Nasi rzemieślnicy są bardzo pomysłowi. Kiedy nie
wystarcza im już Barley Wine, Rye Wine, czy Wheat Wine, to biorą się za Wine
Tripel ;)
Oj, niezmiernie dużo czasu upłynęło odkąd na blogu
gościł Browar Faktoria. W tym czasie dużo dziewic zaszło w ciążę, a ludzie u
władzy przygarnęli całkiem pokaźną sumę łapówek. Niemal trzy lata, to naprawdę
szmat czasu. Nie wiem czemu, ale od dawna jakoś tak cicho o tej Faktorii, a
przecież to jeden z najstarszych polskich kontraktowców.
Kilka miesięcy temu skusiłem się sprawdzić formę
starego wyjadacza o imieniu Faktoria. Padło akurat na piwo Attila. Jest to Wine Tripel, czyli belgijski mocarz z
dodatkiem suszonych winogron Furmint z Tokaju. Mało tego, owe winogrona
zaatakowane były grzybami – gronowcem szarym. Czyli mówiąc tak bardziej
obrazowo, były pokryte pleśnią. Nie jestem botanikiem, ale domyślam się, że to
jakaś szlachetna i pożądana odmiana pleśni. Jak w tych niebotycznie drogich
serach pleśniowych. Poza tym dość niecodziennym dodatkiem mamy tu niemalże
czystego Tripla – słód Abbey, cukier
kandyzowany oraz drożdże belgijskie. Aha, no i Warrior, który chyba jednak zbyt
belgijski nie jest ;)
Piwo trochę długo stało u mnie w szafce, więc jest
już lekko „po dacie”, ale przy takim woltażu raczej nic złego się tu nie
zadziało.
Przelewam. Dosyć to ciemne, jak na deklarowany styl.
Bursztynowo-herbaciane, ale przynajmniej w pełni klarowne. Piana nawet drobno
pęcherzykowa, ale niewysoka, nietrwała i niezwykle sycząca. 2-3 minutki i było
po zawodach.
W smaku czuć dość wysokie, ale niegroźne wysycenie,
które przyjemnie szczypie w podniebienie. Skojarzenia z Belgią są tu jak
najbardziej na miejscu. Delikatnie kwaskowe piwo wyraźnie trąca żółtymi owocami
(brzoskwinia, morela, renkloda). Drugi akord gra lekka słodowa podbudowa w
formie przypieczonej skórki chleba i herbatników. Ciała nie jest tu jakoś
znacznie dużo, a tło wypełniają subtelnie przyprawowe tony. Szczególnie
intrygująco wypada jednak wspomniana kwaskowatość, kojarząca się moim zdaniem z
klimatami typu wild/funky. Skórzany
pasek, siano, końska derka. Oczywiście całość jest dosyć wyraźnie podszyta
akcentami białego wina. W sumie to najbardziej przychodzi mi na myśl wino
musujące. Daleko w oddali majaczy natomiast łagodna, delikutaśna goryczka. Ciecz
pije się ekspresowo szybko. Wchodzi lepiej niż woda! Absolutnie nie czuć ani
grama alkoholu. Po prostu pijesz jak pilsa. Aż się nie chce wierzyć, że to ma
ponad dyszkę alko! Po prostu mistrzostwo :D
W zapachu też jest bardzo dobrze. Też stylowo i w
miarę wyraziście. Attila pachnie nader przyjemnie, świeżo i owocowo. Ponownie w
pierwszym rzędzie ustawiają się żółte owoce. Tuż za nimi drepczą akcenty
jasnego słodu i białego pieczywa. Trzeci plan to subtelna woń przypraw z
domieszką białego wina, cukru kandyzowanego i łagodnego chmielu. W tle
natomiast można doszukiwać się śladowych ilości szampana, ogólnie pojętego
kwasku i klimatów funky typu
skórzanego. Piwo jest tak zajebiście ułożone, że totalnie zapominamy o bardzo
dużym przecież woltażu. Żadnych nut alkoholowych nie odnotowałem. Genialna
robota. Wącha się to z uśmiechem na ustach :)
Attila to szokująco smaczne piwo. Ułożone tak, że
klękajcie narody. Alkohol jakby zupełnie odparował. Balans także zasługuje na
spore pochwały. Jednakże to nie goryczka robi tutaj robotę, lecz niezwykle
przyjemna kwaskowatość. To zapewne zasługa tych zapleśniałych winogron, które
pięknie tu zagrały, wnosząc bardzo wyraźne skojarzenia z białym winem, tudzież
szampanem. Nuty funky/wild także
dzielnie prężą tutaj muskuły. Można by jedynie trochę ponarzekać na bardzo
subtelną przyprawowość, ale ja nie jestem malkontentem i cieszę się z tego co
jest. Piwo ma stosunkowo niewielką pełnię, co podkreśla jego półwytrawny
charakter. Być może to właśnie dzięki temu pijalność jest tutaj niebotycznie
duża. Piwo wchodzi gładko i szalenie szybko, co oczywiście jest niezmiernie
zdradliwe…
OCENA: 8/10
CENA: ok 11ZŁ
ALK. 10,6%
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.02.2019
BROWAR FAKTORIA//BROWAR ZODIAK
Komentarze
Prześlij komentarz