Wiecie co? Dawno nie piłem żadnego barli łajna, a przecież bardzo lubię ten
styl. Zwłaszcza jak jest dobrze wykonany. Naprawdę piwo takie potrafi
pozytywnie zaskoczyć, a przy okazji porządnie sczochrać beret ;)
Kilka tygodni temu Browar Amber szeroko otworzył
usta wszystkim birgikom, serwując kolejny
trunek z serii Po Godzinach – rzeczone Barley
Wine o bardzo prawilnych cyferkach (22°Plato i 10% alko). No, wino
jęczmienne pełną gębą można rzec. Chmielone po polsku i hamerykańsku. Nic,
tylko klaskać z zachwytu.
Niestety piwosze niezbyt chcą klaskać po konsumpcji
tegoż napitku, zarzucając mu nadmierną alkoholowość i ogólnie nieułożony
charakter. Nie wiem jeszcze, czy mówią prawdę, ale za chwilę się o tym
przekonam. Czek dis ałt!
Piwo w szkle prezentuje się naprawdę cudnie. Piękna,
klarowna, miedziana barwa pod światło mieni się równie pięknymi rubinowymi
refleksami. Całość wieńczy ładna i obfita piana, średnio pęcherzykowa. Długo
cieszy zmysł wzroku, do tego nieźle oblepia ścianki.
Przejdźmy jednak do meritum. Piwo jest nisko
wysycone, przeciętnie pełne w smaku. Nie jest też tak gęste i lepkie, jak
sugerowałby nam to spory przecież ekstrakt. Z drugiej strony po parametrach
widać, że ciecz została głęboko odfermentowana, więc mamy już winowajcę. Całość
ma półwytrawny charakter i na pewno nie można powiedzieć, że piwo jest słodkie.
Mamy tu bardzo dużo opiekanych i słodowych klimatów, różnej maści ciastka i
ciasteczka. Tuż za nimi podąża trochę karmelu, opiekanej skórki chleba oraz
tostów. Suszone owoce są chyba bardziej w domyśle, niż w stanie faktycznym.
Daleko w głębi natomiast czuć niewielki powiew chmielowych akcentów, może nawet
są tam jakieś zioła. Co oczywiście ma swoje odzwierciedlenie w całkiem zgrabnej
i przyjemnej goryczce. Jej poziom jest niewielka, ale akurat w tym wypadku w
zupełności wystarcza. A co z alkoholem? Panie i Panowie, coś tam z lekka smyra
podniebienie, ale do krasnej jędzy nie można powiedzieć, że to piwo jest nazbyt
alkoholowe! 10 voltów, to całkiem
dużo, więc nie może być tak, że alko schowa się jak w Harnasiu. Poważnie etanol
jest na stosunkowo niskim i na pewno akceptowalnym poziomie. Nie zmienia to
jednak faktu, iż piwo nie oferuje zbyt wiele wrażeń i po prostu jest poniekąd
jednowymiarowe.
To co, wąchamy? No chyba nie ma wyjścia. Zapach nie
jest mocno intensywny, ani też jakoś szalenie złożony. Słodowość dominuje, ale
nie jest jakaś ciężka, czy natarczywa. Mamy tu głównie melanoidy – karmel,
opiekany chlebek, tosty, przypieczona skórka, herbatniki, biszkopty, spód od
ciasta. Całość podszyta jest lekkim, ale dość rześkim muśnięciem chmielowym. W
tle są jakieś bliżej nie określone owoce… sam nie wiem, coś jakby subtelny owoc
tropikalny. W każdym bądź razie na pewno pochodzi on od chmielu Mosaic. Nie ma
tu żadnej tragedii, alkohol został nieźle ukryty, ale mam nieodparte wrażenie,
że piwo zostało zrobione na pół gwizdka. Brakuje mu charakteru, wszystko jest
tu grzeczne i takie jednowymiarowe. Mało się tu dzieje.
Brak pazura, zbyt głębokie odfermentowanie oraz nie
za wysoka pełnia smaku to główne grzechy tegoż specjału. Wbrew temu, co sądzą
inni, alkohol nie jest tutaj większym problemem. Oczywiście czuć go, ale jak
dla mnie jego poziom jest jak najbardziej akceptowalny.
Jeszcze jedna rzecz – cena. Ja kupiłem to piwo w Teskaczu za w miarę rozsądną wg mnie i
jak się później okazało niską cenę (nie była to chyba żadna promocja), ale w
sklepie, gdzie się zawsze zaopatruję w krafty koszt tego piwa wynosi 12,5zł!!
Co wg mnie jest już niezłą przeginką. Przecież za tyle, to można już kupić Barley Wine od typowego rzemieślnika i
to nawet od kontraktowca! Amber nie jest wcale takim malutkim browarem i mimo,
że to piwo jest mocne i ekstraktywne nie powinno nigdzie kosztować więcej niż
dyszkę. Zwłaszcza, mając na uwadze to, co oferuje nam w smaku…
OCENA: 6/10
CENA: 8.99ZŁ (Tesco)
ALK. 10%
TERMIN WAŻNOŚCI: 02.02.2018
BROWAR AMBER
Komentarze
Prześlij komentarz