Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2019

PIWO Z ŻUKA. O co tu chodzi?

Piwo z Żuka znacie? Ja też do niedawna nie znałem. Okazuje się jednak, że pod Jasną Górą oprócz browaru restauracyjnego Czenstochovia, od niespełna dwóch lat działa też drugi browar, tyle że kontraktowy.  Jestem skromnym i patriotycznym człowiek. Wspieram i promuję co polskie, co regionalne, co pochodzi z moich okolic. W związku z tym postanowiłem przyjrzeć się bliżej ofercie tego częstochowskiego kontraktowca. Poza tym zadecydowała tutaj również zwykła ludzka ciekawość ;) Ekipę Piwa z Żuka tworzy sześć osób (czterech gości i dwie kobitki). Co najmniej dwoje z nich to piwowarzy domowi, którzy postanowili swoje hobby przekształcić w biznes. Prócz piwa łączy ich jeszcze jedna pasja - zamiłowanie do starej motoryzacyjni, co zresztą chyba widać. Ja poznałem osobiście Roberta, który wygląda mi na głównodowodzącego całego interesu. Swoją drogą, bardzo życzliwy, sympatyczny, a zarazem skromny facet. Z tego co zauważyłem kontraktowiec ten stawia raczej na dystrybucję wokół komina

PIRAT leżakowany w beczce po rumie!

Nie wiem co się ze mną dzieje, ale tej zimy jakoś mało pijam tęgich napitków. Oczywiście mało jak na moje standardy, bo przecież wiecie, że macie do czynienia z fanbojem ciemnych, srogich trunków ;D A w zasadzie odkąd zrobiło się zimno to RISy i portery bałtyckie stanowią mniej niż połowę wszystkich degustacji. Zima co prawda powoli dobiega końca, ale postaram się odwrócić proporcje, bo w zanadrzu mam jeszcze całkiem sporo mocarzy. Dziś na ten przykład na tapecie ląduje kolejny Pirat od Profesji. Wersję Whisky BA już mam za sobą i przyznam, że kładzie na łopatki. Teraz przyszła kolej na beczkę po rumie. Dosyć rzadko się zdarza, by rodzimi kraftowcy imali się tego typu leżakowania, co oczywiście skutkuje u mnie nader pozytywnymi konotacjami. W końcu coś innego niż oklepane Whisky , czy kolejny Bourbon . Parametry piwa są oczywiście takie same jak we wszystkich Piratach. Konkretne ciało 24º Blg oraz sakrucka dawka alkoholu na poziomie 11,5%, czyni z niego typowo degustacyjne piwo

OKO W OKO - Owocowe Love Czarne vs Sourtime Czarna Porzeczka

Przyszedł czas na kolejny piwny pojedynek. Bardzo lubię tą serię wpisów, więc nie można się dziwić, że co najmniej raz w miesiącu dochodzi do starcia „Oko w Oko”. Regułą jest, że obydwa testowane piwa są w jakiś sposób do siebie podobne. Czasami niemal identyczne i to pod wieloma względami. Zresztą Wy już dobrze wiecie o co tutaj chodzi, więc nie wiem czemu się tu produkuję? Dziś w szranki stają dwa kwasy, ale z dwóch różnych browarów. Piwa łączy wiele cech wspólnych, ale największym ich wyróżnikiem jest oczywiście czarna porzeczka. Trunek z Browaru Na Jurze ponadto okraszony został jeszcze kolendrą. Cała reszta jest bardzo podobna. Bardzo zbliżona zawartość alkoholu, ekstraktu oraz oczywiście w obydwu piwach małe żyjątka zwane bakteriami kwasu mlekowego :) Drożdże co prawda nie są identyczne, ale w obydwu przypadkach belgijskie, więc w teorii naprawdę piwa powinny smakować dosyć podobnie. Dodatkowa uwaga – w jednym i drugim przypadku dodano owoców czarnej porzeczki. Żadnych tam

DESMOTIS - Rockmill nie tylko w aferach jest dobry ;)

Jak coś od Rockmilla to, albo milionowa wariacja ipy , albo kolejny ciemny mocarz. Tym razem padło na to drugie ;) Egejn …. Nie to, żebym płakał z tego powodu, ale ja już naprawdę się pogubiłem w liczbie RISów spłodzonych przez tego kontraktowca. Co chwila jakaś nowość w tym segmencie. Dziś niekoniecznie będzie nowość, ale Desmotis kusił jak diabli. Zakupiony już jakiś czas temu w końcu doczekał się swojej szansy. Ciekawe czy czapka spadnie? Po pierwsze jest to naprawdę konkretny trunek, a nie jakieś ubogie risiątko . 28º Plato nawet w obecnych czasach (dobrobyt, urodzaj i takie tam) budzi respekt. Po drugie dodatki – cynamon, za którym średnio przepadam oraz ziarna kakaowca, które z chęcią powitają moje kubki smakowe. To co? Bez zbędnego przeciągania przechodzimy do meritum. Przelewam i żłopię… Znaczy się degustuję ;) Czarne to to jak licho jakieś. Smoliście czarne i nieprzejrzyste. Piana ładna, jasno beżowa, dosyć drobna, puszysta, ale niezbyt wysoka. Opada szybko,

Nowość! KSIĄŻĘCE WEIZEN z Kompanii Piwowarskiej

Jest! Mam to. Nowe piwo z serii Książęce. Dopiero co wchodzi do sklepów. Tym razem jednak chcę to zrobić nieco inaczej. Nie będzie to zatem schematyczna recenzja ze wstępem, opisem wrażeń smakowo-zapachowych i suchym podsumowaniem. Niet . Siedzę sobie wygodnie i powoli sączę rzeczoną nowość od Kompanii Piwowarskiej. To znaczy próbuję to jakoś ugryźć, bo szalenie obfita czapa piany skutecznie mi to utrudnia. Książęce Weizen pieni się niemiłosiernie łatwo. Mało tego – biała pierzynka jest okropelnie trwała! Ledwo co opada. Piwko naprawdę zacnie się prezentuje. Jest strasznie mętne (zamieszałem osad z dna), blado pomarańczowe w kolorze, a piana jest iście betonowa, sztywna jak koci ogon, drobna i zbita. Jestem w głębokim szoku. Zakupiłem je nie dlatego, że spodziewałem się cudów, wyrywania z kapci, czy tym podobnych rzeczy. Po prostu byłem ciekaw, czy tak wielki koncern jest w stanie w końcu zrobić uczciwego Weizena . Owszem, KP w 2011 roku wypuściła Książęce Pszeniczne , ty

OWOCOWE LOVE CZERWONE. Pyszny kwas z Jury

Gdzieś w okolicach połowy 2015 roku Browar Na Jurze wydał na świat Owocowe Love Czarne . Kwasik pojawił się na blogu, skutecznie zrywając mi Kuboty ze stóp. Mniej więcej w tym samym czasie (może trochę później, może wcześniej) do sklepów zawitało bratnie piwo – Owocowe Love Czerwone. Też kwach, tyle że bardziej w czerwonych klimatach. Trochę na nie polowałem, ale w ferworze walki jakoś przeszło mi koło nosa. Później jeszcze kilka razy miałem się za nie zabrać, ale jakoś tak schodziło i schodziło… Aż w końcu przyszła zima, początek 2019 roku. Przecież nie ma lepszej pory na żłopanie lekkich, owocowych i orzeźwiających kwasów ;) Ech Piotrek, Ty zawsze musisz pod prąd. Nie będę jednak czekał do lata, bo piwo wyjdzie z terminu. Owocowe Love Czerwone zawiera sok z czerwonej porzeczki, wiśni i truskawki! Nachmielone jest Lubelskim oraz Amarillo. A żeby było jeszcze ciekawiej jakiś cudak dorzucił do piwa czerwony pieprz i kolendrę! Piwo zakwaszono bakteriami kwasku mlekowego, a całość

Wine Tripel od Faktorii - co to kurna jest?

Nasi rzemieślnicy są bardzo pomysłowi. Kiedy nie wystarcza im już Barley Wine , Rye Wine , czy Wheat Wine , to biorą się za Wine Tripel ;) Oj, niezmiernie dużo czasu upłynęło odkąd na blogu gościł Browar Faktoria. W tym czasie dużo dziewic zaszło w ciążę, a ludzie u władzy przygarnęli całkiem pokaźną sumę łapówek. Niemal trzy lata, to naprawdę szmat czasu. Nie wiem czemu, ale od dawna jakoś tak cicho o tej Faktorii, a przecież to jeden z najstarszych polskich kontraktowców. Kilka miesięcy temu skusiłem się sprawdzić formę starego wyjadacza o imieniu Faktoria. Padło akurat na piwo Attila. Jest to Wine Tripel , czyli belgijski mocarz z dodatkiem suszonych winogron Furmint z Tokaju. Mało tego, owe winogrona zaatakowane były grzybami – gronowcem szarym. Czyli mówiąc tak bardziej obrazowo, były pokryte pleśnią. Nie jestem botanikiem, ale domyślam się, że to jakaś szlachetna i pożądana odmiana pleśni. Jak w tych niebotycznie drogich serach pleśniowych. Poza tym dość niecodziennym do

RISFACTOR po raz trzeci!!!

Dosyć długo musieliśmy czekać na trzecią odsłonę Risfactora od Pinty, ale przecie… co się odwlecze, to nie uciecze. Po podstawce oraz wersji double barrel aged przyszedł czas zmierzyć się z kolejnym potworkiem rzędu 30º Plato. Mianowicie Risfactor Bourbon Barrel Aged . Tym razem jedna beczka, ale za to po czymś, co zajebiście nadaje się do leżakowania ciemnych piw - amerykańskiej whisky z Kentucky (czyżby słynny Jim Beam?). Tego nie wiem, ale wiem, że Pinta nie odwala kaszany, tak więc o rezultat tego eksperymentu możemy być spokojni. Zwłaszcza jeśli mamy na uwadze, że piwo dojrzewało sobie w dębowych beczkach ponad rok! Druga rzecz, że kilka miechów czekało u mnie na swoją kolej. Wiecie jak to jest – człowiek myśli, że za kilka dni, za kilka tygodni. Tymczasem pojawiają się inne nowe piwa, którym czas po prostu nie służy, więc mocarze czekają i czekają, zapuszczają korzenie, wyciągają rączki, itepe ;) Poprzednie wersje weszły mi fantastycznie, więc i tu mam nadzieję na eufo

LIFT TO THE SCAFFOLD. Raduga nie zawiodła

Życie jest za krótkie, żeby pić kiepskie piwo. Pewien znany bloger wymyślił to hasło i ja się z nim zgadzam. Przecież nie wzbogacisz się oszczędzając trzy, czy cztery złote na jednym piwie. Owszem, parę złociszy będziesz do przodu. Może nawet wyjdzie ze stówka miesięcznie jak dużo chlejesz, ale cóż to jest względem wszystkich naszych wydatków? Czy jesteś w stanie za to ułożyć sobie życie? Kupić dom lub chociaż samochód? No właśnie. Polak jednak z natury jest człowiekiem zachłannym, ale jednocześnie raczej oszczędnym. Czasem samemu nie weźmie i drugiemu nie da. Ciągle tylko kombinuje, żeby łatwiej mu się żyło, żeby się nie narobić, a zarobić. Albo żeby kupić coś jak najtaniej. Na przykład rzemieślnicze piwo o uznanej marce za piątaka J Czasami właśnie hipermarkety wychodzą do nas z taką inicjatywą. Lift To The Scaffold to bardzo stare już piwo od Radugi. Jestem pewien, że jest z nami już ponad trzy lata. Zatem nie nowość, ale kusi. Zwłaszcza za takie piniondze . Sprawdźmy zatem

RAGNAR. Piwo, które nie bierze jeńców

Wiecie co? Nie lubię zimy. Ten mróz, śnieg, czy może częściej chlapa i błoto, to po prostu nie dla mnie. Wiecznie coś ciapie z nieba. Jest szaro, buro i ponuro. Uszy marzną, nos i ręce również. Auto wiecznie upaprane, obuwie to samo. Syf do domu się wnosi, ehhh… Witamy w Polsce ;) Dobrze jednak, że dziś towarzyszy mi Ragnar od Trzech Kumpli. Najarałem się na to piwo, jak student prawa na staż w sądzie. Nie jest to żadna nowość, ale po prostu nigdzie się z tym trunkiem wcześniej nie spotkałem. I byłoby tak do dzisiaj, gdyby nie jeden w wiernych czytelników bloga, który po prostu sam mi go dostarczył z własnej i nieprzymuszonej woli (pozdro Marek). Tak więc jest to pierwsze w historii bloga piwo, zdobyte dzięki uprzejmości jednego z fanów. Bardzo mi miło z tego powodu :) Ragnar to oczywiście dosyć rozpoznawalny już imperialny porter bałtycki. Bez żadnych udziwnień, dodatków, czy leżakowania w drewnie. Parametry robią wrażenie, ale generalnie piwo słynie z bardzo ostrego i bezkomp

Wizyta w Browarze Nepomucen

Będąc w styczniu na corocznej Degustacji Piw w Krotoszynie, nie omieszkałem nieco skręcić z trasy i zawitać do Szkaradowa. Tam oczywiście swoje lokum ma, nie kto inny, jak znany i lubiany Browar Nepomucen :) Do wspomnianego Szkaradowa dotarłem wraz z moją lepszą połową w sobotnie popołudnie. Naszym przewodnikiem był Mariusz Musielak, który wraz z bratem Piotrkiem założył swój browar w 2015 roku. Obydwaj panowie to uznani piwowarzy domowi, choć głównym piwowarem jest obecnie Mateusz Kupracz. Budynek browaru, a w sumie to tylko jeden z budynków, był kiedyś piekarnią, o czym świadczy majestatyczny komin z czerwonej cegły. Z ulicy go jednak nie widać (chyba). W sumie to do końca nie jestem pewien. W każdym bądź razie, przejeżdżając drogą obok browaru, wcale się człowiek nie pokapuje, że mija jakiś browar. Dopiero jak znajdziemy się na podwórku, czyli z tyłu ulicznych budynków, to przed nami jawi się odpowiedni napis, że oto przed nami Browar Nepomucen. Ogólnie browar rozlokowany je

SHORT TEST: Wniosek Urlopowy z Browaru Zakładowego

Prolog: Ostatnim z podarków, jaki mi został z wizyty w Browarze Zakładowym jest znany już wielu osobom Wniosek Urlopowy. Piwo nie jest nowe i jest to już któraś z kolei jego warka. O co kaman: Tropikalne ryżowe IPA, czyli AIPA z płatkami ryżowymi na pokładzie. A dlatego tropikalna, bo do piwa dodali mango, ananasa oraz skórki owoców cytrusowych. Taka kurde sytuacja. Wdzianko: Ciemne złoto, wyraźna mętność. Piwo strasznie się pieni. Piana jest bardzo obfita, mieszano ziarnista, szybko się dziurawi i pęka. Jej żywotność finalnie nie jest duża. Kichawa mówi: Aromat nie grzeszy intensywnością. Poza tym jest jakiś taki mdły i przygaszony. Mango i ananasa jak na lekarstwo, a o cytrusach możemy sobie jedynie pomarzyć. Z ipy została tylko lekka kwiatowość, nieco żywicy i akcentów leśnych. Wnioskuję jednak, że nie tak miało być. Piwo pachnie słabo i mało świeżo. Smuteczek :( Jadaczka mówi: Piwo jest przegazowane. Bąbelki zanadto harcują w ustach, przez co ciecz niepotrzebnie

PIWO MIESIĄCA - STYCZEŃ 2019

No nie mogło być inaczej. To było bardziej pewne niż zwycięstwo FC Barcelony nad ostatnią drużyną w tabeli. Bardziej pewne niż to, że Jehowi będą cię namawiać na swoją wiarę. Jak piwo dostaje u mnie „dyszkę”, to po prostu musi nie ma bata – musi zgarnąć ten laur!   Tytuł PIWO MIESIĄCA – STYCZEŃ 2019 zgarnia Krasnolód Jack Daniel’s BA , będący kooperacyjnym dziełem Browaru Spółdzielczego i Browaru Profesja!!! :D Obydwu browarom składam szczere i głębokie ukłony! Ten wymrażany skurczybyk to prawdziwe arcydzieło piwnego rzemiosła . Zwykły Doppelbock dzięki odpowiednim zabiegom termicznym i leżakowaniu w beczce po Bourbonie stał się Krasnolódem – piwem niepowtarzalnym, nietuzinkowym, po prostu sztosem przez duże „Sz”. To coś jest tak gęste, tak gładkie, tak oleiste i esencjonalne, że klękajcie narody! Istna euforia zmysłów. Mózg ugotowany, nogi z waty, oczy w słup. Tego nie da się nawet opisać, po prostu trzeba samemu spróbować i doświadczyć każdą komórką ciała.