Drugim piwem po urywającej dupę imperialnej ajpie
z Browaru Spółdzielczego są Dwa Półsztyki. To znaczy było to pierwsze,
debiutanckie piwo tego browaru, ale po prostu ja w ramach „Tygodnia z Browarem
Spółdzielczym” piję je jako drugie.
Dwa Półsztyki to Pale Ale, a ściślej mówiąc English
Pale Ale. Takie lekkie i sesyjne brytyjskie piwo, którego chyba jedynym
zadaniem jest gaszenie pragnienia, bo nawalić się tym, to naprawdę karkołomne
zadanie. Piwo ma nic nie urywać, nie filcować skarpetek, nie wyrywać z bamboszy
- ono generalnie ma dobrze wchodzić. I tyle.
Piłem niedawno
podobny napitek. Krak się zwał. Od Beer City, tyle że tamto to była angielska
IPA. Czyli mówiąc wprost mocniejsza i bardziej nachmielona wersja dzisiejszego
trunku.
Dwa Półsztyki to ładne piwo. Złociste, klarowne z solidną,
białą i drobną pianą, która długo cieszy oko. Niespiesznie opadając tworzy mega
wzorzyste zacieki na szkle. Naprawdę pięknie to wszystko wygląda.
Od angielskiej wersji Pale Ale nie oczekuję
fajerwerków, czy piwnych orgazmów. Piwo mówiąc oględnie ma być dość smaczne i
nieźle pijalne. Takie do picia, a nie do mlaskania i delektowania się nim przez
bite dwie godziny.
Dwa Półsztyki niemal idealnie wcielają się w tą ideę.
Napitek ów jest stosunkowo lekki, nisko wysycony i łagodny w smaku. Nic Cię tu
nie zaatakuje znienacka, nic nie czai się za Tobą w krzakach. Można powiedzieć
– piwo jest przewidywalne. Mamy tu świetny balans pomiędzy wyrazistą
słodowością, a wyczuwalnym, acz nienachalnym chmielem. Chlebowo-biszkoptowy
słód wspaniale dogaduje się z nienarzucającymi się akcentami chmielu, trawy
oraz ziół (europejskie chmiele w całej okazałości). Każdy łyk kończy się nieźle
zaznaczoną i dość mocną goryczką, która broń Boże nie jest przesadzona.
Chmielowo-ziołowa gorycz praktycznie nie zalega, jest dość krótka, ale
stanowcza. Z pewnością pochodzi ze szlachetnej rodziny. Całość niezbyt
rozbudowana, ale smaczna i pijalna. Brawo.
W zapachu jest bardzo podobnie. Aromat nie powala
złożonością doznań, ale to już z góry było wiadomo. Słodkawe biszkopty, łagodny
słód, chmiel, zioła, trochę kwiatów oraz trawy – takie oto klimaty nam
towarzyszą. I dobrze. Tak właśnie ma być. Bez bomby chmielowej, bez tropików,
taka właśnie jest English IPA. Piwo ma pachnieć prosto i nieskomplikowanie.
Rzeczony trunek to nader stylowe podejście do tematu.
Poczynając od znakomitego balansu, kończąc na wyrazistej, ale jednocześnie
wykwintnej i dostojnej goryczce. Pełnia smaku oraz treściwość także są na
odpowiednim poziomie. Wszystko gra tu, cyka, pyrka i furkocze. Jednym słowem
siebie do pasuje, a całość jest zgrana niczym FC Barcelona u szczytu formy.
Piwo nie zamula, jest smaczne, wyraziste i okrutnie pijalne. Naprawdę ciężko
oderwać dłoń od szkła. Doskonale sprawdzi się jako popita na grila, jako zapojka
do meczu, albo jako przedobiedni aperitif. Można go też zabrać na ławkę
do parku (uważajcie na gliny!), na wycieczkę w góry, na spacer, na plażę, na
ognisko. Dosłownie wszędzie, gdzie nie trzeba szpanować Double Rye
Coffee RISem, leżakowanym przez dwa sezony w stuletniej beczce po
Nalewce Babuni ;)
OCENA: 8/10
CENA: nieznana
ALK.4,4%
TERMIN WAŻNOŚCI: 10.05.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 10.05.2016
BROWAR SPÓŁDZIELCZY
Komentarze
Prześlij komentarz