zmieścić ją w szklance)cudnie oblepia szkło, raczy mnie swą obecnością do końca degustacji. Żywotność białego kożucha mogę jedynie porównać do żywotności Mercedesa z jego najlepszych lat! Piękny i klasyczny pomarańczowo-żółty kolor oraz rasowa, nieprzenikniona mętność. Widok niemalże zapiera dech w piersiach!

ZAWIERCIE CZEKOLADOWE

ALK.5,6%. Mimo, że jest lato, za oknami pogoda nas nie rozpieszcza, deszczowe i stosunkowo chłodne dni jak na tą porę roku, nie zachęcają nas już do orzeźwiania organizmu za pomocą radlerów. Jest to więc dobra pora, by sięgnąć po troszkę mocniejsze i pełniejsze trunki. Dzisiejsze piwo to typowy stout, rasowy przedstawiciel tego gatunku. Nazwa jest nieco myląca, gdyż to zupełnie coś innego niż np. Magnus Czekoladowy .  Podobają mi się te zawierciańskie etykiety, utrzymane w jednej tonacji, różnią się tylko detalami. Jednak tutaj ta nazwa i tabliczka czekolady są ewidentnie nie na miejscu, takie małe foux pas ze strony browaru. Zawiercie Czekoladowe ubrane jest w czarno-burgundowe barwy. Zdobi je piana koloru ecru, nie jest jej zbyt dużo i chyba mnie nie polubiła, gdyż po kilku minutach już jej nie było. Piwo cechuje bardzo niskie nasycenie, powiedziałbym raczej, że wręcz nieobecne.

ZŁOTY ŁAN

ALK.6%. No i co my tu mamy? Lager niepasteryzowany, producent JAKO Sp.z o.o. Od razu więc wyjaśniam, że firma Jako to nie żaden browar. Firma zajmuje się głównie handlem hurtowym napojów, soków, piwa i wina. Z samą produkcją piwa ma mało wspólnego, gdyż warzenie swoich trunków zleca innym browarom. Na miejscu odbywa się tylko rozlew piwa do butelek i puszek. Powiem wprost – Jako to nic innego jak hurtownia i rozlewnia piwa w jednym. Wygóglowałem, że warzone jest w browarze w Namysłowie.  No to przejdźmy w końcu do oceny. Złoty Łan faktycznie jest złoty, zdobi go biała, okropnie dziurawa piana o bardzo grubych bąbelkach i szybkich tempie opadania. Dość spore wysycenie dwutlenkiem węgla dodaje piwu niezłego orzeźwiającego kopa. Trunek ten pachnie na wskroś słodowo i jest to raczej mdła słodowość. Dodatkowo pojawiają się akcenty zbożowe, niewielka maślaność, a z głębi co jakiś czas próbuje wydostać się mydełko! Chmielu natomiast nie wyczułem. Cóż za przedziwna kompozycja zapa

DYMY MARCOWE

ALK.5%. Dzisiaj prezentuję kolejną tegoroczną nowość z browaru kontraktowego Pinta. Jest to piwo podwędzane, podobnie jak  A'la Grodziskie i Jak w Dym . Dymy Marcowe wpisują się w styl zwany Rauchmärzen, czyli w wolnym tłumaczeniu Marcowe Dymione. Czy ta kombinacja okaże się lepsza niż pozostałe wędzone piwa od Pinty? Poprzeczka zawieszona przez piwo Jak w Dym wydaję się być niebotycznie wysoko. Opisywany specjał oferuje nam gęsta i zbitą czapę kremowej piany, jej ilość jest zadowalająca, a tempo opadania określiłbym jako średnie. Ciemnobrązowy kolor komponuje się idealnie z szatą graficzną butelki, pod światło barwa mieni się rubinowymi refleksami. Wygląda to wszystko bardzo apetycznie :)

KRÓLEWSKIE

ALK.5,8%. Browary Warszawskie Królewskie S.A już dawno nie istnieją, ale marka piwa Królewskie nie zniknęła z rynku. Jej popularność nie maleje w Warszawie i okolicach, mimo iż produkcję przeniesiono do Warki. Pewnie każdy jeszcze pamięta znane hasło z cyklu prześmiesznych i co nieco cwaniackich reklam: „Królewskie rządzi”. Jednak cała kampania reklamowa poszła na marne i piwo to nie stało się marką ogólnokrajową, podobnie zresztą jak  Bosman. Po przelaniu w szklance pojawiła się złocista ciecz, przykryta dość rzadką, gruboziarnistą i nietrwała, białą pianką. Z miejsca można zauważyć duże nasycenie dwutlenkiem węgla. Tysiące bąbelków buzuje w szkle, niczym małe tornado. Średnia intensywność zapachu, rzucająca się w oczy, a raczej w nos duża słodowość, praktycznie brak obecności chmielu, minimalna biszkoptowość, od razu widać z czym mamy do czynienia – tzw.eurolager. Trunek uwielbiany przez 90% polskiego społeczeństwa (na szczęście odsetek ten z roku na rok zaczyna powoli spada

FORTUNA WIŚNIOWA

ALK.5,1%. Rzadko mam okazję pić piwa z Fortuny, pora więc nadrobić co nieco piwne zaległości. Osobiście nie jestem smakoszem piw aromatyzowanych/smakowych, ale uważam, że od czasu do czasu trzeba wszystkiego spróbować. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to ogrom marketingowego bełkotu na kontrze. Oby nie było to czcze gadanie... O pianie nie będę nic pisał, ponieważ to piwo w ogóle nie generuje piany! Nawet lejąc pionowo nie udało mi się uzyskać więcej niż milimetr białej kołderki. Fortuna Wiśniowa posiada burgundowo-miedziany kolor z różowymi przebłyskami i wysycenie na poziomie średnim. Barwa raczej nie zachęca do spróbowania, ale mnie nie jest tak łatwo odstraszyć. Przyjdźmy do tego co najważniejsze, czyli do zapachu i smaku. W piwie wyraźnie dominują aromaty wiśniowe i od razu widać, że jest to mocno słodka wiśnia.   Na drugim planie czuć jakby cukier kandyzowany. Całość pachnie bardziej jak wino niż piwo.

ŁOMŻA EXPORT PSZENICZNE

ALK.5,7%. W dniu dzisiejszym prezentuję ostatnią odsłonę piwa spod znaku „Łomża Export”(chyba, że producent stworzy coś nowego). Z jednej strony się cieszę, bo browar ten prezentuje raczej średnią półkę, jeśli chodzi o swoje wyroby. Nie mówię, że nie lubię piw od Łomży, dla mnie to po prostu solidny średniak. Ciekawe czy dzisiejszy specjał podtrzyma moją dotychczasową opinię? Piwo nalało się z dość dużą kołderką białego puchu. Piana o mieszanej ziarnistości pięknie brudzi szklankę i muszę przyznać, że niechętnie bierze się za opadanie. Kilkumilimetrowa warstewka towarzyszyła mi do końca degustacji. Łomża ta posiada żółto-miodowy kolor i jest delikatnie mętna, podkreślam tylko delikatnie. Trochę mnie to dziwi, patrząc na gatunek.

VIVA LA WITA!

ALK. 5,7%. Jest to druga tegoroczna nowość od chłopaków z Pinty, którą mam okazję degustować. Trunek ten współtworzy historię jako jeden z dwu pierwszych przedstawicieli tego gatunku w Polsce (przynajmniej wśród browarów przemysłowych). Chodzi o Witbiera, a ściślej mówiąc Imperial Witbiera, czyli jego mocniejszą wersję. No cóż, Pinta już tak ma, że lubi robić piwa „po swojemu”. Tradycyjnie już zacznę od piany, która owszem była, ale niezbyt długo mogłem ją podziwiać. Z tego co zauważyłem miała biały odcień i  średnie pęcherzyki w strukturze. Opadła do symbolicznej obwódki. Piwo jest przepięknie mętne, niefiltrowane, posiada mleczno-żółtą barwę. Nasycenie średnie, w stronę niskiego. Zapach bajeczny – cytrusy i pomarańcze mile łechcą nozdrza, przy akompaniamencie zbożowo-kolendrowym, drożdżowym oraz cudownym dodatku aromatycznych chmieli. Bukiet jest złożony, intensywny, idealnie zrównoważony, by uwodzić nas swoim zapachem.

ZAGŁOBA OKOCIMSKI

ALK.5,5%. Chciałoby się rzec: powrót po latach. Nie wiem dlaczego to piwo zniknęło z rynku i nie wiem również dlaczego pojawiło się z powrotem. Ale jedno wiem na pewno – Zagłoba raczej nie odniesie jakiegoś spektakularnego sukcesu. Czy zmieniony dizajn pomoże marce Zagłoba podnieść się po latach? Nie będę dzielił skóry na niedźwiedziu, dopóki nie spróbuje. Okocimski lager przyozdabia niewielkiej wielkości, biała piana. Cechuje ją gruboziarnistość oraz - tradycyjnie już w koncerniakach – krótki czas „egzystencji”. Piwo posiada ładny, ale dość blady, złocisty odcień.