Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2020

Nowy Kasztelan, podbity miodem i cytryną

  Połączenie piwa i miodu z cytrusami wydaje się nad wyrazem udanym mariażem. Nie bez powodu na internecie znajdziemy multum przepisów na drinki z wykorzystaniem tych składników. Dostrzegli to również sami producenci piw. Pierwszy był chyba Ciechan Shandy (dawno temu, może nie każdy nawet pamięta). Swoje piwo z cytryną i miodem miał też Perun, czy Browar Staropolski. Warto tu jeszcze wspomnieć o najnowszym, a zarazem genialnym Lekkim Na Miodzie z Pomarańczą z Browaru Jabłonowo, które zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Są jeszcze piwa z miodem i pigwowcem, ale jak wiadomo – mimo smakowych podobieństw – nie jest on cytrusem. Ostatnio na półkach sklepowych dostrzegłem nowość – Kasztelan Jasne Podbite Miodem z Cytryną. Przyznam, że byłem w sporym szoku. Zdziwienie było podwójne, bo to przecież koncerniak. W składzie mamy miód lipowy (1%), sok cytrynowy oraz niestety aromaty naturalne. Według koncernów jak widać żadne piwo smakowe nie może się bez nich obejść. Mimo to postanowiłem spró

Salty Mole - Gose z pulpą mango!

  Po bardzo dobrym truskawkowym milkszejku IPA , postanowiłem pójść za ciosem i spróbować kolejnego piwa od Brokreacji. Krakowski kontraktowiec to niemalże gwarancja smacznego napitku, więc obawy są znikome. Salty Mole to jak sam dopisek mówi „ Fruit Sour Ale ”, a ściślej mówiąc lekkie, zakwaszane, niemieckie Gose . Tyle, że tutaj urozmaicone pulpą z mango, a ja często powtarzam, że uwielbiam ten owoc. Tak więc w składzie widnieje tradycyjnie słód pszeniczny, kwas mlekowy, kolendra i sól, a nieco mniej tradycyjnie pulpa z mango oraz chmiel nowofalowy – Citra. Przyznam, że nie jestem fanem klasycznego Gose , ale jeśli tutaj jest rzeczony owoc, to sprawa przedstawia się zgoła odmiennie. Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że będę się oblizywał po degustacji, a sami dobrze wiecie, co to oznacza.    Otwieram i przelewam. Oj, nie żałowali tego mango. Piwo jest tak intensywnie pomarańczowe, że szok! Do tego diabelnie mętne. Wygląda identycznie jak soczek pomarańczowy. Piana rośnie

MOJA PIWNICZKA: 6-letni Lwowski Porter

"Moja Piwniczka" to regularny cykl degustacji porz ą dnie wyle ż akowanych piw (minimum 4-letnich), które pojawiaj ą si ę na blogu mniej wi ę cej raz na miesi ą c w okresie jesienno-zimowym. Tradycyjnie już po wiosenno-letniej przerwie na bloga powraca „Moja Piwniczka”. Ku mojej uciesze i zapewne wielu czytelników. To taki niekończący się eksperyment, gdzie każde piwo po kilku latach staje się zagadką, którą ja właśnie podczas degustacji rozwiązuję. Nigdy nie wiadomo jak bardzo dane piwo się zmieni i w którym pójdzie kierunku. Jedne trunki zyskują, inne wręcz przeciwnie, a jeszcze inne nie zmieniają się praktycznie wcale. Dzisiejsza degustacja jest dosyć wyjątkowa w całej serii, bo mamy tu piwo z Ukrainy, z zabytkowego Browaru Lwowskiego założonego w 1715 roku. Jak wiecie jest to blog tylko o polskich piwach, ale postanowiłem zrobić wyjątek. Lwowskie Porter (będę używał spolszczonej nazwy) bez problemu można kupić w polskich marketach. Piłem go kilka razy, ale jakoś nigd