Piwny Blog Day 3.0 za nami. Pora więc napisać kilka słów o
kolejnej edycji jedynego (póki co) forum polskiej blogosfery piwnej.
Trzecia edycja coraz popularniejszego Blog Day’a odbyła
się w Warszawie, a nie jak dwie poprzednie - w stolicy Wielkopolski. Zmianę lokalizacji przyjąłem z dużym
entuzjazmem, głównie ze względu na bardziej dogodne możliwości transportu. Moja
podróż do stolicy minęła szybko i przyjemnie, a przy tym dość nieszablonowo –
pierwszy raz skorzystałem z Carpoolingu. Wrażenia mam jak najbardziej
pozytywne.
Niestety wrażenia z samego spotkania piwnych blogerów nie są
już tak pozytywne. Tzn. negatywne też nie są, ale muszę przyznać, że odczuwam
pewien niedosyt.
Po pierwsze impreza w stosunku do poprzedniego roku trochę
się „skurczyła”, bowiem zamiast dwóch dni trwała jeden dzień. To jednak jeszcze
jestem w stanie zrozumieć, bo przecież liczba uczestników forum z roku na rok
rośnie, a co za tym idzie i koszty. Największą moim zdaniem bolączką był przede
wszystkim dość ubogi program, który przy tak okrojonym czasie powinien
wprost wgniatać takiego blogera w fotel i otwierać mu szeroko oczy ze
zdumienia. Każde wystąpienie powinno na długo zapaść w pamięci, tymczasem ja
mam poważne problemy z przytoczeniem więcej niż trzech ciekawych wniosków powiedzianych
„na scenie” (a piwa w zasadzie wypiłem mało).
Na tle pozostałej konkurencji występ 'Piwoznawcy' Maćka
Chołdrycha trzeba uznać za nader udany. Maciek przygotował dla nas zestaw
pięciu nietypowych (odjechanych) piw, które mieliśmy sposobność obwąchać i
skosztować. Pierwsze (ale nie jedyne) piwo na świecie z mąką kasztanową w składzie (Pietra z
Korsyki) pachniało jak pierwszorzędny ejl, chociaż w rzeczywistości było
lagerem wiedeńskim.
Niemiecki Smokey George na słodzie wędzonym torfem
wywoływał silne konotacje ze spalonymi przewodami elektrycznymi, asfaltem i
bentonitem. Na długo zapamiętam też smak i aromat Hel & Verdoemenis
Cuvee z De Molena – jest to Barrel Aged Imperial Stout
leżakowany w dębowej beczce po winie Bordeaux. Natomiast belgijski
wiśniowy lambic Oude Kriek był
chyba najbardziej kwaśnym piwem jakie w życiu piłem! Sour Ale
o nazwie Oak Aged Cranberry Bastard z
Danii również wywarł na
mnie piorunujące wrażenie.
Nie obyło się też bez blind
tastingu, który poprowadził znany
w środowisku sensoryk 'Browarzyciel' Rafał Kowalczyk. Do odgadnięcia mieliśmy takie
style jak: czeski pils, hefe-weizen, dry stout, rauchbock, brown porter, AIPA, porter bałtycki oraz owocowy lambic. Oprócz stylu trzeba było również wskazać konkretną
markę i kraj z którym nam się kojarzy dane piwo. Fajna to zabawa, a przy okazji
można się sprawdzić.
I na tym pozytywy się
kończą. Wystąpienie Patryka Pietrzaka odnośnie zmysłu smaku zakrawało o
spory blamaż. Mimo, że nie było w nim błędów merytorycznych, a Patryk się
bardzo starał, to uważam że oczywiste oczywistości to można opowiadać „piwnym
januszom”, a nie piwnym blogerom. Strata czasu.
Najgorzej wypadła
jednak Joanna Krysińska z
blogu Retro Garnek.
Kulinarna blogerka próbowała wyjaśniać nam, dlaczego piwne
blogi są nudne, brzydkie, mało atrakcyjne i ogólnie nieciekawe. Oczywiście
pojawiały się też rady, co mamy zrobić, aby to zmienić. Niektóre z tych porad
może i były pouczające, jednak całościowo pani Joasia wypadła blado. Częstokroć
brakowało jej wiedzy i argumentów, szczególnie przeciwko kilku krewkim
blogerom, broniących jak lwy swoich racji i poglądów. W konsekwencji referentka
wielokrotnie musiała zgodzić się (choć wyraźnie było jej głupio) z jej
oponentami.
Swoje „pięć minut” miał
również Paweł Bielecki – specjalista od pozycjonowania stron w sieci.
Nie powiem, bo chwilami Paweł mnie nawet zaciekawił, pokazując kilka sprytnych
instrumentów, które w teorii mają zwiększyć liczbę kliknięć naszego bloga. Nie
mniej jednak sumarycznie jego wywody nie za specjalnie mnie przekonywały,
zwłaszcza że niektóre z proponowanych rozwiązań wiązały się z wydatkami.
Na zakończenie odbył się
panel dyskusyjny, moderowany przez Michała Kopika, w którym wystąpił
znany wszystkim Michał Docent Maranda. Niestety ta część forum mnie
ominęła, ponieważ musiałem zbierać się na pociąg. Czy było tam coś ciekawego
musicie dowiedzieć się z innych źródeł ;p
Pomimo mojego
częściowego niezadowolenia z zaprezentowanego programu, nie uważam ten dzień za
zmarnowany i nie żałuję przyjazdu do stolicy. Blogerzy chyba dopisali, bo pojawiło
się ponad 30 osób – fajnie, że jest nas coraz więcej. Organizatorzy
doliczyli się około osiemdziesięciu blogów, co również może cieszyć.
Poza tym bardzo miło
było spotkać „starych” znajomych i poznać nowych. Można było pogadać, wymienić
poglądy, opinie i napić się wspólnie Pilsnera w nielimitowanych ilościach.
Z tego miejsca dziękuję
organizatorom (szczególnie Łukaszowi i Patrykowi) za zaproszenie mojej skromnej
osoby. Wierzę, że za rok będzie ciekawiej :)
"Jedyne piwo na świecie z mąką kasztanową"
OdpowiedzUsuńPrzecież takich piw jest więcej. Nawet Pinta takie warzy...
Faktycznie. Może Chołdrychowi chodziło o to, że było to pierwsze takie piwo na świecie???
UsuńSmokey George..
OdpowiedzUsuńczy tyko ja tu widzę plagiat AleBrowaru?
Bez obaw. Mi też się skojarzyło ;)
UsuńRaczej w drugą stronę, Smokey George był na rynku długo przed powstaniem AleBrowaru.
UsuńNo właśnie wiem, czyli ewentualnie to AleBrowar zrobił plagiat.
Usuń