Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2017

PORTER 9 z JABŁONOWA

Wiecie co? Jebana rutyna to najgorsza zmora każdego blogera. W ogóle każdego, kto robi coś regularnie. No, a ja publikuję posty bardzo regularnie prawda? W związku z tym dzisiaj zaczniemy od końca. Od dupy strony. Od dupy strony porteru z Jabłonowa ;) Ludzie chwalo to piwko w internetach i ja też pochwalić muszę. Bo to bardzo dobry porter bałtycki jest. Gęsty jak likier, cholernie pełny w smaku, dość złożony, treściwy jak bigos myśliwski, czy jakieś inne danie naszpikowane dodatkami. Tutaj dodatków żadnych nie ma. Co jedynie cukier dla podbicia ballingu jak mniemam. Co prawda nie napisali ile go jest, ale wtajemniczeni wiedzą, że równe 25°, więc w pytę! To już nie som żarty. To nie jest piwo dla wielbicieli Harnasia, czy innej osiedlowej żulerki. To jest piwo dla prawdziwych smakoszy, co to już z niejednej kadzi piwo pili! Wery smaczny jest ten Porter 9. Skąd taka nazwa? Ano stąd, że piwo leżkowało, czyli dojrzewało sobie w browarze przez 9 miechów. Sporo. Mają za to u mnie s

WITBIER CIESZYŃSKI

Browar Zamkowy z Cieszyna jak tylko może, próbuje radzić sobie na wciąż rozwijającym się piwnym rynku. Browarów przybywa szybciej niż aut sprowadzanych od Niemców, piw przybywa, konkurencja robi się coraz większa, a podwórko coraz bardziej ciasne. A wiadomo, że z kraftowcami browarom regionalnym ciężko jest walczyć orężem. Można walczyć ceną, ale prawdziwy beer geek zawsze wybierze malutki rzemieślniczy browar niż tylko jego imitację, tudzież namiastkę. Gdzieś w tej walce swoją obecność próbuje zaznaczyć właśnie Browar Zamkowy z Cieszyna. Może nie sypie on z rękawa nowościami na zawołanie, ale raz na jakiś czas wypuści coś nowego. Mój dzisiejszy gość – Witbier – świeżynką jednak nie jest, ale jakimś dziwnym trafem jak dotąd go nie piłem. Postanowiłem w końcu się nad nim zlitować, zwłaszcza że mam właśnie ochotę na coś lekkiego, pijalnego, niezobowiązującego.  Piwo nalewa się z syczącą i dość grubo ziarnistą pianą, która szybko się redukuje. Do tego jest ona dość niska j

"O" IMPERIAL PORTER z BYTOWA

Jak sami widzicie ciężko jest mi odkleić się od porterów bałtyckich. Przecież to taki świetny styl, taki bogaty, taki złożony, taki głęboki, ehhhh… można wyliczać bez końca. No co ja kuźwa poradzę, że strasznie lubię te mocarne piwka? Dobra, do rzeczy. Dziś na wokandzie ląduje drugi już ‘bałtyk’ z Bytowa, będący kooperacją z Browarem Rockmill, gdzie jak wiadomo za mieszanie w garach odpowiedzialny jest nie byle kto, bo sam Andrzej Miler (nie mylić z Leszkiem Millerem). Ten drugi porter oznaczony jest literką „o”. Na pierwszym było „p”.   Łącznie tych porterków będzie, aż sześć, a całość ułoży się oczywiście w słowo „Porter”. Mało tego, wszystkie będą imperialnymi porterami! Nieźle to wykombinowali, zwłaszcza że każdy z nich będzie inny! :D W wersji drugiej piwo bazowe zostało okraszone kawą oraz solą… Sól w ciemnym piwie, to oczywiście nie żadna nowinka, ale i tak oklaski się należą. Choćby za odwagę, za pomysłowość, za miłość do ‘piwowarskiego skarbu Polski’! Hip, hip, hurra!

PALE ALE z NEPOMUCENA

Pora wrzucić na ruszt coś lekkiego, coś chmielowego, coś sesyjnego. Apkę jakąś, w końcu wiosna przyszła. Wiosna wiosną, ale ciężkich kalibrów też mi jeszcze sporo zostało i nie zamierzam ich odkładać do zimy. Stopniowo będą i one pojawiać się na blogu. Nie mam zboczenia odnośnie zależności aury do degustowanych napitków, bo w życiu trza pić to, na ma się akurat ochotę! :) Rzeczone piwko to jak już mówiłem APA chmielona australijskimi lupulinami. Ciekawym jest to, że mamy tu serię piw (Around The World Edition) różniących się tylko chmieleniem. Mnie trafiła się wersja australijska. Etykieta jak to u Nepomucena szału nie robi, ale jest czytelna i bardzo przejrzysta. Karny kutas natomiast należy się za brak pełnego składu! Nie ma nawet podanych chmieli, które to przecież mają być wyróżnikiem całej serii tych piw. Piwko w szkle wygląda apetycznie. Jest ciemno złote i bardzo klarowne, choć oczywiście osad z dna został w butelce. Pianka też fajniutka – biała jak świeży śnieże

MOJA PIWNICZKA: 4-LETNI GRAND IMPERIAL PORTER

"Moja Piwniczka" to regularny cykl degustacji porz ą dnie wyle ż akowanych piw (minimum 4-letnich), które pojawiaj ą si ę na blogu mniej wi ę cej raz na miesi ą c w okresie jesienno-zimowym.   Jak obiecywałem, tak zrobiłem. Nie ma srania po krzokach . U mnie słowo drożdże od piniendzy . Przed Wami kolejny wpis z serii Moja Piwniczka. Niestety w tym sezonie już ostatni. Dla mniej rozgarniętych oraz nowych czytelników info: Moja Piwniczka to regularny cykl degustacji porządnie wyleżakowanych piw (głównie porterów bałtyckich i RISów), które pojawiają się na blogu mniej więcej raz na miesiąc w okresie jesienno-zimowym. Jak widzicie, dziś na tapecie klasyk od Ambera – niezwykle popularny ‘bałtyk’, dość szeroko dostępny i przede wszystkim tani, a przy okazji jest jednym z moich ulubionych. Piłem go wiele, wiele razy. Z pewnością mam za mało palców, by to zliczyć (nawet mimo tego dodatkowego ;) ). Jest to jeden z tych słodszych porterków, co to nie każdemu podchodzą.

BACCHUS z OLIMPU

Pamiętacie Hadesa z Olimpu? Jeden z pierwszych polskich RISów (chyba drugi dokładnie). Ach… kiedy to było? Nie tak strasznie dawno, a jednocześnie wcale nie tak niedawno. W polskim, szybko rozwijającym się krafcie jeden rok to olbrzymi postęp, wielki krok milowy. Ostatnio zauważyłem, że mocno zaniedbałem Olimpa. Ten browar znaczy się. I wcale nie chodzi tu o zmianę miejsca warzenia, czy wreszcie samego piwowara. Zawsze darzyłem Olimp szacunkiem i będę darzył. Dobre piwa robiom :) Tak więc dziś nadrabiam ułamek procenta moich zaległości. Pora ponownie zajrzeć na „górę Bogów”…. Kurwa wysoko tu! Widzę jakiegoś brodatego gościa z długimi włosami, poprzeplatanymi gałązkami winorośli. Niezły z niego freak ;p To pewnie ten….no… Bóg wina – Bachus, Bacchus, czy jak mu tam było… Właśnie popija coś w kuflu. Ten to ma zawód marzenie skubaniec jeden! Skubnę mu jedną buteleczkę tegoż trunku i czmycham z powrotem na ziemię. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Moim łupem okazał się Wine RIS – mik

OKO W OKO - Porter 180 vs Porter Bałtycki z Browaru Staropolskiego

Jest sprawa. Muszę przeprowadzić małe śledztwo, bo nie daje mi to spokoju. Browar Staropolski po wielu „namowach” ze strony klientów wypuścił w końcu portera bałtyckiego. Jak się szybko okazało, to tak naprawdę poczęstował ‘lud pracujący’ aż dwoma porterami! Jeden jest lany do butli z krachlą i nosi zwyczajną nazwę „ Porter Bałtycki ”, a drugi to „Porter 180”. Na etykietach obydwu napisane jest, że „piwo leżakowało w piwnicach browaru przez 180 dni”. Więc ja się pytam: po jaką cholerę browar w jednym czasie miałby wypuszczać dwa portery bałtyckiego?! Od razu wydało mi się to podejrzane, zwłaszcza że piwa mają bardzo podobne parametry! Ekstrakt jest identyczny, a różnica polega wyłącznie na zawartości alkoholu i wynosi ona jedyne 0,5%. Czyli tyle co nic, bo jak powszechnie wiadomo w tak mocnych piwach faktyczna zawartość alkoholu może różnić się od wartości podanej na etykiecie, aż o jeden procent! Tak więc bez problemu może to być to samo piwo. Czyżbyśmy więc mieli tu do czynien

PO GODZINACH - BARLEY WINE z AMBERA

Wiecie co? Dawno nie piłem żadnego barli łajna , a przecież bardzo lubię ten styl. Zwłaszcza jak jest dobrze wykonany. Naprawdę piwo takie potrafi pozytywnie zaskoczyć, a przy okazji porządnie sczochrać beret ;) Kilka tygodni temu Browar Amber szeroko otworzył usta wszystkim birgikom , serwując kolejny trunek z serii Po Godzinach – rzeczone Barley Wine o bardzo prawilnych cyferkach (22°Plato i 10% alko). No, wino jęczmienne pełną gębą można rzec. Chmielone po polsku i hamerykańsku . Nic, tylko klaskać z zachwytu. Niestety piwosze niezbyt chcą klaskać po konsumpcji tegoż napitku, zarzucając mu nadmierną alkoholowość i ogólnie nieułożony charakter. Nie wiem jeszcze, czy mówią prawdę, ale za chwilę się o tym przekonam. Czek dis ałt ! Piwo w szkle prezentuje się naprawdę cudnie. Piękna, klarowna, miedziana barwa pod światło mieni się równie pięknymi rubinowymi refleksami. Całość wieńczy ładna i obfita piana, średnio pęcherzykowa. Długo cieszy zmysł wzroku, do tego nieźle

2028 SPACE ODYSSEY z RADUGI

Wiecie co? Walić schematy! Miałem jak zwykle napisać przykrótki wstęp do piwa zanim go wypiję, ale dzisiaj olałem ten układ. Wszystko przez to piwo – 2028 Space Odyssey od Radugi. RIS, który urywa wszystko. Nawet to, co każdy facet nosi w spodniach. Mi urwało, to i Wam też urwie. Wierzcie mi. Jest to już trzecie podejście Radugi do tematu ruskiego stałtu . Z każdym razem zwiększała się moc piwa oraz ekstrakt. No, ale jakimi cyferkami rządzi się mój dzisiejszy gość to przechodzi niemal ludzkie pojęcie: potężne ciało 28°Blg, do tego aż 12,5% alko! Czapki z głów, klękajcie narody, idźcie na Jasną Górę i módlcie się o takie krafty. Ależ to piwo jest gęste, jakie lepkie, a zarazem gładkie. Chyba bliżej mu do oleju silnikowego niż do typowego piwa. Czarne jak Twój najczarniejszy koszmar. Okryte drobną, brązową pianą, która może nie jest strasznie wysoka, ale ładnie oblepia ścianki. Pianka jest średnio trwała, ale mam to gdzieś, bo piwo robi robotę czymś innym. Robi nam dobrz

XIV DEGUSTACJA PIW - RUSSIAN IMPERIAL STOUT

Stosunkowo niewiele czasu minęło od ostatniej Degustacji P orterów B ałtyckich , a Częstochowski Krąg Lokalny Bractwa Piwnego testuje kolejny styl piwa – Russian Imperial Stout ! Chyba nikomu nie muszę przedstawiać z czym mamy tutaj do czynienia. Jest to bodajże najbardziej charakterny i najbardziej pożądany przez każdego beer geeka styla piwa na świecie ;) We wszystkich statystykach i zestawieniach na najlepsze piwa globu największą reprezentacją cieszą się właśnie RISy. Bardzo mocne, tęgie, złożone, pełne w smaku, ekstraktywne, palone, esencjonalne, czarne i gęste jak smoła – nie sposób użyć tutaj wszystkich przymiotników opisujących te, jakże arcyciekawe trunki. Russian Imperial Stout Na początek trochę historii RISa, a jest ona bezpośrednio powiązana z porterem bałtyckim. Początków tegoż napitku należy szukać w Anglii. To właśnie tam na początku XVIII wieku powstały dość mocne, ciemne i palone piwa zwane porterami. Słowo porter oznacza tragarza, pracującego w por

MILK STOUT z BROWARU JAN OLBRACHT

Są na tym świecie piwa różne. Są sztosy, są padaki i cała masa średniaków, co ani nas nie ziębią, ani grzeją. Nie dostarczają pijącemu żadnych emocji, a ich obecność na półce w sklepie kwitujemy jedynie bezwładnym wzruszeniem ramion. Ale dzisiaj nie będzie o średniakach. Będzie o tym lepsiejszych trunkach, a konkretnie o jednym. Milk Stout z Browaru Jan Olbracht. Od tego Olbrachta z Piotrkowa oczywiście, tego od Kuźni Piwowarów. Mój dzisiejszy gość to zwycięskie piwo rzeczonej kategorii w II (czyli zeszłorocznej) edycji Kuźni Piwowarów. Jego recepturę stworzył Michał Białozór – gratki dla tego pana. Widać, że chłop ma łeb na karku. Strasznie to piwo chwalo w internetach. Nie jest to oczywiście żadna nowość, bo jego premiera była w zeszłym roku, w dodatku było to przedostatnie piwo z Kuźni 2016. No, ale nie ważne. Ważne jest to, że ów specjał tak pozamiatał konkurentów, że został zwycięzcą całej zeszłorocznej edycji!!! Czemu to piwo jest tak wyjątkowe? Zacznijmy od teorii, bowiem

BREAK z NEPOMUCENA

Dobra. Przerywamy na moment serię tęgich mocarzy, by sięgnąć po coś zgoła odmiennego. Po ikonę piwnej rewolucji, po coś nowofalowego, rześkiego i goryczkowego. W sam raz na obecną pogodę, bo jak widać wiosna idzie, wiosna! :) Wybór padł na jedno z piwek od Nepomucena – Break w stylu Oatmeal IPA. Nie mam pojęcia, czy jest to jakaś nowość, czy piwo ze starej oferty. Zresztą to nie jest ważne. Ważne jest to, że w moich stronach bardzo cienko z napitkami ze Szkaradowa. Stąd na blogu jest to dopiero drugie piwo od „Jacka Domagalskiego i spółki”. Dacie wiarę?! A tak w ogóle to nie miałbym tego napitku, gdyby nie mój serdeczny kolega Paweł z Krotoszyna (dzięki Paweł). Oatmeal IPA to dość rzadko stosowany zabieg w tym stylu, polegający na wrzuceniu do standardowej ipy płatków owsianych w celu nadania piwu gładkości. Czyli chodzi o to samo, co w czarnych Stoutach owsianych, tyle że tu mamy jasne piwo… Może na wstępie słowo o strefie wizualnej. Etykiety z Nepomucena są spójn

SERUM VERITATE z FABRYKI PIWA

„Sztosy, sztosy, sztosy… przetrzebiacie trzosy…”. No kuźwa jest hicior , jest. Bartek z Łukaszem dają radę ;) Od połowy stycznia nie milkną kolejne afery sztosowe. Dziś już pięć dyszek za polskie piwo żadnego birkiga nie dziwi, choć jeszcze dwa lata temu zapewne byłbym bliski zawału. A wczoraj np. wchodzę do sklepu, patrzę, a tam Samiec Alfa w cenie trzycyfrowej! Moja reakcja? Wzruszenie ramionami oraz zapakowanie do siatki kilku (5-6) innych sztosów w zdecydowanie bardziej rozsądnej cenie, choć wciąż nie małej. Rachunek wyszedł podobnie, ale miast jednego napitku mam tyle co w nawiasie :) Dobra, przejdźmy do meritum. Dziś na blogu nowinka z Fabryki Piwa (jeszcze cieplutka). Chłopaki długo milczeli. Jakieś pół roku snuli plany, przymierzali się, rozkminiali, aż w końcu huknęli jak z armaty. Wypuścili RISa! :D Przyklasnąłem z aprobatą, choć oczywiście RISów ci u nas dostatek. Jednak to nie jest taki zwyczajny ruski Stout . Serum Veritate został przeleżakowany z pewną roślinką o

55 PORTER BAŁTYCKI WĘDZONY z GOŚCISZEWA

Nie, to nie jest deja vu drodzy czytacze. Nigdy, przenigdy nie oceniam tego samego piwa dwa razy. Mimo łudząco podobnej nazwy mój dzisiejszy gość nigdy nie figurował na łamach blogu Piwa Naszego Powszedniego. O co kaman? Otóż w maju 2015 roku Browar Gościszewo z okazji 24-lecia istnienia wydał na świat okolicznościowego porterka ( 55 Porter Bałtycki Wędzony 2015 ) w pięknym, kartonowym opakowaniu i cudnej „szampańskiej butelce”. Piwo miało 24 ballingi (po jednym na każdy rok działalności) i było horrendalnie drogie jak na „tamte czasy”. Ja piłem je dopiero całkiem niedawno, dając mu sporo czasu na ułożenie, ale zabieg ten niestety chyba okazał się niespecjalnie korzystny dla tegoż akurat napitku. Natomiast tuż na początku tego roku Browar Gościszewo szeroko otworzył mordki wszystkich birgikom , wypuszczając piwo o bliźniaczo brzmiącej nazwie – 55 Porter Bałtycki Wędzony. Jego nazwa różni się więc tylko brakiem rocznika. Rzeczony trunek to już standardowa półlitrowa butelka id

PIWO MIESIĄCA - LUTY 2017

Aby tradycji stało się zadość wraz z początkiem marca muszę podsumować sztosy wypite w zeszłym miesiącu, tj. w lutym. Działo się oczywiście sporo. Przez me gardło przelewały się istne hektolitry porterów bałtyckich oraz RISów . Nie sposób oczywiście nie wspomnieć tutaj o trzech wymrażanych mocarzach …No naprawdę było tego od groma :) Jednak dość nieoczekiwanie w ziemię wryło mnie piwo, które wcale nie zapowiadało się w roli faworyta. Tym piwem jest Imperialny Nafciarz Dukielski , będący kooperacyjnym dzieckiem Brokreacji i Browaru Dukla , który to tym samym zostaje PIWEM MIESIĄCA – LUTY 2017!!! :D Z całego serca obu tym browarom gratuluję tak znakomitego dzieła! Dość powiedzieć, że podstawowa wersja tego piwa, czyli Nafciarz Dukielski w zeszłym roku także zgarnął ten zaszczytny tytuł!!! Naprawdę w tych Nafciarzach musi być coś niesamowitego! Ów Whisky Rye Imperial Brown Porter to szalenie ciekawe piwo. Strasznie wielowątkowe, gęste, totalnie czarne i pełne w