Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2013

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

GRAND IMPERIAL PORTER CHILI

ALK.8%. To jak na razie ostatnia z trzech tegorocznych nowości Browaru Amber. Ostatnia, ale za to jaka! Trzeba przyznać, że z tym piwem to pojechali po bandzie! Tego, co przewidział taki ruch z pewnością można nazywać Copperfieldem. Porter bałtycki z dodatkiem czerwonej papryki chili!!! No way panowie.... Czyżby Amber chciał się w ten sposób odgryźć Kormoranowi za Orkiszowe z Czosnkiem , czy Gruita ? Być może. Sam pomysł wydaje się być jednak szaleństwem. Po co do porteru (uwielbianego przeze mnie) dodawać aromat chili? Zawsze sceptycznie podchodzę do takich eksperymentów i raczej traktuje takie wynalazki jako jednorazową przygodę. Jak będzie tym razem? Czy porter i chili idą ze sobą w parze? Po przelaniu piana koloru kawy z mlekiem urosła do minimalnych rozmiarów, by po kilku minutach odejść do krainy zapomnienia. Nawet na ściankach nie pozostał po niej choćby najmniejszy ślad. Wysycenie tego oscyluje wokół dość niskiego poziomu. Jest OK, ale odrobinę wyższe wcale by

ZACNE JASNE

ALK.6%. Dziś u mnie szybki test jednego z dwóch nowych piw od Van Pura. Zarówno Zacne Jasne, jak i Zacne Mocne (cóż za różnorodność stylowa ;p) są do kupienia tylko w sklepach Żabka, po bardzo promocyjnych cenach zaznaczam. Już z kilometra widać do kogo skierowane są te „specjały” – klient masowy. Mamy tu chwytliwe nazwy, tradycyjny podział na ‘jasne’ i ‘mocne’, stosunkowo spory woltaż, niską cenę i przykuwające wzrok wzornictwo. Tego wszystkiego właśnie od piwa oczekuje standardowy, mało zorientowany, przeciętny polski konsument napoju z pianką (tzw. tyskopijca).  Zacne rzeczywiście jest jasne, a raczej złociste bym rzekł. Zdobi je średnio wysoka, biała, grubo pęcherzykowa piana, która jest dość rzadkawa i cechuje ją nader krótka żywotność. Nasycenie CO 2 jest wysokie, ale na szczęście nie przesadzone. Bąbelki miło łechcą gardło i podniebienie. W zapachu piwo jest nikłe, wyczuwalna jest słodowa podbudowa oraz niewielkie akcenty chlebowe. Słabiutko.

AMBER CHMIELOWY

ALK.5%. Z początkiem czerwca na półkach sklepowych pojawiła się kolejna nowość z browaru z Bielkówka – Amber Chmielowy, nad którym pracowano podobno kilka miesięcy. Piwo z założenia ma być jasnym lagerem z wyraźnie zaznaczoną goryczką i aromatem chmielowym. Użyto tu dwa gatunku polskich chmieli: Marynka oraz Lubelski. Co z tego wyszło? Czy rzeczywistość okaże się zgodna z założeniami?  Po napełnieniu kufla ujrzałem złocisty trunek, przykryty białą kołderką średnio obfitej piany. Tworzą ją dość drobne pęcherzyki z nielicznymi dziurami. Tempo opadania jest raczej szybkie, kilku minut było potrzeba, by nastąpiła redukcja do półmilimetrowej warstewki. Podoba mi się w tym piwie nasycenie, które jest wyraziste, a zarazem gładkie i perliste. Zapach to przede wszystkim typowa jasna słodowość, okraszona naprawdę niewielkimi akcentami trawiastego chmielu. Aromat jest nikły i zdecydowanie pozbawiony wyraźniejszych emocji.

CORNELIUS CYTRYNA

ALK.3%. No i po bananie w końcu przyszła pora na cytrynę. Piwo pszeniczne z dodatkiem soku z cytryny, cukru i ekstraktu cytrynowego, niefiltrowane. Bez obaw podchodzę do tego specyfiku, wiem że Corneliusy reprezentują pewien poziom i cokolwiek by nie wymyślili w tym Piotrkowie, piwa tej marki nie zejdą poniżej tzw. granicy przyzwoitości. Zatem........szklanki w dłoń i do dzieła!  Cytrynowy Cornelius to bajecznie mętne, żółto-pamarańczowe piwo, które generuje średnio obfitą pianę o białej barwie i drobnej strukturze. Niestety niezbyt długo się ona utrzymuje i w ogóle nie oblepia ścianek. Piwo zostało porządnie nasycone dwutlenkiem węgla, aż kłuje w język. W sumie to nie ma się co dziwić, jeśli ten trunek ma konkurować np. z radlerami. Zapach został zupełnie zdominowany przez cytrynę. W zasadzie to nie ma tu nic prócz cytryny i limonki, która jest jej krewną. Może ewentualnie jeszcze odrobinę pomarańczowych niuansów bym się doszukał. Niezbyt podchodzi mi ten aromat.

KOPERNIK

ALK.4,8%. Pomorski Browar Amber przez długi czas pogrążony był jakby w letargu, nie racząc nas – klientów – żadnymi nowościami. Na szczęście w ostatnim czasie otrząsnął się z marazmu, wypuszczając w krótkim czasie aż trzy nowości! Pod koniec kwietnia światło dzienne ujrzała limitowana edycja piwa Kopernik, które powstało z okazji ogłoszenia roku 2013 Rokiem Mikołaja Kopernika. Trunek ten co prawda znajduje się w portfolio browaru od dawna, jednak całość jego produkcji idzie na eksport, a limitowany Kopernik to tak naprawdę nie jest to samo piwo, jakim mogą się raczyć w np. Ameryce. Wersja okolicznościowa przyprawiona została dwoma rodzajami chmielu, ponadto posiada niższą zawartość ekstraktu oraz alkoholu. To tyle gwoli wyjaśnienia.  Piwo ma niezłą prezencję – złocista barwa z tzw. iskrą, wysoka czapa białej piany o mieszanej wielkości ziaren i sporej żywotności, do tego wspaniałe zacieki na szkle. W końcu trafiłem na prawdziwe ‘piwo z pianką’. Nasycenie dwutlenkiem węg

BLOND

ALK.6,1%. Browar Jabłonowo odkąd stworzył swoją Manufakturę Piwną, coraz mniej się kojarzy z producentem tanich, marketowych mózgotrzepów (mimo, że nadal je produkuje). Seria piw dla bardziej wymagających klientów to słuszny krok w rozwoju tego browaru.   Na kolejną manufakturową nowość musieliśmy dość długo czekać, no ale w końcu się doczekaliśmy. Mowa tu o piwie Blond, reprezentującym niezbyt wyszukany styl belgijski o tej samej nazwie. Jak zatem wypada ‘blondyn’ na tle innych piw z Manufaktury? Po przelaniu okazuje się, że piwo wcale nie jest takie jasne, jak wynikałoby to z nazwy – bursztynowy odcień, ewentualnie herbaciany to raczej nie jest blond. Piana o lekko kremowym zabarwieniu jest niska, drobno ziarnista i nietrwała. W niczym nie przypomina białej czapy z piw belgijskich. Nasycenie dwutlenkiem węgla jest na średnim poziomie – jak dla mnie optymalne. W zapachu występuje silna słodowość o zbożowym charakterze, wspomagana przez lekko słodkie elementy karm

TRZY KORONY JASNE

ALK.5%. Kolejny marketowy sikacz w puszce, czy coś więcej? Jeśli już to jest to raczej benzynowy sikacz (kupiony na stacji benzynowej). Browar Van Pur jest mistrzem pakowania piwa do puszek, więc nie ma się co dziwić, że kolejne piwo tego producenta jest dostępne tylko w puszce. Co ciekawsze, piwo podobno jest do kupienia tylko na stacjach Statoil, a przynajmniej tak słyszałem.  Trzy Korony to złociste piwo, które wieńczy genialna czapa białej piany! Wysoka, gęsta, drobno ziarnista, długo się utrzymuje na powierzchni i nawet zostawia piękne firany na szkle. Skubana opada w naprawdę ślimaczym tempie. Jestem w szoku. Wysycenie jest na wysokim poziomie, jednak nie można tu mówić o żadnym przegazowaniu. Nad zapachem nie będę się zbytnio rozwodził, bo naprawdę nie ma nad czym. Piwo ma typowo słodowy charakter z niewielkimi trawiastymi akcentami, kojarzącymi się po części z chmielem. Intensywność aromatu nie jest zbyt wysoka, ale nie spodziewałem się cudów w tej materii.

PSZENICZNE

ALK.5,3%. W naszej polskiej Wiśle upłynęło mnóstwo wody odkąd piłem ostatni raz piwo z Konstancina. Kobieta przez ten czas spokojnie zdążyłaby zajść w ciążę i urodzić dziecko. Postanowiłem więc sięgnąć po weizena, który dumnie chwali się zdobyciem pierwszego miejsca w kategorii piw pszenicznych podczas ubiegłorocznych Chmielaków Krasnostawskich. Jakoś specjalnie mnie to nie jara i nie ostrzę sobie zanadto zębów na ten specjał, ale nie ukrywam, że tli się we mnie mała ciekawość. No to jedziemy z koksem. Po przelaniu biała, grubo ziarnista piana urasta do niewielkich rozmiarów jak na pszenicę. Do tego z jej trwałością również nie jest dobrze – znika bez śladu po zaledwie kilku minutach! Nie muszę chyba dodawać, że również na ściankach jej nie uświadczymy. Widać, że w tym aspekcie piwo wypada naprawdę słabo. Kolor to pomarańczowo-złoty odcień, oczywiście mętny za sprawą drożdży w butelce. Wysycenie jest nad wyraz niskie, jak na ten styl. Zdecydowanie przydałoby się więcej

NAKEL

ALK.6%. Dzisiaj u mnie dzień szczególny – pierwsze piwo z Krajana! I to nie tylko na blogu, lecz w ogóle w całym swoim życiu nie piłem nic z browaru z Trzeciewnicy. Sam browar położony jest w małej wsi koło Nakła nad Notecią i jest to wcale nie taki mały browar, jak by się mogło wydawać. Wydajność sięgająca 100000 hl rocznie czyni go co najmniej średnim w naszym realiach. Browar od początku swego istnienia (1993) przeszedł kilka kluczowych modernizacji i dużą rozbudowę, co obecnie czyni go nader nowoczesnym miejscem produkcji ‘napoju z pianką’. Tyle słowem wstępu, czas zająć się piwem.  Nakel to jasny lager o przyjemnym dla oka, ciemno złotym kolorze. Niestety piana pozostawia wiele do życzenia – biała, grubo ziarnista, niska i nietrwała, znika w mgnieniu oka. Po zrobieniu trzech fotek i odłożeniu aparatu już nie było po niej śladu! Każdej sekundy od dna szklanki wędruje ku górze setki, jeśli nie tysiące bąbelków dwutlenku węgla. Może i szarmancko to wygląda, ale świa

ZAMKOWE JASNE PEŁNE

ALK. 5,6%. Po trzech z rzędu piwach smakowych przyszła pora na zwykłe ‘jasne pełne’. Wybór padł tym razem na Browar Namysłów. Piłem już niepasteryzowaną wersję tego piwa i muszę przyznać, że byłem nieco zawiedziony. Czy wersja pasteryzowana jest w stanie obalić mit, jakoby niepasteryzowane trunki były lepsze i smaczniejsze?  Zamkowe ma klasyczny, bardzo ortodoksyjny wręcz wygląd. Złocista barwa, idealna klarowność, biała, rzadka i średnio wysoka piana, którą tworzą grube pęcherze. Opada w średnim tempie, ale niestety w najmniejszym nawet stopniu nie osadza się na ściankach. Nasycenie jest dość wysokie, drobne, lekko szczypiące. Wącham i czuję dużą dozę jasnego słodu, opasaną przyjemnymi zbożowymi niuansami. Głęboko w tle pobrzmiewają niewielkie aspekty trawiastego chmielu oraz wyraźna, tzw. świeża nuta. Fajnie to wszystko pachnie, niby nic nowego, ale ta rześkość dużo wnosi.

JAGIEŁŁO o smaku gruszkowym

ALK.5%. Ki diabeł mnie podkusił, by zakupić to cholerstwo? Od sierpnia zeszłego roku nie piłem nic z Jagiełły, więc chciałem sobie zrobić mały research . A nuż piwa tego producenta poszły ku lepszemu? Okazuje się jednak, że dawno się tak nie pomyliłem. Stało się coś zupełnie odwrotnego – jest to jak na razie najgorsze piwo od Jagiełły jakie piłem. Naprawdę nie spodziewałem się cudów, ale ten trunek przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, niestety w tą złą stronę. Czytajcie uważnie.  Jagiełło to mętne piwo o pomarańczowo-złotym kolorze. Niestety znowu jest coś nie tak z pianą... Tu problem polega na tym, że piwo w ogóle nie ma piany! Kompletne zero! Lałem w sam środek i nic, a nagazowanie przecież jest. Wysycenie określiłbym jako średnie w stronę niskiego. Wtopa jak nic i to już na wejściu... Zapach jest nikły, chemiczny, sztuczny. Mamy tu coś, co ma przypominać gruszki, ale bardzo słabo je imituje. Są za to landrynki, guma balonowa i śladowe ilości bliżej niezidentyfiko

LUBUSKIE JABŁKOWE

ALK.4,2%. Browar Witnica z ilością piw smakowych może się chyba tylko równać z Browarem Jagiełło. Oba browary prześcigają się w wymyślaniu coraz to dziwniejszych i bardziej cudacznych pozycji. Można odnieść wrażenie, że prowadzą taki ‘wyścig szczurów’ w kategorii najbardziej odjechanych smaków piwa. Rzecz jasna prawie wszystkie smakują co najmniej kiepsko i są – mówiąc wprost – chemicznie ulepkowate. Dzisiaj biorę na ząb jabłkowy wynalazek, który jest jednym z najnowszych piw z Witnicy.  Przelewam i oglądam. Piwo ma złocistą barwę, jest klarowne, ale prawie zupełnie bez piany. Mimo lania w sam środek szklanki, udało mi się uzyskać zaledwie dwa milimetry białego puchu. Jakoś specjalnie to mnie to nie dziwi. Nasycenie jest na umiarkowanym poziomie – obecne i wyraźne, ale na szczęście nie przesadzone. Zapach to istny sok z kartonu! A raczej napój w stylu Garden Jabłko, czy inna Costa. Zero piwa, sam aromat jabłkowy i odrobina gruszek. Aczkolwiek muszę przyznać, że zapach