Przejdź do głównej zawartości

REFOWE



Hefe-weizen to jeden z moich ulubionych stylów piwa, a przynajmniej tak było kiedyś, przed erą piwnej rewolucji. W czasach, gdy nie istniał jeszcze nawet Atak Chmielu, a ja zaczynałem odkrywać bogactwo piwnego świata. Obecnie ciężko jest mi uznać wyższość bawarskich pszeniczniaków nad nowofalowymi, dojebanymi na maksa chmielem ajpami. Choć nie ukrywam, że wciąż z chęcią od czasu do czasu wychylę szklaneczkę jakiegoś Weizena. Tak dla smaku, dla goździków, dla banana. Lubię te klimaty.
Ostatnimi czasy można zauważyć u naszych krajowych rzemieślników pewne zainteresowanie tym stylem piwa. Co jakiś czas ktoś pokusi się o wypuszczenie tego tradycyjnego niemieckiego pszenicznego wywaru. Taki przerywnik pomiędzy pięćdziesiątą, a sześćdziesiątą ajpą na koncie.
Browar Spółdzielczy z Pucka, jak wiecie w tym tygodniu przejął stery mojego bloga ;p Mają oni w swojej ofercie niezbyt pokaźną jak na razie ilość piw, ale wśród nich jest właśnie rzeczone piwo pszeniczne na dedykowanych drożdżach WB06. Zapowiada się nieźle, więc nie ma co przedłużać, bo Refowe czeka. 


Piwo – jak to ma w zwyczaju Browar Spółdzielczy – przywitało mnie nieziemsko piękną i obfitą pianą. Przy Weizenie to powinna być norma, ale wiadomo, że nie zawsze tak jest.  Biała czapa jest dość sztywna, drobno ziarnista i zbita. Opada w żółwim tempie, tylko nieznacznie brudząc przy tym szkło. Lacing nie za specjalny, ale obecny.
Refowe nosi ładne jasno złote wdzianko, które jest oczywiście jest okrutnie mętne. Choć efekt ten zależy od tego, jak bardzo wstrząśniesz butelką przed otwarciem. Mój egzemplarz swoje już odstał, więc w zasadzie piwo się sklarowało. Nie mogłem sobie jednak odmówić trochę drożdżowego osadu z dna. Lubię to.
W zapachu mamy wyraźną woń słodu pszenicznego, wspieranego przez łagodne tony biszkoptów i bananów. Słodkich i bardzo dojrzałych bananów, co to już skórka z nich zaczyna sama odchodzić. Po chwili dołącza do nich delikatna, wręcz subtelna nuta goździka oraz ulotnego cytrusa, przywodzącego na myśl pewną kwaskowość. Daleko w głębi majaczy niewyraźna chlebowość, trochę drożdży i miękkie akcenty zboża, głównie pszenicy rzecz jasna. Bardzo intensywny i bogaty to aromat. Można wąchać bez końca!

Refowe zostało umiarkowanie mocno potraktowane dwutlenkiem węgla. Jak dla mnie wystarczy tych bąbelków. W smaku....mhmm... poezja! Jest słodko, nawet bardzo słodko, przede wszystkim świeżo i bananowo. Dojrzały i słodki banan zdominował to piwo na wskroś, od lewej do prawej oraz od góry do dołu. Tuż za nim podąża niezwykle lekka i urodziwa pszeniczno-słodowa nuta, kojarząca się białym pieczywem i biszkoptami. Tłem, tuż na granicy horyzontu płynie sobie natomiast bardzo delikatny kwasek, a także nieśmiały i stonowany goździk. Mogło być go nieco więcej, ale i tak jest dobrze. Wspaniale się to pije!
Piwo jest bardzo ułożone, świeże, dość lekkie, ale jednocześnie wyraziste i treściwe. Słodowa słodycz dominuje, ale przecież to normalka w tym stylu (homeopatyczne 10 IBU można sobie w tyłek wsadzić). Nie chodzi tu bowiem o goryczkę, a o cudowną bananowo-goździkową słodycz i pszeniczne klimaty. Fakt – goździkowych fenoli jest tu niewiele, ale w sumie jest to jedyny mankament, do którego mogę mieć jakieś zastrzeżenia. Pozostałe aspekty są wręcz wzorowe. Czy piwo jest pijalne? Jak jasna cholera! Musiałbym zostać przykuty do kaloryfera, by nie sięgać co rusz po szklankę! Pięknie i niezwykle szybko się to pije. Polecam wszystkim fanom tego stylu i nie tylko. Żul headom spod osiedlowej monopolki też, co to raczą się dzień w dzień Harnoldem, myśląc że nie ma już lepszego na świecie piwa.
Kolejny świetny trunek z Browaru Spółdzielczego. Nie chciałbym tego, ale moja chora podświadomość czeka już na jakąś, choćby małą wpadkę, ale na razie nic z tego. Póki co każde wypite piwo jest grzechu warte ;) W odwodzie czekają jeszcze dwie pozycje. Jak myślicie – podwinie im się w końcu noga, czy nie? ;p
OCENA: 8/10
CENA: nieznana
ALK.5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.06.2016
BROWAR SPÓŁDZIELCZY

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

SHORT TEST: Dojlidy Classic powraca

  Prolog: Kompania Piwowarska wskrzesiła markę Dojlidy. To fakt, a nie żaden ponury żart. Nie znam dokładnie historii tej marki (Dojlidy to nie było tylko jedno piwo), ale Kompania Piwowarska szybko się jej pozbyła, gdy stała się właścicielem browaru w Białymstoku. O co kaman: Dojlidy Classic, to oczywiście „jasne pełne”. To nie jest identyczne piwo, jak było kiedyś. Jest po prostu „inspirowane oryginalną recepturą” i powraca w odświeżonej formie jako hołd dla wielowiekowego dziedzictwa marki. Znaczy się – gówno z tego będzie. Wdzianko: Ładne, głęboko złociste, nie takie blade, jak typowy koncerniak. Piana średnio ziarnista, nader obfita, umiarkowanie trwała. Kichawa mówi: Dosyć ładny, świeży, głównie chlebowy zapaszek. Do tego dochodzą jakieś ciastka, słód oraz subtelny chmiel w oddali. Całość pachnie rześko i naprawdę solidnie. Jadaczka mówi: Dużo słodu, herbatników, chlebka i zboża. Ciała to tu nie brakuje. W tle biszkopty oraz delikatna chmielowość. Goryczka jakaś tam...

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Argus IPA z Lidla

Chyba pierwszy raz w historii moje zdjęcie wrzucone do sieci wywołało jakąś „gównoburzę”, a przynajmniej mikro „gównoburzę”. Chodzi o fotkę Argusa IPA sprzed sześciu tygodni. Na tym Argusie nie ma, ani słowa po polsku. W zamian są węgierskie napisy i adres siedziby Lidla z Węgier. No co sobie wówczas człowiek mógł pomyśleć? Że piwo wyprodukowano nad Dunajem, ale jakimś dziwnym przypadkiem trafiło do Polski. Otóż, okazało się raczej coś odwrotnego, bowiem uwarzono je w Browarze Jędrzejów, należącym do Van Pura. Wydaje mi się, że jest to wersja eksportowa, która miała właśnie trafić na Węgry, ale przez jakąś pomyłkę część partii trafiła do „polskich” Lidlów. Po pewnym czasie, do tego samego Lidla dotarło już właściwe opakowanie z polskimi oznaczeniami. Jednakże różniące się kolorem przewodnim. Ja dzisiaj degustuję ‘wersję węgierską’. Nie wiadomo jaki tu jest ekstrakt, ani właściwie jaki to rodzaj ipki. Na pewno session , a co więcej, to zaraz się okaże.   Piwo jest takie trochę ci...

V.I.P. MOCNE Z BIEDRONKI - RÓŻNICE MIĘDZY PUSZKĄ A BUTELKĄ

Ludzie ratunku! „Bieda-piwo” z biedry wkracza na salony! Kto nigdy w życiu nie pił V.I.P.a z Biedronki niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Żadnych chętnych? Tak myślałem.  V.I.P. Mocne to piwo kultowe . Jest bezczelnie tanie, mocne (nieźle dmucha w kaszkiet) i można je kupić w każdym z tysięcy sklepów największej sieci handlowej w tym kraju. Stosunek ceny do procentów jest w V.I.P.ie tak korzystny, że wywołuje spazmy i inne orgazmy wśród głodnej alkoholu klienteli. Zna je każdy, a kto nie zna, ten musi poznać . Mi też kilka razy zdarzyło się mieć z nim kontakt. W czasach liceum człowiek nie miał zbyt wiele hajsu, więc musiał sobie jakoś radzić… Ale nie o tym miało być, nie o tym. Odkąd pamiętam na biedronkowej półce zawsze dumnie stały puszki z V.I.P.em. Jednak ku mojemu zdziwieniu jakiś czas temu obok puszek pojawiły się także butelki! Biorę jedną do łapy i czytam: „Wyprodukowano przez – Zakłady Piwowarskie Głubczyce S.A.”. O żesz w mordę – pomyślałem. Przecież p...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...