Przejdź do głównej zawartości

CZY POLSKIE PIWO JEST DROGIE?


Dyskusję na temat cen naszego ulubionego trunku chciałem podjąć już dawno temu. Co jakiś czas słyszy się przecież falę narzekań, że cena jest nieadekwatna do jakości, że piwo powinno być tańsze, że browary pozycjonują ceny, itp., itd. Choć nie powiem, bo czasem zdarzają się też oponenci tych teorii.
W ostatnim czasie pojawiło się na rynku kilka bardzo drogich piw, więc w końcu postanowiłem zgłębić temat i zobaczyć, czy faktycznie diabeł jest taki straszny jak go malują.

Struktura ceny

Żeby w ogóle rozpocząć moje rozważania, trzeba najpierw wyjaśnić ile tak naprawdę kosztuje piwo w piwie, bo wbrew pozorom z dwóch złotych, które wydajesz w sklepie na Harnasia czy Żubra, browar zarabia bardzo niewiele.
Poniżej przestawiam kilka prostych wyliczeń (z różnych źródeł) dotyczących struktury ceny piwa. Oczywiście kalkulacje te dotyczą produkcji wielkoprzemysłowej, a nie małych browarów rzemieślniczych/kontraktowych. 

Dolna grafika po lewej stronie pochodzi ze źródeł Kompani Piwowarskiej.

Czarno na białym wynika z tego, że ponad jedną trzecią udziału w cenie piwa mają podatki (VAT, akcyza, CIT), które razem wynoszą aż 35% ceny! Przy czym, warto tutaj zauważyć, że akcyzę płaci się od wartości ekstraktu – im więcej stopni Ballinga/Plato ma piwo, tym więcej złotówek musimy oddać państwu. Marże handlowe hurtowników, detalistów i innych pośredników wynoszą łącznie 25-30%. Koszty wytworzenia (surowce, opakowanie, prąd, woda, transport, marketing, reklama, płace pracowników) wraz z zyskiem browaru zżerają kolejne 37-40% ceny piwa.
No dobra, ale ile wynosi koszt samych składników, które zużywane są do produkcji półlitrowego piwa? Otóż szacuje się, że dla koncernowych gigantów wynosi on zaledwie 15-25 groszy!!! Oczywiście im browar warzy mniej piwa, tym te koszty rosną, dlatego przy średniej wielkości „browarach regionalnych” cena ta może być już dwukrotnie wyższa.
Przy sklepowej cenie koncernowego piwa na poziomie 2,50 PLN łączny koszt wytworzenia (wraz logistyką, reklamą, mediami, płacami i zyskiem) zamyka się w jednej złotówce. 87 groszy to podatki, a pozostałe 63 grosze stanowią marże handlowców. Ile natomiast zarabia na tym sam browar? Jakieś 20 groszy na butelce piwa, co jednak mnożąc przez miliony hektolitrów daje niewyobrażalne wręcz zyski. Zobaczcie teraz – 20gr to koszt surowców, 20gr to zysk, a pozostałe ponad 2 złote kosztuje nas cała otoczka, za którą płacimy my, czyli konsumenci.
Koszty produkcji dla malutkich browarów rzemieślniczych są zupełnie inne. Mimo, że nie mają oni nakładów na reklamę, transport i marketing, a przeważnie również na pensje dla pracowników (bo sami tam pracują), to łączne koszty wytworzenia jednego piwa będą u nich wyższe. Głównie ze względu na kilkukrotnie wyższe ceny surowców, takie jak nowofalowe odmiany amerykańskich chmieli, słody specjalne, czy różne dodatki odgrywające rolę przypraw w piwie. Rzemieślnicy zazwyczaj produkują też bardziej ekstraktywne piwa (nawet powyżej 20°Blg) niż typowy lager z koncernu (ok. 12°Blg), więc płacą też wyższe kwoty akcyzy i nie jest w stanie tego zniwelować nawet ulga w akcyzie, przysługująca mniejszych browarom. Poza tym malutkie browary mają o wiele mniej efektywne instalacje do warzenia, co przekłada się na wyższe rachunki za prąd, wodę, czy gaz. Jeszcze więcej płacą browary kontraktowe, które dodatkowo muszą odpalić kasę browarom stacjonarnym za wynajem ich mocy produkcyjnych.

Piwa koncernowe

Na początek zajmiemy się piwami dla mas. Czy koncernowe wyroby są za drogie dla przeciętnego zjadacza chleba? W większości przypadków za pół litra 'jasnego pełnego' trzeba „zabulić” w granicach 2-3zł (cały czas będę brał pod uwagę ceny butelkowe). Naprawdę śmieszne pieniądze, a nierzadko zdarzają się przecież promocje, gdzie Harnasia, czy Wojaka kupimy już za 1,60zł!!! Oczywiście za takie fundusze nie napijemy się Bóg wie jakiego rarytasu, ale czego się tu spodziewać, po piwie, które zostało zrobione za 20 groszy?

Nie mniej jednak piwa koncernowe potrafią kosztować znacznie więcej. Żywiec Porter, Brackie Mastne, Kaper, Żywiec APA i inne nowe odmiany Żywca, seria Książęce z KP, Porter, Pszeniczne i Piwa Sezonowe od Carlsberga uszczuplą nasz portfel znacznie bardziej (3.50-5zł). Są jeszcze Grand Championy, ale to zupełnie inna para kaloszy. Różnica w cenie rzecz jasna wynika głównie z wyższych cen surowców użytych do ich produkcji i całego procesu technologicznego, ale podejrzewam też, że marże na piwie z wyższej półki (premium) zawsze będą wyższe. Tak więc za odpowiednio większe pieniądze dostajemy odpowiednio lepsze i ciekawsze pod względem smakowym piwo – sprawiedliwie. Oczywiście zawsze zdarzają się jakieś wyjątki (np. ten), ale przecież wyjątek tylko potwierdza regułę.


Pozostałe piwa

W tym dziale zajmę się produktami z tzw. browarów regionalnych, rzemieślniczych i kontraktowych. Oczywiście nie będę tych wszystkich przybytków wrzucać do jednego worka, bowiem każdy browar uprawia inną politykę cenową. Przekłada się to na dość znaczną różnicę ceny produktu końcowego, nawet dla dwóch browarów o tej samej wielkości produkcji.
W dziale Łyk Statystyk liczyłem kiedyś średnią cenę piw z poszczególnych browarów, stąd mam jakieś pojęcie na ten temat. I tak na przykład za wyroby z Browaru Jagiełło, Amber, Witnica, Gościszewo, Browaru Na Jurze, Raciborza, Jabłonowa (Manufaktura Piwna), Krajana, czy Grupy BRJ zapłacimy średnio od 4zł do 4.50zł. Produkty wyróżniającego się na tym tle Kormorana osiągają przeciętną cenę w granicach 6 złotych, a więc najwięcej spośród segmentu tzw. browarów regionalnych. Jest też sporo średnich i małych browarów, których ceny piw kształtują się w granicach 3-4 PLN, a więc niewiele drożej niż koncernowe trunki.
Fot. POLOMarket

Zgoła odmiennie wygląda sytuacja z browarami rzemieślniczymi, kontraktowymi i restauracyjnymi, które butelkują swoje wyroby. Tutaj jednak rozrzut nie jest już taki duży, no chyba że mamy zamiar stać się właścicielami jakiegoś barrel aged RISa, barley wine’a, czy flanders red ale’a. Normą jest, że za piwo z ww. przybytków trzeba zapłacić w granicach 7-8 zł i to jest raczej dolna granica (choć niekiedy można spotkać lekkie lagery po sześć zeta). Górna granica jest w zasadzie trudna do sprecyzowania. Pierwszy polski Russian Imperial Stout z Artezana (Dziadek Mróz) kosztował ok. 12 złotych i swego czasu było to najdroższe piwo, jakie kupiłem. Ten sam Artezan już dwa razy uraczył nas swoim piwem leżakowanym w drewnianej beczce po czerwonym winie. Zakup Chateau wiąże się jednak z wydatkiem rzędu 25-30zł.
Co roku palpitacje serca większości konsumentów wywołuje także edycja limitowana Porteru Grudniowego z Browaru Ciechan, który ostatnio kosztował kosmiczne 45 polskich złotych za litrową butelkę!!! I była to cena od producenta, w sklepach detalicznych trzeba było liczyć się z jeszcze większym wydatkiem. Co prawda litr to w sumie jak dwa normalne piwa, ale przecież 22 zł za dwu-, czy trzyletniego portera to i tak bardzo dużo. Inny przykład to Duke Of Flanders z Browaru Szałpiw – leżakowe przez okrągły rok (w dębowej beczce po francuskim winie Bordeaux) piwo w stylu Flandres Red Ale. Cena – jakieś 27-30zł za buteleczkę o pojemności 0,375 litra! Przyjemność napicia się pół litra tego specjału kosztowałaby nas prawie 40 „dukatów”. Póki co najdroższym polskim piwem w historii jest Hades Gone Wild z Browaru Olimp. Jest to RIS leżakowany przez pół roku w takiej samej beczce, co cymes z Szałupiw. Cenowy rekordzista uszczupli nasz budżet o mniej więcej 50 złotych!!! Pół stówy za niecałe 400 ml polskiego piwa! 


Fot. Browar Olimp

Epilog

Czy polskie piwo jest więc drogie? Z pewnością przez zdecydowaną większość konsumentów wydatek nawet 10 złotych na piwo traktowany jest jako zamach na jego portfel. Oczywiście dużo tutaj zależy od majętności takiego delikwenta. Jeśli moje dochody oscylowałyby w granicach np. 10 tysięcy to żadne piwo nie byłoby dla mnie za drogie. Niestety ludzi z takimi dochodami jest stosunkowo mało. Większość naszych rodaków zarabia znacznie mniej, stąd też wynikają "uprzedzenia" do wysokich cen piwa. Nie bez znaczenia jest też nasze wrodzone skąpstwo, przyzwyczajenia i długoletni nawyk patrzenia na napój z pianką, który od pokoleń służył nam jako tani sposób uwalenia się. Na wino możemy wydać kilkadziesiąt złotych, ale na piwo w takiej cenie już nas (podobno) nie stać. Przez długie, długie lata przyzwyczailiśmy się, że nasze ulubione ‘jasne pełne’ kosztuje dwa złote z groszami. Ciężko jest więc przestawić się nam na kilkukrotnie wyższe ceny, nawet gdy mamy świadomość, że trunek jest wyjątkowy i ekskluzywny.

Fot. Thinkstock
Ja osobiście bez większego problemu wydaję 7, czy 8 zł na jakieś ciekawe polskie piwo, które jest wytworem pracy znanego mi browaru (a bogaczem żadnym nie jestem). Natomiast dwucyfrową cenę jestem w stanie przełknąć już znacznie trudniej, aczkolwiek doceniam piwa rzadkie, wyjątkowe, perfekcyjne, ekskluzywne i niepowtarzalne. Mimo, że zdaję sobie sprawę z ich poznawczych, edukacyjnych i przede wszystkim organoleptycznych wartości, to jednak bardzo wysoka cena powstrzymuje mnie przed ich zakupem. Nie mogę zrozumieć dlaczego, ale w mojej sakiewce złotówki jakoś nie chcą się rozmnażać...

Mamy więc w Polsce piwa tanie jak barszcz, o przeciętnej cenie, drogie oraz cholernie drogie. Każdy znajdzie coś dla siebie, zarówno żule spod osiedlowego monopola, jak i prezes firmy z centrum Warszawki. Szkoda tylko, że tak mało ludzi docenia naprawdę wykwintne piwa, a z drugiej strony szkoda, że tak niewielu Polaków ma wystarczająco zasobny portfel.

A wy? Ile jesteście w stanie wydać na dobre piwo? Jaki był wasz najdroższy piwny zakup? Gdzie waszym zdaniem przebiega granica między tanim, a drogim piwem? Zapraszam do dzielenia się waszymi komentarzami z innymi czytelnikami.

 Jeśli ten tekst Ci się spodobał i nie chcesz, by w przyszłości ominęły Cię kolejne, ciekawe artykuły – już teraz zapisz się do newslettera, dołącz mnie do swoich kręgów Google+ lub polub mój profil na fejsie ;>

Komentarze

  1. piwo jest drogie jeśli cena jest niewspółmierna do wrażeń które dostarcza np.

    każdy klasyczny styl który produkują w Czechach/Niemczech np. Pils, Weissbier > 7 PLN
    każdy klasyczny styl z Anglii do 15 BLG np. ESB,Stout,Irish Red Ale > 8 PLN
    każdy nowofalowy styl z Hameryki jeśli nie jest genialny > 10 PLN
    każde klasyczne piwo z Belgi do 15 BLG > 12 PLN
    każde piwo choćby było genialne > 20PLN w tym Barley Wine,RIS, Old Ale, Smoked Porter...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów, śre

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Miłosław IPA od Fortuny

  Idziemy za ciosem, dlatego dzisiaj druga marcowa nowość od Fortuny – Miłosław IPA. Piwo to jest alkoholową wersją piwa Miłosław Bezalkoholowe IPA , które to jest jednym z lepszych ‘bezalkusów’. Prawie zawsze najpierw powstaje wersja alkoholowa, a dopiero później bezalkoholowa (ewentualnie), ale tu mamy odwrotną sytuację. Dziwne to. W sumie nie wiem, dlaczego ta nowinka zowie się IPA? Przecież mamy tu zaledwie 4,6% alko oraz tylko 11,5º Blg! To nawet na Session IPA są niskie parametry. Trochę ich poniosło w tym Miłosławiu. Jako ciekawostka dodam jeszcze, że w składzie tego piwa znajduje się pszenica niesłodowana, słód żytni oraz zielona herbata Sencha Earl Grey. Użyte chmiele to Citra, Amarillo, Chinook, Lubelski i Cascade.  Piwo jest lekko zmętnione, złocistej barwy. Góruje nad nim ogrom białej piany, która jest dość drobna, bardzo puszysta i trwała. Opadając zostawia wyraźne zacieki na szkle. Piję. Od razu dolatuje do mnie spora dawka Sencha Earl Grey, dzięki czemu moje skoj

Mentor III Bourbon Oak & Cedar Wood Chips

  Piwo Mentor w bardzo charakterystycznym opakowaniu, to jedna z legend polskiego piwnego rzemiosła. Swego czasu, ten imperialny porter bałtycki był obiektem pożądania niejednego beergeeka . Kilka lat później pojawił się Mentor II, a pod koniec tej zimy Browar ReCraft uraczył nas Mentorem III. „Trójeczka” ukazała się, aż w trzech wersjach – podstawce i dwóch wersjach z dodatkami. Podstawki nie udało mi się zakupić, ale mam dwie pozostałe nowości ze Świętochłowic.   Na pierwszy ogień idzie wersja leżakowana z płatkami dębowymi z beczek po Bourbonie oraz z płatkami drewna cedrowego. Bourbon to już mega oklepana sprawa, ale nie mam pojęcia jak pachnie drewno cedrowe. Poza tym, nie kojarzę tego dodatku w piwie, więc trochę się jaram. Zobaczmy, co wyszło z tego eksperymentu.  Piwo jest przyjemnie gładkie i gęste, rozlewające się po podniebieniu. Dużo tu czekolady deserowej, wspomaganej przez praliny i akcenty kakao. Tuż za nimi na scenę wchodzi drewno – czuć klepkę dębową oraz coś, cz