Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2015

DOCTOR BREW - BLACK WEIZEN

Dawno już nic nie piłem od naszych rodzimych „doktorków”, oj bardzo dawno. Nie, żebym dał bana Łukaszowi i Marcinowi ze względu np. na kiepskie, czy nawet przeciętne piwa, tak jak zrobili to niektórzy blogerzy po fachu, głośno się przy tym afiszując. Po prostu w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy jakoś nie po drodze mi było z wypustami Doctor Brew. Jest przecież tyle innych browarów na rynku... Na szczęście ich ostatnie dwie nowości bardzo mnie zaciekawiły. Szczególnie Black Abbey – niestety w „moim sklepie” jakieś skurczybyki wykupili wszystko co do sztuki. Został tylko Black Weizen. A cóż tu u licha jest tak w ogóle? Dunkelweizena jeszcze kojarzę, ale z ww. sformułowaniem spotykam się po raz pierwszy. Być może w istocie jest to właśnie ciemna pszenica, ale ze względu na czarniejszą barwę nosi przydomek Black ? Zaraz się przekonam.  Co jak co, ale piana, to tu jest niesamowita! Lałem powoli i po ściance, a skubana ze szkła chciała uciec! Beżowa pierzyna posiada średniej wielkoś

HARD BRIDE

Lato jeszcze nas nie opuściło, choć temperatury wyraźnie spadły. Co prawda mam w zanadrzu jeszcze kilka typowo letnich pozycji, jednak dzisiaj zdecydowałem się otworzyć może nie żadną nowość, ale jedno z nielicznych w Polsce piw w stylu Barley Wine , czyli Hard Bride z AleBrowaru. Ku mojej dezaprobacie, na palcach jednej ręki można policzyć polskie browary nowofalowe, które dotychczas zmierzyły się z tym, jakże mocnym, ciekawym i esencjonalnym trunkiem. Jednym z nich jest właśnie wspomniany AleBrowar, który klasyczne ‘wino jęczmienne’ doprawił jankeskimi lupulinami, w konsekwencji czego powstało American Barley Wine . Powiem szczerze, że kupiłem to piwo z myślą o jesieni, może nawet zimie (nie ma nic przyjemniejszego niż rozgrzanie się mocnym trunkiem w zimowe, długie wieczory). Niestety musiałem zmienić moje niecne plany... Jakże duże było moje zdziwienie, gdy skonstatowałem dziś, że termin ważności tego ’mocarza’ minął dwa dni temu! Sam nie wiem ile to piwo przeleżało w mojej piw

KWAS BETA

Saharyjskie upały wyraźnie zelżały, ja jednak wciąż kultywuje spożywanie typowo letnich i lekkich, sesyjnych trunków. Dzisiaj na tapecie kolejny, drugi już kwasior od Pinty, który z pewnością jest godny uwagi, w teorii chyba nawet większej niż Kwas Alfa . Otóż Kwas Beta to Lichtenhainer – historyczny i stary niemiecki styl piwa, produkowany w zasadzie tylko do II Wojny Światowej. Z tego co gdzieś czytałem, obecnie tylko jeden komercyjny browar w Niemczech warzy takie piwo. Lichtenhainer to lekkie i bardzo sesyjne, kwaśne piwo pszeniczne, którego słód jest wędzony (w tym przypadku dymem z buku). W teorii więc jest to skrzyżowanie kwaśnego Berliner Weisse , słono-kwaśnego Gose oraz naszego polskiego, lekko wędzonego Grodziskiego! Wszystkie te style łączy lekki i orzeźwiający charakter oraz dodatek słodu pszenicznego. Jak wypada interpretacja tego stylu wg Browaru Pinta możecie przeczytać poniżej :) Nie wiem, czemu ale wszystkie te kwachy jakoś nieszczególnie chcą się pienić

NIEDOBITY

Gdzieś w okolicach czerwca Browar Pinta zaproponował beer geekom niezwykłe piwo, które spokojnie można nominować do tytułu „premiera roku”, czy „najbardziej osobliwe piwo roku” (o ile oczywiście taka kategoria powstanie). Zazwyczaj każdy browar dumnie i szumnie zapowiada daną nowość, później chwali się na lewo i prawo składem, recepturą, czy migawkami z warzenia. Pinta natomiast wrzuciła na fejsa wyłącznie zajawkę etykiety, a resztę mieliśmy się domyślać sami. Dodatkową zagwozdką był podany styl, czyli Underground . Problem w tym, że taki styl nie istnieje, nie jest to również żadna hybryda – Pinta poszła o krok dalej i wymyśliła sobie własny styl! Proste nie? Niedobity to nielichy mocarz leżakowany przez pół roku z płatkami (wiórami) dębowymi w jakimś ciemnym i zimnym miejscu. Dziewięć rodzajów słodów, trzy amerykańskie chmiele i jeden niemiecki (Fantasia), imbir, skórka pomarańczy, do tego kandyzowany cukier, dębina i belgijskie drożdże. To nie fikcja, to fakty. Taki właśnie jes

B-DAY 3.1 SPOKO MAROCCO

W końcu w moje łapki wpadła jakaś nowość! B-DAY 3.1 Spoko Marocco to wspólne dzieło Pinty, AleBrowaru i pubu Piwoteka Narodowa, które już trzeci rok z rzędu świętują wspólnie swoje urodziny. Z tej właśnie okazji rokrocznie wypuszczają w okolicach maja jakieś mega wypasione piwo, a przynajmniej takie są założenia. Tegoroczny B-DAY, jak łatwo zauważyć opóźnił się, aż o kilka miesięcy! Otóż w zasadzie jest to już czwarte urodzinowe piwo, a nie trzecie. Wersja 3.0, która miała być jakimś kwasiżurem nie ujrzała jednak światła dziennego, bowiem na etapie wspólnego warzenia coś poszło nie tak i zawartość kotła po prostu zasiliła miejscową oczyszczalnię ścieków. Być może ktoś wypił o jedno piwo za dużo i mu się przyciski pomyliły ;) Tego nie wiem, ale koniec końców chłopaki uwarzyli wersję 3.1. Zanim jednak to nastąpiło, podobno w poszukiwaniu inspiracji udali się na wspólne wojaże do Maroka w północnej Afryce (kto bogatemu zabroni?). Przywieźli stamtąd pieprz i kardamon i okrasili nimi rz

KWAS ALFA

Kwas Alfa od Pinty nie jest żadnym z obecnie debiutujących piw, ale z pewnością jest godne uwagi każdego szanującego się beer geeka . Jeśli go jeszcze nie piłeś to czeka Cię ekskomunika z piwnego półświatka! ;p Otóż Kwas Alfa to zupełnie nowy wymiar smaków i zapachów, a tym samym nowe spojrzenie naszych piwnych rzemieślników na aktualną sytuację polskiego craftu . Oczywiście wynalazek od Pinty nie jest pierwszym w kraju piwem kwaśnym (chodzi o zamierzoną kwaśność), ale przy obecnym poziomie produkcji, dostępności i rozpoznawalności piw Browaru Pinta, niewątpliwie jest to kamień milowy polskiego piwowarstwa. Co zatem jest takiego wyjątkowego w tym trunku? Do zakwaszenia brzeczki użyto bakterii kwasu mlekowego, czyli Lactobacillus Helveticus , powszechnie używanych np. do produkcji sera Ementaler. Kwas Alfa należy do gatunku Hoppy Sour Ale , czyli piw kwaśnych, ale jednocześnie wyraźnie chmielonych, co objawia się zarówno w smaku, zapachu, jak i goryczce. Specjał ten to single hop ,

PIWO NATURALNE O SMAKU KWIATU CZARNEGO BZU

Upał niemiłosierny, żar leje się z nieba, niczym surówka z pieca hutniczego. Jest to więc najlepsza pora na sączenie lekkich, mocno orzeźwiających i sesyjnych piw. Mając na uwadze powyższe względy, sięgam dzisiaj po drugiego smakowego Grodzisza z reaktywowanego niedawno Browaru z Grodziska Wielkopolskiego. Obok trunku o smaku czerwonej porzeczki , jednocześnie na świat przyszedł także jego brat bliźniak, aczkolwiek dwujajowy chciałoby się rzec. Piwo Naturalne o Smaku Kwiatu Czarnego Bzu bynajmniej nie powoduje u mnie żwawszego bicia serca, czy przyśpieszonego oddechu. Przypominam, że nie jestem fanem wszelakich piw smakowych, nawet jeśli do ich produkcji użyto 100% naturalnych soków, kwiatów, czy innego badziewia. Wykorzystanie kwiatu czarnego bzu wbrew pozorom nie jest jakimś absolutnym novum na naszym rynku, bowiem przychodzą mi do głowy, co najmniej dwa piwa z tą właśnie roślinką w składzie ( Amber Czarny Bez , Sommersby Elderflower Lime).  Zanim przejdę do sedna, dla śc

SOPHIA

Nie milkną echa VII Degustacji Piw – Grodziskie . Nie milkną, ponieważ powoli spijam trunki, które zajęły czołowe miejsca w naszym „teście”, a których wcześniej nie miałem okazji mieć w ustach. Dzisiaj piwo bardzo szczególne: Sophia z Browaru Olimp. Stali czytelnicy pewnie kojarzą, że to zwycięzca naszej Degustacji, poza tym w internetach niejednokrotnie różni ludzie wychwalają tego Grodzisza pod same Niebiosa (nie chodzi tylko Kopyra). Zapewne nie może być tutaj mowy o żadnym przypadku. To piwo to niemal ideał piwa Grodziskiego! Jego receptura została opracowana przez Łukasza Szynkiewicza (z Browaru Domowego Absztyfikant), który we współpracy z Olimpem uwarzył ten specjał w Browarze Wąsosz. Jak mniemam efektem tej, jakże udanej współpracy jest włączenie Łukasza do ekipy Browaru Olimp. Dodam jeszcze, że piwo domowe oparte na tej recepturze zajęło w swojej kategorii pierwsze miejsce na Festiwalu Birofilia 2014, a w konkursie „Prawie Jak Grodzisz 2014” uplasowało się na drugim miej

PO GODZINACH - AIPA

Z pewną dozą tolerancji mogę powiedzieć, że z serią piw „Po Godzinach” jestem na bieżąco. Dziś na warsztat biorę trzecie i póki co najnowsze dziecko Browaru Amber, który to jest ojcem tego całego przedsięwzięcia. Przypomnijmy – seria „Po Godzinach” to limitowane edycje różnych stylów piwa, skierowane – bądź co bądź – do tej nieco bardziej zorientowanej klienteli. Koźlak Pszeniczny był całkiem niezłym napitkiem, choć na pewno nie porywającym; Altbier natomiast mocno mnie rozczarował. Czas w końcu sięgnąć po ikonę piwnej rewolucji, czyli American India Pale Ale . AIPA od Ambera to w zasadzie klasyczne podejście do tematu. Za goryczkę oraz chmielowy aromat odpowiedzialność ponosi tutaj ‘hamerykańska’ Citra, Chinook oraz Nowozelandzki Pacific Jade. Zobaczmy zatem, co w tym piwie   piszczy.  Mój dzisiejszy gość uwodzi obfitą i nader trwałą pianą o względnie białej barwie i dość drobnej strukturze. Pierzynka trzyma się naprawdę długo, poza tym cudownie brudzi szkło. Piwo prze