Przejdź do głównej zawartości

ÓSEMKOWE



Tak, tak. Brawo bystrzacy! Przed nami kolejny „Tydzień z...”. Co to oznacza? Codzienne zalewanie pały piwem z jednego browaru i to przez cały tydzień! Tym razem na celowniku Browar Spółdzielczy z Pucka :D
Zacna to ekipa, naprawdę zacna. Jak sama nazwa wskazuje jest to browar spółdzielczy, można by rzec nie do końca komercyjny, a przynajmniej taki, który nie powstał, by się nachapać. Wszystko działa tu w ramach Spółdzielni Socjalnej DALBA. Browar został stworzony w zeszłym roku, by dać miejsce pracy ludziom niepełnosprawnym umysłowo, wykluczonym społecznie. Mottem pomysłodawców jest hasło „Piwo, które warzy więcej”. Bardzo to wszystko szlachetne, zwłaszcza mając na uwadze fakt, iż jest to dopiero szósta tego typu inicjatywa na świecie! Pełen szacun z mojej strony. No, ale do rzeczy, bo mam tu przecież piwo do wypicia.
Ósemkowe to najnowszy wypust z Pucka. Pod tą tajemniczą nazwą kryje się Imperial AIPA podrasowana do 20°Blg i 120 IBU! Czas wziąć diabła za rogi ;)


Piwo ładnie wygląda w firmowym szkle. Czapa śnieżno białej piany jest wysoka i bujna, choć miejscami szybko się dziurawi. Po prostu jest dość rzadka, nie przeszkadza jej to jednak być kosmicznie trwałym, skubańcem! Piana prawie wcale nie opada! Z pół roku musiałem czekać, aż opadnie, by dolać do kreski. Panie, a jaki tu lacing niesamowity. Firany takie, że można by zasłonić pół okna balkonowego! Ponownie szacun.
Ciecz jest wyraźnie zamglona, a jej kolor to klasyczne wcielenie złota. Nie jakaś blada dupa jak obecne pierścionki z tego cennego kruszcu. Bardziej przypomina złote klejnoty z lat 70-tych i 80-tych. Jak nie wiecie o co chodzi, zobaczcie na palcu u rodziców, dziadków.
Muszę trochę upić, bo za pełno nalałem do tego polish dilda, by zamieszać i powąchać. W smaku na dzień dobry dostałem pałką w łeb od sowitej słodowości. Całe zastępy herbatnikowego słodu, karmelu i ciastek zrobiły mi nie lada powitanie. Na szczęście z odsieczą szybko przybywają odziały jankeskich chmieli w postaci słodkich i wyraźnych owoców tropikalnych. Mango zdaje się królować, jednak tuż obok niego podąża marakuja i liczi. Rześkich cytrusów jest tu niewiele za wyjątkiem jednego – soczystego i dojrzałego czerwonego grejpfruta. To chyba najbardziej grejpfrutowe piwo jakie w życiu piłem! Normalnie czuję się jakbym przed chwilą ugryzł kawałek tego kwaśno-gorzkiego owoca. Wrażenie jest naprawdę niesamowite, ale nie ma co się zbytnio podniecać, bo to jeszcze nie koniec. Bowiem nie sposób tu pominąć przyjemnej żywicy w posmaku i lekkich nut sosnowych w tle. Teraz będzie parę słów o goryczce, która wybitnie kąsała mnie już od samego początku, ale celowo jej opis zostawiłem sobie na koniec. Goryczka jest masakrycznie i diabolicznie wysoka! „Okrutna, zła i podła” atakuje moje biedne kubki smakowe i rozjeżdża je na miazgę. 120 IBU nie w kij dmuchał. Istny chmielowy walec! Co ważne – mimo nieziemskiej mocy, żywiczno-grejpfrutowa goryczka nie jest jakoś szczególnie uciążliwa. Oczywiście trochę zalega, co przy takim natężeniu alfa-kwasów jest to rzeczą normalną. Sumarycznie jednak jest bardzo przyjemna, gładka i miękka. Jak dla mnie – smakuje genialnie. BTW jest to jedno z trzech najbardziej gorzkich piw, jakie miałem w ustach (a trochę ich miałem jak wiecie). Fanom Harnasia, czy Żubra raczej odradzam ;p

Dobra. Tak się rozpłynąłem w smaku, że zaraz piwo mi się skończy, a ja nie zdążę go nawet porządnie obwąchać. Już na wstępie muszę rzec, iż Ósemkowe pachnie oszałamiająco. Intensywna woń słodkich owoców tropikalnych wypełnia każdy zakamarek mojego smarkatego i krzywego nosa (nie musiałem tego pisać?). Ponownie kwaskowych cytrusów prawie brak, ale z nawiązką nadrabia to horrendalnie wyraziste mango i liczi (tak na marginesie uwielbiam ten malutki, śmieszny owoc). Słodowe klimaty również konkretne, jednak nie aż tak, jak to miało miejsce w smaku. Biszkoptowo-ciasteczkowa słodowość świetnie współgra z tropikami, a także nieco stonowaną żywicą i karmelem. W tle wdzięcznie pogrywa sobie nutka igliwia, kwiatów oraz owoców leśnych – na bank czuję leśne poziomki! Dżizys Krajst, jak pięknie to pachnie!
Piwo ma zwalającą z nóg głębię smaku oraz niebagatelną treściwość, kontrowaną jedną z kilku najmocniejszych goryczek w tym kraju. Balans wręcz wzorowy. Olbrzymia słodowość jest świetnie kontrowana przez wiadro hamerykańskich chmieli. Mimo tak ekstremalnych wrażeń trunek ma przyzwoita pijalność, choć nie ukrywam obowiązkowych przerw na ogarnięcie się z powodu ekstremalnej goryczki.
Wielowątkowy, złożony oraz okrutnie wyrazisty smak i aromat jest idealnie zgrany i perfidnie zachęcający. W sumie dobrze, że goryczka nieco hamuje przechylanie szkła, bo piwo nieźle czochra beret ;) Genialne piwo!
Imperialna IPA z Browaru Spółdzielczego to ewidentnie pozycja obowiązkowa dla fanów imperialnych ajp oraz miażdżącej chmielowej goryczki. Ja takim fanem właśnie jestem, także oba kciuki wędrują ku górze. A co tam oba kciuki.... całe ręce trzymam w górze!
OCENA: 9/10
CENA: nieznana
ALK.8,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 15.06.2016
BROWAR SPÓŁDZIELCZY

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

SHORT TEST: Dojlidy Classic powraca

  Prolog: Kompania Piwowarska wskrzesiła markę Dojlidy. To fakt, a nie żaden ponury żart. Nie znam dokładnie historii tej marki (Dojlidy to nie było tylko jedno piwo), ale Kompania Piwowarska szybko się jej pozbyła, gdy stała się właścicielem browaru w Białymstoku. O co kaman: Dojlidy Classic, to oczywiście „jasne pełne”. To nie jest identyczne piwo, jak było kiedyś. Jest po prostu „inspirowane oryginalną recepturą” i powraca w odświeżonej formie jako hołd dla wielowiekowego dziedzictwa marki. Znaczy się – gówno z tego będzie. Wdzianko: Ładne, głęboko złociste, nie takie blade, jak typowy koncerniak. Piana średnio ziarnista, nader obfita, umiarkowanie trwała. Kichawa mówi: Dosyć ładny, świeży, głównie chlebowy zapaszek. Do tego dochodzą jakieś ciastka, słód oraz subtelny chmiel w oddali. Całość pachnie rześko i naprawdę solidnie. Jadaczka mówi: Dużo słodu, herbatników, chlebka i zboża. Ciała to tu nie brakuje. W tle biszkopty oraz delikatna chmielowość. Goryczka jakaś tam...

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

WIELKI TEST PIW NIEPASTERYZOWANYCH

Był wieczór. Była zima. Był luty i było zimno, ale nie było śniegu. Na kwadrat wjechało mi kilkoro znajomych z tortem, szampanem i „czymś mocniejszym”. Tak, dwa dni wcześniej miałem urodziny. Nie powiem które, bo i tak zabrakłoby Wam palców do liczenia. Podpowiem tylko, że „trójka” z przodu już jakiś czas temu wskoczyła ;) Przyjąłem gości z wielką uciechą, no ale przecież w gościach nie można siedzieć o suchym pysku. No to tak na rozgrzewkę żeśmy zrobili test – Wielki Test Piw Niepasteryzowanych! A co było dalej, to już pozostanie naszą słodką tajemnicą ;p Planowałem to już od bardzo dawna, ale Bóg mi świadkiem, naprawdę ciężko jest zebrać odpowiednią ekipę. Moja ekipa do Wielkich Testów oczywiście nie jest stała jak możecie zobaczyć po zdjęciach, ale można powiedzieć, że trzon „testerów” pozostaje raczej niezmienny. Cóż ciekawego jest w piwach niepasteryzowanych? W sumie to nic. Wydaje mi się, że boom na tego typu napitki już dawno minął. Obecnie chyba już mało kto daje się ...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Argus IPA z Lidla

Chyba pierwszy raz w historii moje zdjęcie wrzucone do sieci wywołało jakąś „gównoburzę”, a przynajmniej mikro „gównoburzę”. Chodzi o fotkę Argusa IPA sprzed sześciu tygodni. Na tym Argusie nie ma, ani słowa po polsku. W zamian są węgierskie napisy i adres siedziby Lidla z Węgier. No co sobie wówczas człowiek mógł pomyśleć? Że piwo wyprodukowano nad Dunajem, ale jakimś dziwnym przypadkiem trafiło do Polski. Otóż, okazało się raczej coś odwrotnego, bowiem uwarzono je w Browarze Jędrzejów, należącym do Van Pura. Wydaje mi się, że jest to wersja eksportowa, która miała właśnie trafić na Węgry, ale przez jakąś pomyłkę część partii trafiła do „polskich” Lidlów. Po pewnym czasie, do tego samego Lidla dotarło już właściwe opakowanie z polskimi oznaczeniami. Jednakże różniące się kolorem przewodnim. Ja dzisiaj degustuję ‘wersję węgierską’. Nie wiadomo jaki tu jest ekstrakt, ani właściwie jaki to rodzaj ipki. Na pewno session , a co więcej, to zaraz się okaże.   Piwo jest takie trochę ci...

V.I.P. MOCNE Z BIEDRONKI - RÓŻNICE MIĘDZY PUSZKĄ A BUTELKĄ

Ludzie ratunku! „Bieda-piwo” z biedry wkracza na salony! Kto nigdy w życiu nie pił V.I.P.a z Biedronki niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem. Żadnych chętnych? Tak myślałem.  V.I.P. Mocne to piwo kultowe . Jest bezczelnie tanie, mocne (nieźle dmucha w kaszkiet) i można je kupić w każdym z tysięcy sklepów największej sieci handlowej w tym kraju. Stosunek ceny do procentów jest w V.I.P.ie tak korzystny, że wywołuje spazmy i inne orgazmy wśród głodnej alkoholu klienteli. Zna je każdy, a kto nie zna, ten musi poznać . Mi też kilka razy zdarzyło się mieć z nim kontakt. W czasach liceum człowiek nie miał zbyt wiele hajsu, więc musiał sobie jakoś radzić… Ale nie o tym miało być, nie o tym. Odkąd pamiętam na biedronkowej półce zawsze dumnie stały puszki z V.I.P.em. Jednak ku mojemu zdziwieniu jakiś czas temu obok puszek pojawiły się także butelki! Biorę jedną do łapy i czytam: „Wyprodukowano przez – Zakłady Piwowarskie Głubczyce S.A.”. O żesz w mordę – pomyślałem. Przecież p...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...