Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2018

OKO W OKO - Black Boss vs Porter Witnicki

W kolejnym starciu „Oko w Oko” w szranki stają dwa portery bałtyckie z Browaru Witnica. Tak – ten niesławny producent ma w swoim portfolio, aż dwa ‘bałtyki’. Wieść gminna niesie, że są to te same piwa, choć nigdzie nie znalazłem oficjalnej informacji, gdzie browar potwierdzałby owe doniesienia. Piwa mają identyczne parametry oraz taki sam skład. Niestety to wcale nie oznacza, że zostały wyprodukowane na podstawie tej samej receptury. Czyli dowody na papierze to trochę za mało. O ile dobrze rozumiem Black Boss to piwo powstałe z myślą o eksporcie. Porter Witnicki natomiast warzony jest typowo na polski rynek. Oczywiście obecnie nie ma żadnego problemu z kupnem jednego, jak i drugiego piwa. Załóżmy póki co czysto teoretycznie, że w środku mamy tą samą zawartość. Wówczas przychodzi mi na myśl pytanie - dlaczego obydwa piwa tak bardzo różnią się ceną? Blask Bossa można wyhaczyć za cenę powiedzmy Żywca, czyli za cztery w groszami. Porter Witnicki natomiast wiąże się wydatkiem rzędu

MOJA PIWNICZKA: 4,5-LETNI ARGUS PORTER CZARNY

"Moja Piwniczka" to regularny cykl degustacji porz ą dnie wyle ż akowanych piw (minimum 4-letnich), które pojawiaj ą si ę na blogu mniej wi ę cej raz na miesi ą c w okresie jesienno-zimowym.   Naprawdę sprawy sobie nie zdajecie, jak moja dusza się cieszy, gdy na zewnątrz mroźno i śnieżno (bez mała), a ja mogę sobie wyciągnąć z moich zbiorów kilkuletni egzemplarz jakiegoś mocnego piwa i napawać się tą wspaniałą i emocjonującą chwilą odkrywania jego uroków. Kurdę, zabrzmiało to trochę jak jakieś tanie romansidło ;) Ale poważnie uwielbiam ten moment. Ogólnie nie lubię zimy i tego całego chłodu, ale zaprawdę powiadam Wam, że gdy za oknami zimowa aura, to mocne i stare trunki wywołują u mnie największe poruszenie. No właśnie. Startujemy z drugim w tym sezonie wpisem z cyklu Moja Piwniczka. Oczywiście na tapecie ląduje porter bałtycki (jakże by inaczej?). Ano inaczej też będzie i to jeszcze tej zimy. Zapewniam. Dziś jednak zajmiemy się piwem Argus Porter Czarny . Pami

LABIRYTM - APA o jakiej marzysz :D

Jako wielki miłośnik wszelakich tęgich napitków, czasem i ja muszę sobie zrobić mały przerywnik na coś lżejszego, dającego chwilę oddechu mojej wątrobie. Czasem po prostu trzeba się napić czegoś mało skomplikowanego i niezobowiązującego. Czegoś do codziennego chlipania podczas bezcelowego pierdzenia w stołek i oglądania tysięcznej już części śmiesznych wypadków na jutubie . Dziś padło na Labirytm ze znanego i poważanego Nepomucena. Piwo jest już z nami na rynku od kilku lat i z pewnością jest bardzo poważane wśród piwnej gawiedzi, a także sędziów piwnych. Dowód? Brąz na KPR 2015, srebro na KPR 2016 oraz złoto na KPR 2018! Jest to zwykła apka kompletnie bez żadnego wyróżnika. Nic, tylko woda, słód chmiel i drożdże (chociaż dobrze wiemy, że nawet taki zwyczajny zestaw może nasze zadki wysłać pod same niebiosa). Trunek ten powstał we współpracy z milickim zespołem Labirytm. Ot, taka ciekawostka.  Otwieramy i przelewamy. Lekko zmętnione piwo przywitało mnie powszechnie zna

SHORT TEST: WRCLW Raspberry Rye RIS z Browaru Stu Mostów

Prolog: No i zrobiła nam się zima. Pierwszy śnieg, pierwsze mrozy, pierwsze odśnieżanie chodników, dróg i samochodowych szyb kartą płatniczą. Kolejki do zmiany opon jak co roku sięgają granicy absurdu. Witamy w Polsce ;) O co kaman: Mam tu żytniego RISa z sokiem malinowym na pokładzie. 23º Blg to nie jest jakoś bardzo dużo, ale bardziej liczę tu na efekt wywołany maliną. Wszak nie od dziś wiadomo, że czerwone owoce bardzo wdzięcznie komponują się z czarnym piwem. Wdzianko: Po prostu książkowe! Barwa totalnie czarna i nieprzejrzysta. Piana zadziwiająca – niezwykle drobna, sztywna i zbita jak po azocie (a to nie wersja nitro). Jest trwała i fajnie lepi się do szkła. Kichawa mówi: Całkiem przyjemny to zapaszek, choć raczej mało zaskakujący. Malina wyraźnie dominuje i to w taki ewidentnie kwaskowy sposób. Tuż za nią podąża spora doza paloności, ciemnych słodów, łagodnej kawy, pralinek i czekolady deserowej. Ułożenie jest bardzo dobre – alko ledwo co wyczuwalne i szlachetne.

KONSTANCIN Session West Coast IPA. Jestem na tak!

Witajcie moi kochani! Nie minęło zbyt wiele czasu od ostatniej recki piwa spod szyldu Konstancin, a już dziś jedziemy z kolejną odsłoną trunków warzonych w Kamionce. Jesteście już teraz o niebo mądrzejsi i na pewno nie dacie sobie wmówić, że piwo marki Konstancin robione jest w Konstancinie, czy gdzieś nieopodal. Prawda, że prawda? ;D Po witbirze i seząnie przechodzimy do nowej fali, a jest nią Session West Coast IPA. Mam nadzieję, że wszyscy wiemy o co kaman? Taki napis to mógł robić wrażenie, ale gdzieś w okolicach 2012-go lub 2013-go roku. W czasach wszelakich vermontów i milkszejków praktycznie już zapomnieliśmy czym jest AIPA z zachodniego wybrzeża. Pora więc odświeżyć sobie zwoje mózgowe, a przy okazji sprawdzić formę Artura Karpińskiego, który to jest autorem receptury tegoż piwa, jak również piwowarem w Browarze Golem! Tak. Browar Czarnków współpracuje ze znanymi piwowarami domowymi i tymi na etacie również. Piwo prezentuje się naprawdę dobrze. Jest w pełni k

ALTERNATYWA 9#1 Quadrupel. Tak się to robi!

Wiedzą o tym już nie tylko najstarsi górale. Nawet babcia Gienia już to wie. Mariolka spod dziewiątki również wie – dobry quadzik nie jest zły :D Co prawda nigdy nie zastąpi porządnego RISa, ale trzeba przyznać rację belgijskim mnichom, że swego czasu wiedzieli co dobre. Celowo użyłem tutaj czasu przeszłego. Zostawmy jednak w spokoju ten malutki kraj zalegalizowanej marihuanen , a zajmijmy się krajem kwitnącej cebuli, czyli naszym rodzimym rynkiem. Fajnych to czasów dożyliśmy, że nie musimy już kupować bardzo drogich importów z zagramanicy , by poczuć ducha… trapistowskiego piwowarstwa, jeśli już przy nim jesteśmy. Wystarczy mieć w pobliżu sklep specjalistyczny z piwami i już stajemy się szczęśliwymi nabywcami polskiej kraftowej myśli piwowarskiej. Niejednokrotnie jeszcze droższej niż wspomniane importy, ale przecież już jeden mądry powiedział, że #sztosymusząbyćdrogie (dzięki Kopyr). Na szczęście ‘drogie’ zazwyczaj idzie tutaj w parze z ‘dobre jakościowo’, więc nie ma co napina

Vermont IPA z Grodziska. Czy kocimiętka daje radę?

Vermont IPA, New England IPA, Hazy IPA, a nawet pojawiają się już nju inglandy w wersji Pale Ale , czy Double IPA. W krótkim czasie niemalże każdy browar zapragnął mieć w swojej ofercie NEIPA. Kwestia czasu, a w spożywczaku u Jadzi kupimy Żywiec Vermont IPA! Nie mówię, że to źle, bo naprawdę wdzięczne to są piwa. Z tego też prozaicznego powodu nabyłem drogą kupna Vermont IPA z Browaru w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie palce maczał Browar Szałpiw. O ile moje szare komórki nie robią mi psikusa, jest to pierwsze kooperacyjne piwo browaru typowo kraftowego z browarem regionalnym ( Fortuna z AleBrowarem byli drudzy). Fajnie, że te ścieżki zostały w końcu przetarte. W tym piwie czeka na nas jeszcze jedna mała niespodzianka. Mianowicie – kocimiętka. Tak, to ta słynna ziołowa roślina, która nazywana jest kocim narkotykiem ze względu, że robi naszym czworonogom przysłowiową wodę z mózgu. Nie każdy, ale większość kotów w jej pobliżu zachowuje się mniej więcej jak szesnastolatek po so

KAWKO I MLEKOSZ Nu Pagadi od PiwoWarowni

I love this job ! Naprawdę kocham tę „robotę”. Uwielbiam odkrywać nowe smaki piw, jarać się kolejnymi piwnymi sztosami. Ba! Już nawet samymi zapowiedziami na fejsbuku, czy na jakimś innym społecznościowym gównie. Uwielbiam smakować, wąchać, doszukiwać się niuansów, rozkładać na czynniki pierwsze, mlaskać nad piwem, którego nigdy wcześniej nie piłem. Kocham dowiadywać się o nim jak najwięcej, czytać wszystkie informacje, skład, rozkminiać nazwę, czy pozornie bezsensowny malunek na etykiecie. Zgłębiać kto stoi za tym trunkiem, z jakiej okazji powstał, gdzie został uwarzony. Kocham szukać w piwie deskryptorów (to trudne słowo, zapraszam do Wikipedii), czy rzeczonych dodatków wymienionych w składzie. Ekscytuję się sprawdzaniem własnymi zmysłami, jaki wpływ na dane piwo miała beczka po danym destylacie lub sam upływ czasu, gdy jegomość jest już po terminie. Wreszcie – kocham się tą całą wiedzą z Wami dzielić.  Uwielbiam pisać o piwie, choć to naprawdę niezwykle trudna rzecz. W o

OKO W OKO - Wąsosz Weizen AIPA vs Wąsosz Rye AIPA

Póki jeszcze nie zrobiło się prawdziwie zimno, to mam dla Was coś lekkiego dla podniebienia. Bardzo lekkiego, w sumie to nawet bezalkoholowego. Wspominałem już kiedyś, że powoli otwieram się na ten segment rynku i zaczynam bezalkusy faktycznie doceniać. Toż to szok, jak dobrze może smakować piwo o tak niskim ekstrakcie! Dziś do pojedynku „Oko w Oko” stają dwa piwa bez procentów z Browaru Wąsosz - Weizen AIPA oraz Rye AIPA. Chociaż jak tak na nie patrzę, to nie mogę pozbyć się wrażenia, że to czysta reklama dość rozpoznawalnej przeglądarki internetowej ;) To, że piwa nie będą identyczne wiadomo na pewno, ale tak naprawdę to jest tutaj więcej podobieństw niż różnic. Obydwa mają takie same parametry, a składem różnią się tylko obecnością słodu żytniego, bądź pszenicznego w zależności od stylu. Nawet chmiele są tu identyczne. Zresztą obydwa trunki pojawiły się na rynku równocześnie, więc z założenia tworzą jakąś tam serię. Etykiety są brzydkie jak dupa nietoperza bo ostrej biegunce

SHORT TEST: Konstancin Witbier od Browaru Czarnków

Prolog: Wiadomo jak jest. Czasem jest wena, a czasem jej nie ma. Jeśli jej nie ma, to zazwyczaj nie wysilam się na siłę i piszę szort testa ;) Szybko, krótko, zwięźle i rzeczowo. O co kaman: Drugie w ostatnim czasie piwo z tej lepszej części Browaru Czarnków, czyli z Kamionki. Dawno nie piłem witka , więc pora odświeżyć sobie pamięć jak to smakuje. Trochę dziwi mnie tutaj brak skórki pomarańczy w składzie oraz pszenicy niesłodowanej, ale miejmy nadzieję, że Andrzej Kryczka wie co robi. Wdzianko: Książkowe! Cudownie mętna barwa o przepięknym pomarańczowo-żółtym odcieniu. Do tego czapa gęstej, drobno ziarnistej, zbitej piany, której żywot jest bardzo długi. Piana z łatwością osadza się na szkle. Naprawdę zacny to widoczek :) Kichawa mówi: Zajefajny zapaszek. Bardzo świeży, bardzo rześki i szalenie intensywny. Skórka pomarańczy dosłownie włazi mi do nosa (być może po prostu zapomniano jej wymienić). Ekstremalnie cytrusowy Witbier zalatuje ponadto wyraźną kolendrą, świeży