Przejdź do głównej zawartości

KSIĄŻĘCE CHLEBOWO MIODOWE


ALK.5,5%. Tej jesieni seria piw Książęce z Kompanii Piwowarskiej wzbogaciła się o nowego osobnika. Książęce Chlebowo Miodowe to już trzecie limitowane piwo, które lider piwnego rynku proponuje nam na okres jesienno-zimowy. Dwa lata temu było to Korzenne Aromatyczne (całkiem dobry lager z przyprawami), rok temu Burgundowe Trzy Słody, a obecnie jest to również lager (a jakże!) z dodatkiem miodu lipowego. Mimo nazwy do jego produkcji nie użyto żadnego pieczywa.
Co ciekawe oferta letnia nie ulega żadnym modyfikacjom, wciąż jest taka sama w przeciwieństwie do jej zimowego odpowiednika.
Niestety tym razem podejście KP mnie stanowczo rozczarowało. W obecnych czasach wypuszczać piwo miodowe, to tak jakby wyprodukować czarno-biały telewizor! Gdzie sens, gdzie logika? W momencie, gdy Żywiec zaproponował nam American Pale Ale, czy jest możliwość, że znajdą się jacyś amatorzy tysięcznego piwa miodowego? 


Książęce Chlebowo Miodowe zostało wyposażone w firmową szklankę, która nawet mi się podoba. Gdyby tylko zwężenie w dolnej części było jeszcze większe, to byłoby jedno z bardziej pożądanych przeze mnie szkieł do degustacji.
Po przelaniu przywitała mnie urokliwa kołderka piany o barwie ecru. Jej mieszano ziarnista osobowość jest dość obfita i puszysta, jednak finalnie niezbyt długo cieszy narząd wzroku. Do lacingu natomiast nie można się w żaden sposób przyczepić – pianka fajnie brudzi szkło.
Piwo jest przeciętnie wysycone, co mnie poniekąd zdziwiło. Jego barwa jest bardzo ładna, miedziana z rubinowymi przebłyskami. Podoba mi się.
W aromacie beztrosko baraszkuje sobie wyraźna karmelowa woń, wspierana przez liczne niuanse lekko opiekanych słodów i tostów. W odległych zakamarkach można natomiast poczuć subtelne akcenty suszonych śliwek, rodzynek i czarnych porzeczek. Chmiel na minimalnym poziomie (praktycznie nieobecny), podobnie zresztą jak zapowiadany miód, ale to chyba nawet lepiej. Chlebowość występuje tutaj tylko i wyłącznie pod postacią tostów. Trochę przypomina mi to słabego, rozwodnionego koźlaka.

W ustach piwo sprawia wrażenie średnio gładkiego, acz lekko pustawego. Jest lekko słodkawe, ale jak na piwo z udziałem miodu słodyczy jest tu stosunkowo mało. W smaku dominują aspekty typowo słodowe, wspierane klimatami lekko opiekanego pieczywa. Na drugim planie spotkamy odrobinę karmelu oraz delikatną i subtelną owocowość. Miodu próżno tu szukać, podobnie zresztą jak chmielu. Na finiszu występuje coś na kształt bardzo łagodnej i stonowanej goryczki, która nie odgrywa w tym spektaklu żadnej znaczącej roli.
Piwo jest co najwyżej średnio treściwe, pustawe, chwilami wręcz wodniste. Ciało słodowe jest lekkie, a pełnia niska. Z pijalnością jest przeciętnie, ale to zależy, kto co lubi.
Podsumowując jest to niezbyt udany eksperyment, który wyraźnie mnie rozczarował. O ile jeszcze można w nim odnaleźć jakieś elementy chlebowe (tosty, opiekane pieczywo), o tyle aspektów miodowych, to ja tu nie czuję. Karmel to nie to samo, co miód pszczeli.
I to ma być piwo na zimę? Bez jaj panowie!
OCENA: 4/10
CENA: paczka od producenta
KOMPANIA PIWOWARSKA

Komentarze

  1. Nie czuję tu ani chleba ani miodu. Pierwsze i ostatnie z tego rodu. Polecam natomiast "Połczyńskie", szczególnie czarne. Nie spodziewałem się po nim niczego, a wniosło wiele. W razie braku dostępności u Ciebie chętnie podeślę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Połczyńskie Zdrojowe (cudem zdobyte) niebawem pojawi się na blogu, ale z miłą chęcią spróbuję Czarnego :)
      Proszę o kontakt na maila.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Oceniam jako średnie, nieco rozczarowujące. Ni chleba, ni miodu, ni smaku, pianę szlag trafił w mniej niż minutę. Kompania się nie postarała. Nieśmiało śmiem podejrzewać, że coś im po prostu nie wyszło i postanowili to zlać pod nową, chwytliwą nazwą. Nawet Trzy Korony Mocne ze statoila zrobiły na mnie większe wrażenie, zwłaszcza w stosunku ceny do satysfakcji.

    Czy pamięta ktoś jeszcze świętej pamięci browar w Ostrowie Wielkopolskim i jego pamiętne Jubileuszowe?

    z piwnym pozdrowieniem!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...