Przejdź do głównej zawartości

PROKREACJA



Antybrowar – PROkreacja, ANTYbiotyk. PRObiotyk. ANTYkwariat. PROpaganda. ANTYlopa. PROmocja... Wszystkie nazwy piw z tego browaru zaczynają się od „anty” lub „pro”. Jedne piwa są za, a drugie przeciw. Nie wiem za czym są i przeciw czemu, ale są. Aby patrzeć jak w piwnych sklepach pojawi się PROstytucja i ANTYkoncepcja. Nie zawsze idą razem w parze, ale co tam...
Nie o seksie, a o piwie przecież miało być. Zatem trzecim piwem cyklu „Tydzień z Antybrowarem” jest PROkreacja... No widzicie, miało już nie być o seksie, ale się kurna nie da! Po prostu się nie da! PROkreacja w stylu American Wheat to póki co ich najnowszy wywar, który o ile się nie mylę zadebiutował na początku kwietnia na łódzkich Piwowarach. I ja tam byłem, jadłem, piłem, pierdo.... A tak – miało nie być o seksie, zapomniałem! ;p
Pamiętam, że piłem tego łita w tej Łodzi i piwo wydawało mi się jakieś takie nijakie, mało wyraziste, przeciętne. Jakoś tak niezbyt mi zapadło w pamięć, a przecież wtedy jeszcze nie byłem nadziabany. Trzy Harnasie walnięte na hejnał przed wejściem (co by mniej wydać na targach), aż tak by mnie nie ściorały prawda? ;)
Tak, czy siak za chwilę sprawdzę dogłębnie (znowu konotacje z seksem), czy piwo jest warte zachodu. Tym razem na bank będzie na trzeźwo. Słowo honoru. 


Otwieram i przelewam. Piwo jak piwo. Pełno złote i mętne od pszenicy, wpadające w lekko pomarańczowy odcień. Spowite bardzo obfitą pianą o białej barwie. Piana nawet nieźle daje radę, jest dość trwała, średnio pęcherzykowa, choć szybko się dziurawi. Opadając zostawia na ściankach bardzo wyraźne i frywolne farfocle. Zacnie to wszystko wygląda i nader smakowicie.
Smak też jest dosyć smakowity. Widocznie myliłem się w tej Łodzi, albo faktycznie miałem już w czubie. Piwo jest lekkie, rześkie i zwiewne. Wysycenie jest raczej przeciętne i z pewnością mogłoby być wyższe. Pszeniczna słodowość przełamywana jest świeżym i delikatnie kwaskowym cytrusem. Skórka mandarynki, limonka i odrobina cytryny. Amerykańce hasają, aż miło! W tle natomiast cichutko siedzi sobie łagodna nutka chleba, trawiastego chmielu i stonowanej żywicy. Całość zwieńczona jest lekką i przyjemną goryczką o cytrusowo-chmielowym charakterze. Może nie ma tu jakiegoś wielkiego efektu wow, ale przyczepić się do czegoś też nie sposób. Wszystko jest poukładane i dopasowane, stanowi integralną całość. Podoba mnie się ta PROkreacja. Lubię prokreować...

A co tam piszczy w aromacie? Tu również chmiele ‘zza wielkiej wody” wydają się dominować nad słodową podbudową tego piwa. Rządzą tu przede wszystkim kwaskowe cytrusy, choć nieco słodszych owoców tropikalnych (np. mango) też się tu znajdzie. Normalnie jakbym wąchał świeżo pokrojoną cytrynkę, okraszoną szczyptą kwaśnej pomarańczy. Boże, jak zajebiście owocowo to pachnie! Tuż za cytrusami biegnie bardziej europejski chmiel o cechach trawiastych i minimalnie ziołowych. Przygaszona słodowość typu biszkoptowego zbytnio się nie wywyższa. Żyje sobie gdzieś z tyłu, nie pcha się na piedestał i niech tak zostanie. Jak to mówią – nie dla psa kiełbasa.
Nowość z Antybrowaru okazuje się być niesamowicie smacznym i nader stylowym napitkiem. Posiada niezłą pełnię smaku, kapitalną pijalność oraz odpowiedni do słodowego ciała balans. Mamy tu doskonałą świeżość smaku i aromatu, a przy tym stosunkowo (znów współżycie) wysoką wielowątkowość doznań. Rześkie cytrusowe klimaty przeniknęły to piwo wzdłuż i wszerz. Każdy, nawet najmniejszy łyk niesie ze sobą dużą dawkę kwaskowych owoców i niebagatelnej świeżości. PROkreację pije się szybko i przyjemnie, bez zbędnych formalności. Takie piwo to ja poproszę. Takie piwo w lato, to ja będę pił wiadrami :D
OCENA: 8/10
CENA: 8ZŁ (Targi Piwowary)
ALK.5,2%
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.08.2016
ANTYBROWAR

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

SHORT TEST: Dojlidy Classic powraca

  Prolog: Kompania Piwowarska wskrzesiła markę Dojlidy. To fakt, a nie żaden ponury żart. Nie znam dokładnie historii tej marki (Dojlidy to nie było tylko jedno piwo), ale Kompania Piwowarska szybko się jej pozbyła, gdy stała się właścicielem browaru w Białymstoku. O co kaman: Dojlidy Classic, to oczywiście „jasne pełne”. To nie jest identyczne piwo, jak było kiedyś. Jest po prostu „inspirowane oryginalną recepturą” i powraca w odświeżonej formie jako hołd dla wielowiekowego dziedzictwa marki. Znaczy się – gówno z tego będzie. Wdzianko: Ładne, głęboko złociste, nie takie blade, jak typowy koncerniak. Piana średnio ziarnista, nader obfita, umiarkowanie trwała. Kichawa mówi: Dosyć ładny, świeży, głównie chlebowy zapaszek. Do tego dochodzą jakieś ciastka, słód oraz subtelny chmiel w oddali. Całość pachnie rześko i naprawdę solidnie. Jadaczka mówi: Dużo słodu, herbatników, chlebka i zboża. Ciała to tu nie brakuje. W tle biszkopty oraz delikatna chmielowość. Goryczka jakaś tam...

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Argus IPA z Lidla

Chyba pierwszy raz w historii moje zdjęcie wrzucone do sieci wywołało jakąś „gównoburzę”, a przynajmniej mikro „gównoburzę”. Chodzi o fotkę Argusa IPA sprzed sześciu tygodni. Na tym Argusie nie ma, ani słowa po polsku. W zamian są węgierskie napisy i adres siedziby Lidla z Węgier. No co sobie wówczas człowiek mógł pomyśleć? Że piwo wyprodukowano nad Dunajem, ale jakimś dziwnym przypadkiem trafiło do Polski. Otóż, okazało się raczej coś odwrotnego, bowiem uwarzono je w Browarze Jędrzejów, należącym do Van Pura. Wydaje mi się, że jest to wersja eksportowa, która miała właśnie trafić na Węgry, ale przez jakąś pomyłkę część partii trafiła do „polskich” Lidlów. Po pewnym czasie, do tego samego Lidla dotarło już właściwe opakowanie z polskimi oznaczeniami. Jednakże różniące się kolorem przewodnim. Ja dzisiaj degustuję ‘wersję węgierską’. Nie wiadomo jaki tu jest ekstrakt, ani właściwie jaki to rodzaj ipki. Na pewno session , a co więcej, to zaraz się okaże.   Piwo jest takie trochę ci...

V.I.P. MOCNE Z BIEDRONKI - RÓŻNICE MIĘDZY PUSZKĄ A BUTELKĄ

Ludzie ratunku! „Bieda-piwo” z biedry wkracza na salony! Kto nigdy w życiu nie pił V.I.P.a z Biedronki niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Żadnych chętnych? Tak myślałem.  V.I.P. Mocne to piwo kultowe . Jest bezczelnie tanie, mocne (nieźle dmucha w kaszkiet) i można je kupić w każdym z tysięcy sklepów największej sieci handlowej w tym kraju. Stosunek ceny do procentów jest w V.I.P.ie tak korzystny, że wywołuje spazmy i inne orgazmy wśród głodnej alkoholu klienteli. Zna je każdy, a kto nie zna, ten musi poznać . Mi też kilka razy zdarzyło się mieć z nim kontakt. W czasach liceum człowiek nie miał zbyt wiele hajsu, więc musiał sobie jakoś radzić… Ale nie o tym miało być, nie o tym. Odkąd pamiętam na biedronkowej półce zawsze dumnie stały puszki z V.I.P.em. Jednak ku mojemu zdziwieniu jakiś czas temu obok puszek pojawiły się także butelki! Biorę jedną do łapy i czytam: „Wyprodukowano przez – Zakłady Piwowarskie Głubczyce S.A.”. O żesz w mordę – pomyślałem. Przecież p...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...