Gdzieś w okolicach połowy 2015 roku Browar Na Jurze
wydał na świat Owocowe Love Czarne. Kwasik pojawił się na blogu, skutecznie
zrywając mi Kuboty ze stóp. Mniej więcej w tym samym czasie (może trochę
później, może wcześniej) do sklepów zawitało bratnie piwo – Owocowe Love
Czerwone. Też kwach, tyle że bardziej w czerwonych klimatach. Trochę na nie
polowałem, ale w ferworze walki jakoś przeszło mi koło nosa. Później jeszcze
kilka razy miałem się za nie zabrać, ale jakoś tak schodziło i schodziło…
Aż w końcu przyszła zima, początek 2019 roku.
Przecież nie ma lepszej pory na żłopanie lekkich, owocowych i orzeźwiających
kwasów ;) Ech Piotrek, Ty zawsze musisz pod prąd. Nie będę jednak czekał do
lata, bo piwo wyjdzie z terminu.
Owocowe Love Czerwone zawiera sok z czerwonej
porzeczki, wiśni i truskawki! Nachmielone jest Lubelskim oraz Amarillo. A żeby
było jeszcze ciekawiej jakiś cudak dorzucił do piwa czerwony pieprz i kolendrę!
Piwo zakwaszono bakteriami kwasku mlekowego, a całość przefermentowano
belgijskimi drożdżami. Będzie ciekawie.
Piwo pieni masakrycznie. Dziarska czapa piany
przypomina spienione morze podczas sztormu. Jest szalenie wysoka, drobna i
sztywna jak bita śmietana wyciskana pod ciśnieniem. Do tego jest strasznie
trwała i genialnie lepi się do szkła. Pod jej spodem oko cieszy mętne,
czerwonawe piwo, które bardzo przypomina sok z czerwonych owoców. Pięknie się
to prezentuje na tle oprószonej śniegiem ziemi :)
A smaczne to jak diabli! Niebywale rześkie,
cholernie świeże, soczyste i meeeega owocowe. Dzięki wysokiemu wysyceniu piwo
fajnie buzuje na podniebieniu. Nie wiadomo jaki tu jest ekstrakt, ale nie mowy
o żadnej wodnistości. Co innego lekkość. O tak, piwerko jest bardzo lekkie, ale
intensywne w smaku. Czerwone owoce mocno prężą tutaj muskuły. Jest czerwona
porzeczka, wyraźna wiśnia i nieco słabsza truskawka. Co dziwne, wyczuwam tu
również akcenty żurawiny oraz zielonych kwaśnych jabłek. Ogólnie kwasku nie
jest jakoś bardzo dużo, a pochodzi on zarówno od Lacto, jak i soków owocowych.
Ta wiśnia i porzeczka pięknie tutaj zagrały. Wchodzi to sto razy lepiej niż
woda, bo przecież woda nie ma smaku ;p
W zapachu też jest wyśmienicie, choć może już nie
tak strasznie intensywnie. Owocowo i rześko pachnie ten napitek. W zasadzie to
nie czuć, że to jakieś piwo, ale przecież zdecydowana większość kwasów tak ma.
Ponownie prym wiedzie czerwona porzeczka oraz wiśnia. Truskawka natomiast się
gdzieś zapodziała, a jej miejsce zajęła dojrzała czereśnia i nieśmiała malina.
W tle buszuje łagodna, acz przyjemna kwaskowa nutka. W zasadzie to bardziej
słodko to pachnie, aniżeli kwaskowo, ale taki obrót sprawy w żadnym wypadku mi
nie przeszkadza. Całość przypomina lekko posłodzony domowy kompocik z
czerwonych owoców, który zawsze ochoczo piliśmy w dzieciństwie. Mniam! :D
Czerwona wersja Owocowego Love spisała się prawie
tak samo dobrze jak czarna, czyli niemal zajebiście. Można tylko żałować, że z
nieba nie leje się skwar, a ja nie smażę jajek na jakiejś plaży (nudystów). Wtedy
zapewne piwo podeszłoby mi jeszcze lepiej. Szalenie rześki, wyrazisty i
strasznie owocowy trunek z tego wyszedł. Dodatki spisały się na medal (jedynie
truskawka nieco zawodzi). Piwo pije się szybciej niż ustawa przewiduje. Ciecz
świetnie i cholernie skutecznie gasi pragnienie. Tylko lata brakuje…
OCENA: 8/10
CENA: ok 7.50ZŁ
ALK. 3,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 08.04.2019
BROWAR NA JURZE
Komentarze
Prześlij komentarz