„Sztosy, sztosy, sztosy… przetrzebiacie trzosy…”. No
kuźwa jest hicior, jest. Bartek z Łukaszem dają radę ;) Od połowy stycznia nie
milkną kolejne afery sztosowe. Dziś już pięć dyszek za polskie piwo żadnego birkiga nie dziwi, choć jeszcze dwa lata
temu zapewne byłbym bliski zawału. A wczoraj np. wchodzę do sklepu, patrzę, a
tam Samiec Alfa w cenie trzycyfrowej! Moja reakcja? Wzruszenie ramionami oraz
zapakowanie do siatki kilku (5-6) innych sztosów w zdecydowanie bardziej
rozsądnej cenie, choć wciąż nie małej. Rachunek wyszedł podobnie, ale miast
jednego napitku mam tyle co w nawiasie :)
Dobra, przejdźmy do meritum. Dziś na blogu nowinka z
Fabryki Piwa (jeszcze cieplutka). Chłopaki długo milczeli. Jakieś pół roku
snuli plany, przymierzali się, rozkminiali, aż w końcu huknęli jak z armaty.
Wypuścili RISa! :D Przyklasnąłem z aprobatą, choć oczywiście RISów ci u nas
dostatek. Jednak to nie jest taki zwyczajny ruski Stout. Serum Veritate został przeleżakowany z pewną roślinką o
nazwie przytulia wonna. W polskim piwowarstwie jeszcze nikt tego nie stosował.
Zielarzem żadnym, czy innym szamanem nie jestem, stąd wiadoma rzecz, że nie mam
bladego pojęcia jak to zielsko pachnie, czy smakuje. Mam wrażenie, że nie ja
jeden…
Browar w tym przypadku zdecydował się zastosować
małą butelkę (rozsądnie) oraz całkowicie inną szatę graficzną, niż używane do
tej pory tak charakterystyczne, białe papierowe etykiety z różnymi dziwnymi
obrazkami. Oczywiście malowana butelka, to nie to samo, co eleganckie kartonowe
pudełko i lak na kapslu, ale i tak zwiastuje nam coś lepszego niż dostajemy w
standardzie.
Otwieram i przelewam. Piwo w szkle wygląda
genialnie! Ciecz jest czarna jak smoła, ale tak naprawdę to ta śliczna beżowa
pianka robi tutaj robotę. Jest tak cholernie drobna i zbita, że aż mi słów
brakuje! Zupełnie jakby ją potraktowano azotem. Nigdy czegoś takiego nie
widziałem. Rzecz jasna pierzynka jest trwała jak Mercedesy ze swoich
najlepszych lat. Panie, a jak to pięknie krążkuje. No naprawdę cudo :D
Nie mogę się doczekać tej przytulii, więc biorę do
dzioba. Jest duża gęstość, jest gładkość, aksamit, jest olbrzymia pełnia.
Bardzo bogate i złożone piwo. Strasznie czekoladowe, z wyraźną dozą małej
czarnej z ekspresu. Czekolada deserowa przyjemnie rozpływa się w ustach, dając
wrażenie sączenia czekolady na gorąco. Dalej mamy fajne kakaowe sznyty
poprzecinane umiarkowanie palonym słodem z lekką nutką popiołu i spalenizny. Piękna
sprawa. Przez tło cały czas przewija się jakaś dziwna ziołowa naleciałość i
stawiam kamienie przeciwko orzechom, że jest to ta przytulia wonna. Dziwnie i
niespotykanie ona smakuje, ale naprawdę strasznie pasuje mi to do charakteru
tegoż RISa. Co ważne, dodatku tego wcale nie trzeba się doszukiwać, on po
prostu jest i czeka na nas. Genialnie! Ale to jeszcze nie koniec wrażeń –
stawkę zamyka okropelnie przyjemna nutka suszonych owoców ze śliwką węgierką i
rodzynkami na czele. Finisz jest delikatnie wytrawny, lekko palony z
odpowiednio zaznaczoną goryczką o łagodnym kawowym usposobieniu. Alkohol
wyśmienicie ukryty. W zasadzie to nawet zapomniałem, że mam przed sobą ponad
9%.
Smak naprawdę zawładnął moim ciałem i duszą, a jak
RIS z Fabryki Piwa wypada w aromacie? Z pewnością trzyma ten sam bardzo wysoki level. Piwo jest diabelnie fajnie
ułożone. Tu również nie sposób odnotować obecności etanolu. W zapachu ponownie
rządy sprawuje czekolada o wypadkowej odmiany gorzkiej i mlecznej. Są też
pralinki, łagodna kawa ze śmietanką oraz gorzkie kakao. Jest i przytulia! A
jakże. Również wyrazista i dobrze skomponowana z całą resztą towarzyszy. Tłem
suną subtelne akcenty ciemnego pieczywa razowego, palonego słodu oraz suszonych
śliwek, ciemnych winogron i daktyli. Bardzo wyraźnie i przede wszystkim
oryginalnie to pachnie. Bardzo dawno czegoś takiego nie czułem w piwie.
Nowość z Fabryki Piwa to bardzo udany eksperyment.
Trunek powala swoją złożonością, ułożeniem, głębią smaku i aksamitną teksturą.
Balans także do najgorszych nie należy, choć mam wrażenie, że ciecz dla
niektórych może wydawać się nazbyt słodka, ale ja nie widzę w tym żadnej
przesady. Po prostu Serum Veritate nie jest typowo wytrawnym i zadziornym
napitkiem, który tylko patrzy żeby spuścić nam łomot. Cechuje go raczej łagodne
usposobienie. Dzięki temu pije go dość szybko, jak na piwo o takich
parametrach.
No, generalnie bardzo polecam. Głównie jako
odskocznię od tych wszystkich innych RISów na jedno kopyto. Tu naprawdę się
sporo dzieje i to w taki dziwnie wyjątkowy sposób. Oczywiście papa wciąż jest
na dachu, choć niewiele brakło by ją zerwało ;)
OCENA: 8/10
CENA: nieznana
ALK. 9,6%
TERMIN WAŻNOŚCI: 19.02.2018
FABRYKA PIWA//SZCZYRZYCKI BROWAR CYSTERSÓW „GRYF”
Komentarze
Prześlij komentarz