Nie wiem co się ze mną dzieje, ale tej zimy jakoś
mało pijam tęgich napitków. Oczywiście mało jak na moje standardy, bo przecież
wiecie, że macie do czynienia z fanbojem
ciemnych, srogich trunków ;D A w zasadzie odkąd zrobiło się zimno to RISy i
portery bałtyckie stanowią mniej niż połowę wszystkich degustacji. Zima co
prawda powoli dobiega końca, ale postaram się odwrócić proporcje, bo w zanadrzu
mam jeszcze całkiem sporo mocarzy.
Dziś na ten przykład na tapecie ląduje kolejny Pirat
od Profesji. Wersję Whisky BA już mam za sobą i przyznam, że kładzie na
łopatki. Teraz przyszła kolej na beczkę po rumie. Dosyć rzadko się zdarza, by
rodzimi kraftowcy imali się tego typu leżakowania, co oczywiście skutkuje u
mnie nader pozytywnymi konotacjami. W końcu coś innego niż oklepane Whisky, czy kolejny Bourbon. Parametry piwa są oczywiście takie same jak we wszystkich
Piratach. Konkretne ciało 24º Blg oraz sakrucka dawka alkoholu na poziomie
11,5%, czyni z niego typowo degustacyjne piwo.
Nie będę Wam tu szpącił
o wyglądzie, bo wiadomo, że to najnudniejsza część opisu. Przechodzimy od razu
do rzeczy.
Już sam zapach zwiastuje nam niecodzienny barel ejdżing, ale do niego jeszcze
wrócimy. Wpierw wrażenia smakowe. Piwo ma przyjemnie gładką fakturę, całkiem
niezłą gęstość i nie byle jaki charakter. Dużo tu mocnej kawy bez cukru i dużo
paloności. Ciemnych słodów jak widać nie żałowano. Tuż za wspomnianym
towarzystwem dumnie kroczy gorzka czekolada, podbita niespodziewaną tutaj
wędzonką. Może to od rumu? Sam nie wiem. Z czasem do gry włącza się sam rum, a
wraz z nim lekkie akcenty starej dębiny i pumperniklu. Całość została subtelnie
naznaczona odrobiną lukrecji, melasy i cukru trzcinowego. To wszystko
oczywiście od beczki, która jak widać wyraźnie zmieniła profil tego piwa. Finisz
jest długi, lekko palony, a zarazem rumowy. Goryczka nie za duża, ale w sumie
wystarczająca. Lekko kawowa, lekko chmielowa, szlachetna i całkiem nieźle
wyważona. Alko delikatnie jest wyczuwalne, ale sumarycznie dobrze ułożone i
szlachetne. Coś tam smyra na podniebieniu, ale generalnie luzik ;) Dobrze to
smakuje, lecz chyba obejdzie się bez „ochów i achów”.
Zapaszek też niczego sobie. Piwo pachnie bogato i
wystarczająco intensywnie. Nie ma potrzeby wsadzania kinola do szkła. Mamy tu
wyraźnego porterka nasiąkniętego rumowymi klimatami. Rządzi czekolada deserowa
do spółki z opiekanymi słodami i kawą zbożową. Po piętach drepczą im nuty rumu,
starego drewna i ciemnego pieczywa. Tyły natomiast zamykają delikatne tony
melasy, cukru trzcinowego i karmelu zmieszanego z toffi. Pachnie to dosyć
słodko, ale oczywiście zbyt słodkie nie jest. Alkohol jest jeszcze lepiej
ułożony niż w smaku. W zasadzie jest bezbolesny i zupełnie nieinwazyjny. Taki
do rany przyłóż i paczaj, czy się
dobrze goi.
Piwo jest bardzo pełne w smaku, treściwe i wyraźnie
gładziutkie. Ciałka to tu naprawdę nie brakuje. Balans także daje jakoś radę,
podobnie jak sama goryczka. Wpływ beczki jest niepodważalny, chwilami wręcz
przytłaczający. Sam nie wiem, czy traktować to bardziej w kategorii zalety, czy
wady? Ułożenie trunku i jego złożoność natomiast to niewątpliwe superlatywy.
Przyjemnie było rozkładać go na czynniki pierwsze. Naprawdę dobre piwo z tego
Pirata. Dobre, ale jednak wersja po Whisky
smakowała mi trochę bardziej, stąd ocena o jeden punkcik niższa. Generalnie
jednak polecam, bo piwo ciekawe i warte uwagi.
OCENA: 7/10
CENA: ok 18ZŁ
ALK. 11,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 31.10.2019
BROWAR PROFESJA
Komentarze
Prześlij komentarz