Jak coś od Rockmilla to, albo milionowa wariacja ipy, albo kolejny ciemny mocarz. Tym
razem padło na to drugie ;) Egejn….
Nie to, żebym płakał z tego powodu, ale ja już
naprawdę się pogubiłem w liczbie RISów spłodzonych przez tego kontraktowca. Co
chwila jakaś nowość w tym segmencie. Dziś niekoniecznie będzie nowość, ale
Desmotis kusił jak diabli. Zakupiony już jakiś czas temu w końcu doczekał się
swojej szansy. Ciekawe czy czapka spadnie?
Po pierwsze jest to naprawdę konkretny trunek, a nie
jakieś ubogie risiątko. 28º Plato
nawet w obecnych czasach (dobrobyt, urodzaj i takie tam) budzi respekt. Po
drugie dodatki – cynamon, za którym średnio przepadam oraz ziarna kakaowca,
które z chęcią powitają moje kubki smakowe. To co? Bez zbędnego przeciągania
przechodzimy do meritum.
Przelewam i żłopię… Znaczy się degustuję ;)
Czarne to to jak licho jakieś. Smoliście czarne i
nieprzejrzyste. Piana ładna, jasno beżowa, dosyć drobna, puszysta, ale niezbyt
wysoka. Opada szybko, nie budząc większych emocji.
Co innego smak. On budzi emocje i to duże. Desmotis
bowiem jest przyjemnie gładkim napitkiem. Treściwym i gęstym, choć po takim
ekstrakcie można by oczekiwać jeszcze większego ciała. Sporo tu czekolady
deserowej, poczciwego kakałka oraz
pralinek belgijskich. Poniekąd kojarzy mi się to również z gorącą czekoladą do
picia. Na drugim planie wyeksponowane zostały umiarkowanie palone słody w
asyście przypalonego karmelu, cynamonu i cukru brązowego. Owszem, jest dosyć
słodko, ale na finiszu pojawia się lekka kawowo-palona goryczka, która
powiedzmy, że daje sobie w miarę radę. Dla mnie na przykład za słodko nie jest.
Tło wypełniają śladowe ilości suszonych ciemnych owoców, łagodnej kawy i
pieczywa razowego. Alko delikatnie grzeje w rurę, ale sumarycznie jest bardzo
dobrze ułożone. Nic nie pali w gębę, nie piecze, nie drażni. Szlachetnie, szalenie
wielowątkowo i zacnie smakuje to piwo. Pychotka!
A co tam piszczy w aromacie? Piszczy i to całkiem
sporo. To jest zapach jaki lubię – mega intensywny, cholernie wyrazisty, dający
kopa na twarz. Tu jest nieco inaczej niż w smaku. Mamy tu swoisty kolaż
suszonych owoców (śliwka, rodzynki, figi, daktyle), płynnej czekolady, dobrej
jakości pralinek i równie dobrej jakości kakao. Tuż za tym miksem podążają
łagodne akcenty palonych słodów, karmelu, melasy i ciemnego chlebka. Stawkę
zamyka subtelna nutka lekkiej kawusi oraz cynamonu, który tak de facto jest ledwo wyczuwalny, co mnie
oczywiście bardzo cieszy. Alkohol rzecz jasna obecny, ale wciąż szlachetny,
dobrze ułożony, takie trochę likierowy. Mimo srogich rozmiarów krzywdy nam nie
zrobi. Niebywale bogato to pachnie. Mordka uradowana :)
Desmotis spisał się bardzo dobrze. Piwo jest gęste,
treściwe, intensywne w odbiorze, bardzo złożone, no i całkiem nieźle pijalne,
jak na te parametry. Niektórym pewnie będzie przeszkadzał balans przechylony w
stronę słodyczy, ale ja marudzić tutaj nie zamierzam. Ten RIS po prostu ma taki
likierowy, lepki, a zarazem aksamitny charakter. Bardzo dobrze wkomponowały się
tutaj dodatki, które znalazły swoje miejsce i nie zakłócają odbioru
całościowego piwa. Co tu dużo gadać? Świetna robota. Może bez tych największych
fajerwerków, fontann i innych wodotrysków, ale piwo na pewno smakuje wybornie.
Uwaga! Przy okazji, że smakuje, to jeszcze nieźle
daje w palnik! ;)
OCENA: 8/10
CENA: 14.99ZŁ (Z Innej Beczki)
ALK. 12%
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.12.2020
BROWAR ROCKMILL//BYTÓW BROWAR KASZUBSKI
Komentarze
Prześlij komentarz