ALK.6,5%. Lublin to Dublin z pewnością jest piwem
nieszablonowym i poniekąd także pionierskim. Jest to efekt współpracy
irlandzkiego browaru O’Hara’s (Carlow Brewing Company) z dobrze znanym w
naszym kraju kontraktowym Browarem Pinta. Warto tutaj nadmienić, że była to
pierwsza międzynarodowa kooperacja w historii współczesnego polskiego
browarnictwa, dopiero później był AleBrowar z Nøgne Ø i pozostali.
A teraz będzie krótka lekcja historii: ekipa Pinty w lutym
2014 roku szczęśliwie wylądowała na terytorium Zielonej Wyspy i równie
szczęśliwie uwarzyła wspólne piwo – Robust Oatmeal Stout. Chłopaki z
Pinty przywieźli do Irlandii polskie płatki owsiane (marki nie znam) oraz
polskie chmiele – Marynka i Lubelski, od którego pochodzi nazwa piwa. Słody
były miejscowe, znaczy się irlandzkie.
Ten krzepki stout owsiany przeleżał w mojej ciemnej i
wilgotnej piwniczce od czerwca 2014 roku, aż do dzisiaj (prawie pół roku). Oto
zapis moich subiektywnych wrażeń z konsumpcji.
Kolaboracyjny Lublin to Dublin nalał się z wysoką, beżową i
gruboziarnistą pianą, która dosyć długo izoluje ciecz od środowiska
zewnętrznego, tworząc na szkle obfite firany.
Kolor piwa jest czarny z niewielkimi burgundowymi
refleksami, a ilość bąbelków jest stosunkowo niska (jak przystało na stouta).
Zapach bez wątpienia kojarzył mi się ze świeżą parzoną kawą
z mlekiem i maczanym w niej kruchym herbatnikiem. Typowo owsiankowa nuta
wystąpiła dopiero na drugim planie, zakrywając w znacznym stopniu średnio
intensywne akcenty słodkiej czekolady i lekko palonego słodu. Na samym końcu
egzystowała subtelna, acz wyczuwalna chmielowość o ziołowo-kwiatowym
charakterze. Krótkie podsumowanie – jestem na tak!
Biorąc pierwszy łyk już wiedziałem, że jest dobrze. Lekko
słodka czekolada oraz średnio mocna kawa z mlekiem to motywy przewodnie całej
układanki. Tuż za nimi podążały owsiane klimaty, trochę karmelu oraz ciemne,
lekko opiekane słody okraszone chlebem razowym ze słonecznikiem. Finisz został
obstawiony przez delikatne chmielowo-ziołowe cienie, które fajnie uzupełniły
całość. Po przełknięciu czułem także subtelną dozę łagodnej, chmielowo-palonej
goryczki o zdecydowanie szlachetnym pochodzeniu. Dzięki tej goryczce piwo nie
było za słodkie.
Lublin to Dublin okazał się gładkim i aksamitnym, a przede
wszystkim bardzo smacznym piwem. Świetny balans, niezła treściwość, doskonała
pełnia i ponadprzeciętna pijalność świadczą o jego niespotykanym potencjale.
Mimo niezbyt „lajtowego” woltażu, piło się je szybko i przyjemnie. Naprawdę
kawał wyśmienitej roboty.
O ile mnie moje szare komórki nie mylą, jest to najlepszy
stout owsiany jaki kiedykolwiek piłem.
OCENA: 9/10
CENA: 12.50ZŁ (Skład Piwa)
BROWAR PINTA, O’HARA’S
Rozumiem, że była tylko ta jedna warka? Ja próbowałem to piwo jakoś wczesną wiosną i, o ile te "motywy przewodnie całej układanki" faktycznie były fantastyczne, to całość, jak dla mnie spieprzyły polskie chmiele. Były zbyt narzucające się nuty trawiasto ziołowe, które mi nijak do stoutu nie chciały pasować. Kupię chyba jeszcze flaszkę, żeby sprawdzić, bo z Twojej recenzji wynika, że chmiel w leżakowaniu zaginął. Czego należało się spodziewać.
OdpowiedzUsuńPierwsza warka była lana tylko w beczki (w marcu), a druga i trzecia w beczki i butelki (w maju).
UsuńChmiel fajnie się tutaj komponował, czuć go było, ale tylko delikatnie. Wychodzi na to, że leżakowanie mu sprzyja, chociaż wiadomo, że nie jest to trunek stworzony do tego celu.