Dobra. Przerywamy na moment serię tęgich mocarzy, by
sięgnąć po coś zgoła odmiennego. Po ikonę piwnej rewolucji, po coś
nowofalowego, rześkiego i goryczkowego. W sam raz na obecną pogodę, bo jak
widać wiosna idzie, wiosna! :)
Wybór padł na jedno z piwek od Nepomucena – Break w
stylu Oatmeal IPA. Nie mam pojęcia,
czy jest to jakaś nowość, czy piwo ze starej oferty. Zresztą to nie jest ważne.
Ważne jest to, że w moich stronach bardzo cienko z napitkami ze Szkaradowa.
Stąd na blogu jest to dopiero drugie piwo od „Jacka Domagalskiego i spółki”. Dacie
wiarę?! A tak w ogóle to nie miałbym tego napitku, gdyby nie mój serdeczny
kolega Paweł z Krotoszyna (dzięki Paweł).
Oatmeal
IPA to dość rzadko stosowany zabieg w tym stylu, polegający na wrzuceniu do
standardowej ipy płatków owsianych w
celu nadania piwu gładkości. Czyli chodzi o to samo, co w czarnych Stoutach owsianych, tyle że tu mamy
jasne piwo…
Może na wstępie słowo o strefie wizualnej. Etykiety
z Nepomucena są spójne, schludne i konsekwentne, co zawsze bardzo doceniam. Dosyć
mi się podobają, choć widać gołym okiem, że nie jest to żaden szczyt wyobraźni
grafika. Na kontrze mamy sporo informacji, ale dziwi mnie brak pełnego składu
(nie ma nawet podanych odmian chmielu!).
Jedziem z koksem. Smakujemy. Wysokie, drobne i lekko
szczypiące wysycenie, niebywała rześkość i ta owocowa świeżość… Tak, to jest
to! Cholernie smaczne piwo. Strasznie pijalne, bogate, świetnie zbalansowane.
Pełno tu owoców tropikalnych – mango, liczi, marakuja, papaja, jest tego sporo.
Do tego dochodzi solidna porcja grejpfruta, limonki i gorzkiej pomarańczy.
Owoce rządzą tu i dzielą. Na drugim planie egzystuje lekka słodowość typu
herbatników i świeżego pieczywa. Tuż za nią podąża odrobina słodkawego karmelu,
płynna żywica i inne akcenty leśne. No i ta grejpfrutowo-ziołowa goryczka –
mocna, wyraźna, ale dość krótka, szlachetna i niespotykanie przyjemna. Genialnie
równoważny słodową podbudowę. Całość gładka, miękka i zaokrąglona. Płatki
zrobiły robotę :) Piwo znika w zastraszającym tempie!
Złociste piwo nalało się z obfitą czapą drobnej i
puszystej piany. Niestety piana dość szybko się dziurawi, tworzą się duże
pęcherze i wolne przestrzenie. Nie mniej jednak mija sporo czasu zanim całkiem
zniknie.
Czas na wąchanko. Wow, ale petarda! Nos chce urwać po prostu. Jakież to mocne, jakież
intensywne, bogate i złożone. Owoc owoca pogania i owocem popycha. Dookoła
wszędzie walają się słodkie tropiki znane nam już ze smaku. Wtórują im bardziej
kwaskowe cytrusy z różowym grejpfrutem na czele. Ba! Jest tu nawet soczysta
brzoskwinia i dojrzała morela. Szacun dla tego pana, co uwarzył to piwo. Subtelna
słodowość, ciasteczka, chlebek, kwiaty, guma balonowa oraz przyjemna żywiczność
to mistrzowie drugiego planu. Boże, ileż się tu dzieje! Normalnie nie wierzę. A
wszystko to na wyciągnięcie ręki. Wystarczy powąchać, nawet nie trzeba się przy
tym skupiać. Respect!
Mega soczyste i mega owocowe piwko. Pijalne tak
bardzo, że aż słów brakuje. Dosłownie znika ze szklanki jak kamfora.. Balans
rozpierdala mnie na kawałki. Podobnie jak pełnia tego napitku, gładka tekstura
oraz genialna goryczka. Nie za mała, nie za duża, po prostu w punkt wymierzona.
Jednym słowem robi, co trzeba i spierdziela w krzaki. „O take krafty walczyłem”!
;p
OCENA: 9/10
CENA: nieznana
ALK. 5,7%
TERMIN WAŻNOŚCI: 03.07.2017
BROWAR NEPOMUCEN
Komentarze
Prześlij komentarz