Jak piątek, to musi być piąte piwo. Nie może być inaczej. Piąte piwo z cyklu „Tydzień z Browarem Spółdzielczym”. Tym razem na wokandzie ląduje oczojebne Ratownicze.
Nie dziwota, że ma czerwoną jak cegła etykietę, którą
zapewne widać z odległości kilometra, niczym bojkę ratowniczą ze Słonecznego
Patrolu (gimbaza może nie wiedzieć o co kaman). No właśnie! Słoneczny Patrol...
ach, ten niepoprawnie przystojny David Hasselhoff, cycata Pamela Anderson, nie
mniej cycata Erika Eleniak oraz nieziemsko seksowna (i prawie równie cycata) Carmen
Electra. To były czasy! Oglądałem, nie powiem. Chyba każdy oglądał, choćby dla
samej Pam i jej koleżanek. David jakoś mnie nie kręcił, ale to chyba dobrze.
Rozmarzyłem się, a mam tu przecież piwo do wypicia. Tak jak
wspominałem Ratownicze. Nie wspominałem tylko, że to American Pale Ale.
Popularna APA, co to niczego ma nie urywać, ale ma dobrze wchodzić i dobrze
smakować.
Otwieram i przelewam. Chwaliłem ja ci tę pianę, chwaliłem w
każdym piwie. Tu niestety piana jest bardzo znikoma, skąpa. Mieszano ziarnista,
kremowa w barwie, opada w kilka chwil. Zostaje po niej tylko wyraźny lacing
na szkle, nic więcej.
Piwo jest dość ciemne jak na ten styl – zdecydowanie
bursztynowe i lekko mętne, ale to akurat moja wina. Mogłem nalewać ostrożniej.
Już po pierwszym łyku wiem, skąd ten problem z pianą.
Strasznie mało tu gazu! Ratownicze jest bardzo nisko wysycone, co od razu
przekłada się na jego niezbyt okazałą rześkość. Nie lubię, gdy piwa mające mnie
orzeźwić są mało nasycone dwutlenkiem węgla. Ich smak wydaje się wówczas taki
nijaki, płaski i wodnisty. Po części dzieje się tak w niniejszej apie.
No, ale do rzeczy. W smaku mamy całkiem sporo owoców, głównie tropikalnych,
choć europejskie brzoskwinie, czy morele też tu odnajdziesz. W oddali majaczy
jakiś niewyraźny cytrus i odrobinę kwiatów oraz ziół. Na dalszym planie
egzystuje słodowa nuta. Dość lekka i nienarzucająca się, delikatnie karmelowa,
z herbatnikowym zacięciem. Na finiszu natomiast pojawia niezbyt tęgich
rozmiarów goryczka o chmielowo-ziołowym posmaku. Gorycz generalnie jest krótka
i nie zalega, ale trochę brakuje jej charakteru. Jest nieco mdła i ma lekko
tępawy charakter, który skutecznie obniża pijalność.
W smaku niezbyt ciekawie to wygląda, a jak w aromacie? Tu
niestety wcale nie jest lepiej. Przede wszystkim piwo nie pachnie świeżo.
Rześkości jest tutaj tyle, co w zeszłorocznym winogronie. Owszem, są różnej
maści owoce (głównie polskie/europejskie), kojarzące się z jakimś kompotem, ale
tuż za nimi niczym kat podąża nieco stęchła nuta starego słodu! Cholercia, tego
to się nie spodziewałem! Z piwem jest ewidentnie coś nie tak. Pachnie jakby
było grubo po terminie, ale termin ważności jeszcze nie minął. Zostało co
prawda niewiele, bo tydzień, ale jednak. Owocowy kompot zmieszany ze starym i
zleżałym słodem z odrobiną bliżej nieokreślonych przypraw – tak właśnie pachnie
to piwo. W tle majaczy bardzo niewyraźna nutka chmielu, ziół, a także miodu i
nieznacznego mokrego kartonu (ewidentne utlenienie). Nie jest to zapach
odrzucający, ale nijak się ma do APA i do jankeskich chmieli! Czyżby czas
unieszkodliwił je na amen? Zrobił z nich mdłą i nie nadającą się do niczego
papkę?
Ratownicze ma całkiem znośny balans, choć sama goryczka do
szlachetnych na pewno nie należy. Głębia smaku też raczej porządku, piwo jest
pełne, choć nie wodniste. Niestety mdła goryczka, stęchła słodowość, utlenienie
oraz niemal zupełny brak nasycenie przekłada się na niską pijalność. Z
założenia APA to piwo wysoce pijalne, aromatyczne, lekkie i rześkie, w sam raz
na lato. Tu można o tym jedynie pomarzyć...
Daje sobie rękę uciąć, że piwo jest nie w formie, ze względu
na upływ czasu. No może nie całą rękę, ale mały palec lewej ręki to
spokojnie... Nieświeży, utleniony i lekko stęchły zapaszek, to raczej jego
sprawka.
OCENA: 4/10
CENA: nieznana
ALK.5,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 05.05.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 05.05.2016
BROWAR SPÓŁDZIELCZY
Komentarze
Prześlij komentarz