Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2023

The Lighthouse. Mistrzowski Porter Bałtycki

  The Lighthouse od Radugi pojawił się na rynku już dosyć dawno. U mnie w domu też dawno, ale tak się złożyło, że ponad pół roku przeleżał w szafie. No, ale końcu przyszła i na niego pora. Zakładam, że umiecie dobrze czytać, więc już wiecie, że to Chocolate Baltic Porter . W dodatku imperialny trzeba nadmienić. Na etykiecie niestety nie podano pełnego składu i do końca nie wiadomo z jakiego powodu piwo ma być „czekoladowe”. Domyślam się jedynie, że nie chodzi tu tylko o odpowiednią mieszankę słodów. Najpewniej dodano tu ziarna kakaowca, choć mogę się mylić. Równie dobrze mogli kapnąć aromatu, ale o to Radugi raczej bym nie podejrzewał. Okej, biorę się do roboty ;) Piwo w pokalu wygląda na całkowicie czarne. Wieńczy je bardzo bujna czapa beżowej, niebywale puszystej i zwartej piany. Ona na serio jest betonowa i trwała niczym piramidy egipskie. Na ściankach zaś pojawia się wyraźny lacing . Ciecz jest bardzo gładziutka i aksamitna. Może nawet nieco śliska i bardzo pełna w smaku. Be

Big Game Seven

  Dziś kontynuuję serię Big Game od Wrężela. Dopiero było czwarte piwo z cyklu, a już jest siódme! Tak wiem, że to nie po kolei, ale to tylko i wyłącznie przez termin ważności, który już w zasadzie upłynął. Jednakże jestem niemal pewien, że piwo nie jest zepsute, bo przecież horrendalnie wysoki woltaż jest doskonałym i naturalnym środkiem konserwującym. Big Game Seven (znowu zapomniało im się hasztaga) to Triple Sabro Oat IPA, czyli potrójna ipka z płatkami owsianymi chmielona Sabro, ale także chmielem Columbus i Chinook. Ekstrakt jest standardowo na poziomie 24,5º Blg, a alkohol tym razem zatrzymał się na wartości 12,2%. Naprawdę srogo.  Pomarańczowego koloru piwo o dużej mętności pieni się bardzo sowicie. To co widzicie na fotce, to i tak lane było po ściance. Piana jest bardzo drobna, niebywale trwała, bardzo zbita i sztywna, niczym ubite przez mikser białka. Pomimo daty po terminie, piwo smakuje całkiem świeżo i jest stosunkowo rześkie, jak na swój duży ekstrakt. Pełno tu

SHORT TEST: Piwo Na Miodzie z Pomarańczą

  Prolog: Nie lubię piw miodowych jakoś bardzo mocno, ale cenię sobie serię „Piwo Na Miodzie” z Jabłonowa. Było już tego naprawdę dużo, a dziś przedstawiam Wam najnowsze dziecko w rodzinie. O co kaman: Piwo Na Miodzie z Pomarańczą swoją etykietą może przypominać Lekkie Na Miodzie z Pomarańczą , ale to nie jest ten sam napitek. Choć podobieństw jest dużo – tu również mamy miód wielokwiatowy oraz sok pomarańczowy. Wdzianko: Miodowego, tudzież herbacianego koloru. Wyraźnie zmętnione. Piana średnio wysoka, bardzo trwała, zwarta, drobna i puszysta. Kichawa mówi: Szalenie intensywna nuta dojrzałej pomarańczy, wpadającej w mandarynkę. Potem trochę miodu wielokwiatowego oraz nieco słodu i aromatu pigwowca (!). Piwo pachnie strasznie cytrusowo, wręcz kwaskowo, ale jest to bardzo przyjemne. Jadaczka mówi: Świetny mariaż naturalnego miodu i soku pomarańczowego. Z jednej strony nieprzesadzona słodycz, a z drugiej lekko kwaskowe cytrusy (pomarańcze i mandarynki). Na drugim planie karmel,