Przyszedł czas na kolejny piwny pojedynek. Bardzo
lubię tą serię wpisów, więc nie można się dziwić, że co najmniej raz w miesiącu
dochodzi do starcia „Oko w Oko”. Regułą jest, że obydwa testowane piwa są w
jakiś sposób do siebie podobne. Czasami niemal identyczne i to pod wieloma
względami. Zresztą Wy już dobrze wiecie o co tutaj chodzi, więc nie wiem czemu
się tu produkuję?
Dziś w szranki stają dwa kwasy, ale z dwóch różnych
browarów. Piwa łączy wiele cech wspólnych, ale największym ich wyróżnikiem jest
oczywiście czarna porzeczka. Trunek z Browaru Na Jurze ponadto okraszony został
jeszcze kolendrą. Cała reszta jest bardzo podobna. Bardzo zbliżona zawartość
alkoholu, ekstraktu oraz oczywiście w obydwu piwach małe żyjątka zwane
bakteriami kwasu mlekowego :) Drożdże co prawda nie są identyczne,
ale w obydwu przypadkach belgijskie, więc w teorii naprawdę piwa powinny
smakować dosyć podobnie. Dodatkowa uwaga – w jednym i drugim przypadku dodano
owoców czarnej porzeczki. Żadnych tam soków, czy syropów.
Owocowe Love Czarne już kiedyś wylądowało na blogu i
przyznam, że bardzo tym piwem się zachwyciłem. Był to wówczas dla mnie jeden z
pierwszych kwasów i strasznie przypadł mi do gustu. Wyrób z Maryensztadtu
natomiast nigdy, aż tak bardzo mnie nie skusił, choć słyszałem o nim pozytywne
opinie. Jednak, gdy już obydwa piwa miałem w rękach nie pozostało mi nic
innego, jak je ze sobą porównać w bezpośredniej konfrontacji.
Owocowe
Love Czarne
Wygląda raczej nikogo nie zdziwi. Piwo nosi ciemno
bordowe wdzianko, jest wyraźnie mętne i nieprzezroczyste. Piana niewysoka,
średnio pęcherzykowa, dość rzadka i nietrwała. Naprawdę nie ma się czym
zachwycać.
Pijemy. Tutaj jest bardzo dobrze. Kwaskowo, świeżo,
rześko i soczyście. Czarna porzeczka jest szalenie wyrazista, a zarazem
naturalna. Co prawda swoim rozmachem przykrywa niemal całą resztę, ale przecież
„ten typ tak ma”. Sam kwasek jest nieco cierpki, średnio nasilony. Skojarzenia
z jogurtem są raczej znikome. No chyba, że z jogurtem o smaku czarnej porzeczki
:D Na chwilę pojawia się delikatna goryczka o bardzo łagodnym usposobieniu. Wysycenie
jest średnie. Ciało lekkie, w sam raz pasujące do charakteru tego napitku. Pije
się to bardzo szybko i sprawnie. Piwko wchodzi jak złoto :)
W zasadzie nie ma się do czego przyczepić.
W zapachu spotyka nas kolejna euforia. Owocowe Love
Czarne pachnie obłędnie! Niebywale wyraziście, czysto, naturalnie i strasznie
rześko. Czarna porzeczka jest wręcz namacalna. Lekki kwasek także wdziera się
do nosa, wywołując konotacje z domowym kompotem. Gdzieś tam daleko w tle
pałętają się inne ciemne owoce – mój mózg podpowiada mi, że to jeżyny i kapka
aronii. Mimo to generalnie całość pachnie jednowątkowo, ale jakże przyjemnie.
Aż chcę się wąchać.
No zarąbisty kwach zgotował nam Browar Na Jurze.
Piwo jest lekkie, sesyjne, szalenie dobrze pijalne, bardzo naturalne, świetnie
gasi pragnienie i pachnie obłędnie. Nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń.
Oczywiście spodziewałem się takiego obrotu sprawy i się nie zawiodłem :D
OCENA:
8/10
CENA:
ok 7.50ZŁ
ALK.
4%
TERMIN
WAŻNOŚCI: 04.05.2019
BROWAR
NA JURZE
Sourtime
Czarna Porzeczka
To piwo wygląda bardzo podobnie, ale nie
identycznie. Barwa jest naprawdę bardzo zbliżona, ale taka jakby bardziej
buraczkowa. Poza tym Sourtime jest mniej przezroczyste, tym samym wygląda na
bardziej mętne. Piana również skąpa i nietrwała, jeszcze bardziej niż u
konkurenta.
W smaku odnajdujemy kolejne różnice. To piwo jest
dużo bardziej kwaśne. Jakieś dwa razy bardziej kwaśne. Tamto nazwałbym
kwaskowe, a to jest już typowo kwaśne. Czarna porzeczka jest tu bardzo
wyrazista, a całość dosyć cierpka i ściągająca. Tu również tak naprawdę nic nie
czujemy prócz kwasu i czarnej porzeczki. Nie mniej jednak trunek z
Maryensztadtu na pewno smakuje mniej świeżo niż ten z Zawiercia. Jest taki jakby
nieco stęchły, lekko piwniczny, coś w tym stylu. Rzutuje to oczywiście ujemnie
na pijalność. Wysycenie identyczne jak powyżej. Ciało jest delikatnie bardziej
ciężkie, ale to zapewne przez większą mętność (gęstość) piwa.
Niestety w aromacie jest tylko gorzej. Owszem, piwo
wyraźnie zalatuje kwaskiem, bakteriami jogurtowymi i przede wszystkim czarną
porzeczką, ale to wszystko jest takie jakieś… stare, nieświeże, jakby czymś
zainfekowane i nie mówię tu o rzeczonych Lacto. Co gorsza wyłapałem także pewne
niefajne nuty siarkowe, co ewidentnie źle wpływa na odbiór piwa. Nie wiem, czy
już takie było podczas rozlewu, czy po prostu czas zrobił tu swoje? W każdym
razie w obecnej formie nie pachnie zbyt zachęcająco.
Poza tym nieco przykrym incydentem, to w zasadzie
nie mam uwag, ale nie zrozumcie mnie źle – nie ma tu żadnej wielkiej tragedii.
Wyszło z tego bardzo kwaśne i cierpkawe piwo z dobrze zaznaczonym klimatem
czarnej porzeczki. Niestety w zapachu wystąpił pewien defekt.
Sumarycznie więc Sourtime Czarna Porzeczka wypada
dużo gorzej niż Owocowe Love Czarne. Obydwa piwa mają ze sobą wiele cech
wspólnych, ale wskazane przeze mnie różnice są naprawdę łatwe do wyłapania.
Górą Browar Na Jurze!
OCENA:
5/10
CENA:
ok 7.50ZŁ
ALK.
4,5%
TERMIN
WAŻNOŚCI: 24.04.2019
BROWAR
MARYENSZTADT
Komentarze
Prześlij komentarz