ALK.6,5%. Żywiecki koźlak jest kolejnym piwem z prestiżowego trio Grupy Żywiec, o czym
szerzej pisałem przy recenzji Marcowego.
Co warte odnotowania Żywiec Bock już kiedyś był w ofercie GŻ
i nie chodzi mi tu wcale o czasy, gdy po ziemi chodziły jeszcze dinozaury. Otóż
chyba mało kto pamięta, ale było to pod koniec 2011 roku! Niestety, a może i
stety właśnie piwo szybko zniknęło z rynku i poszło w niepamięć niczym opady
śniegu z tamtego okresu. Powód? Było żenująco słabe.
Z tego co mi wiadomo i sądząc również po parametrach to
obecna wersja niczym się nie różni od
poprzedniej, ale to tylko moje spekulacje. Przecież można delikatnie zmienić
recepturę, pozostawiając parametry w spokoju.
Teraz kilka słów o stronie wizualnej etykiet, które jak
wiadomo są mocną stroną koncernów. Jednak te trzy nowości jakoś mnie zbytnio
nie urzekają. Ety są eleganckie i dość nowoczesne, ale nie powalają. Zwłaszcza
te kolory mi nie pasują. Osobiście wolę te starszą wersję. Plusem jest podanie
składu, w tym rodzajów słodu, ale trochę brak w tyk konsekwencji, bo już odmian
chmielu kurna nie podali! Mamy też ekstrakt, zalecaną temperaturę spożycia,
która co ważne nie jest przesadzona, tak jak w przypadku konkurencji z
Kompanii. Jest także rysunek polecanego szkła, który zmienia kolor, gdy piwo
schłodzimy do odpowiedniej temperatury. Wynalazek może nie nowy, ale raczej
przydatny. Z całej tej otoczki najbardziej jednak podobają mi się dedykowane
kapsle, które dla mnie są prawdziwym majstersztykiem i z pewnością będą gratką
dla kolekcjonerów, ponieważ dwie z tych trzech nowości za jakiś czas zniknie z
rynku.
Żywiecki koźlak ma ładną miedzianą barwę z rubinowymi
refleksami. Generuje sporą czapę kremowej, mieszano ziarnistej piany, która
niestety szybko się rozrzedza i w efekcie opada do symbolicznego kożuszka,
pozostawiając na ściankach niewielkie firany.
Nasycenie CO2 jest dość oszczędne jak na
koncernowe warunki, ale akurat do tego ekstraktu bardzo pasuje.
Średnio intensywny aromat oferuje sporo karmelowych doznań,
uzupełnionych o silne słodowe klimaty oraz nieco alkoholu. W tle pobrzmiewa
przypieczona skórka chleba oraz słodycz w typie cukierka „krówka”, czyli chyba
toffi. W miarę ogrzewania etanol staje się coraz bardziej wyraźny i drażniący.
W smaku także jest sporo słodów, wyraźny karmel, a także
dość dużo alkoholowych niuansów, które psują cały efekt. Tłem płyną sobie
łagodne melanoidynowe cienie. Na finiszu niezbyt mocna, lekko alkoholowa i
średnio przyjemna goryczka. Całość dość gęstawa, nawet lekko oleista bym
powiedział.
Piwu nie brakuje ciała, jest pełne i treściwe w smaku,
jednak pijalność jest co najwyżej średnia. Zbyt wyczuwalny alkohol jest tu
najgorszym złem, z którym sobie koźlaczek z Żywca zdecydowanie nie radzi. Im
cieplejsze piwo, tym staje się mniej pijalne i bardziej uciążliwe.
Nie mniej jednak, wydaje się być nieco lepsze niż edycja
sprzed ponad dwóch lat, ale i tak nie umywa się do Wielkanocnego z konkurencji.
OCENA: 5/10
CENA: 3.49ZŁ (Stacja Paliw BP)
GRUPA ŻYWIEC
ja tam słodyczy nie uświadczyłem wręcz samą gorycz.
OdpowiedzUsuń