Trzeci dzień tygodnia i trzecie już piwo w ramach
cyklu „Tydzień z Browarem Spółdzielczym”.
Tym razem na tapecie ląduje Cumowe, czyli tradycyjny,
wytrawny angielski Dry Stout. Piwo proste jak konstrukcja muszli
klozetowej, co to każdy wie do czego służy i jak z niej korzystać.
Wiecie co? Podobają mi się te nazwy – Cumowe, Ósemkowe,
Ratownicze, Flagowe... Nazwy węzłów żeglarskich. Ja tam się na tych węzłach nie
znam. Ledwo potrafię sznurówki zawiązać, a o zawiązaniu krawatu mogę tylko
pomarzyć. Nigdy nie byłem żeglarzem, marynarzem, rybakiem, piratem, ani nawet wędkarzem.
Kiedyś czytałem „Stary człowiek i morze”, ale to nie to samo...
Browar z Pomorza, więc wybrali morską tematykę. Rozumiem to
i szanuję. Każde piwo nosi nazwę jednego z węzłów żeglarskich, a na etykiecie
widnieje ów węzeł, co by każdy mógł zobaczyć, jak to cholerstwo wygląda. Jak
widać piwa z Browaru Spółdzielczego uczą, a nie tylko dostarczają procentów.
Chyba powinni zmienić motto z „Piwo, które warzy więcej” na „Piwo, które uczy i
warzy więcej” ;)
Piwo (jak zawsze w przypadku tego browaru) w szkle wygląda
bardzo efektownie. Jest czarne jak węgiel z kopalni Wujek. Okrutnie czarne i
nieprzezroczyste. Generuje bardzo wysoką pierzynkę piany o pięknej beżowej
barwie i długowieczności kota (przy założeniu, że ma siedem żyć). Piana
zbudowana jest z mieszanej wielkości pęcherzy i szybko się dziurawi. Nie
zmienia to jednak faktu, że jest nadludzko trwała i tworzy zajefajny lacing.
W Dry Stoucie chodzi przede wszystkim o pijalność, a
także pijalność, jak również pijalność oraz pijalność. A wspominałem już o
pijalności??? W Cumowym pijalność wzniosła się na wyżyny swoich możliwości.
Piwo pije się szybko, lekko i przyjemnie. Jego sesyjny charakter podkreśla
łagodna kawa, okraszona subtelną nutką palonego słodu i odrobiną gorzkiej
czekolady. W tle pobrzmiewa lekki kwasek, popiół oraz palony jęczmień. Finisz
został zakończony niezbyt mocną, acz dość wyraźną goryczką o chmielowo-palonym
rodowodzie. Wysycenie niskie, bardzo stylowe. To by było na tyle, ale czy
potrzeba nam czegoś więcej w tak prostym i nieskomplikowanym piwie?
Zapach także jest świetny. Tu króluje bardzo wyrazista
czekolada, taka bardziej deserowa, albo pralinkowa niż gorzka. Dopiero za nią
plasują się lekko palone słody, kakao i łagodna, świeżo parzona kawa.
Paloności, czy samego popiołu jest tutaj bardzo niewiele. Pojawia się natomiast
nad wyraz przyjemna, subtelna nuta suszonych owoców! Całość pachnie słodko,
bardzo intrygująco, trochę RISowo bym nawet rzekł. Uwodzący aromat RISa w wytrawnym
Stoucie? Jestem na tak!
Cumowe z Browaru Spółdzielczego to bardzo udane piwo.
Smaczne, lekkie, gładkie, sesyjne, wytrawne i do bólu pijalne. Znika ze szkła
jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Może i nie ma powalającej pełni
oraz feerii smaków rozrywających nam kubki smakowe, ale i nie musi mieć. Piwo
jest raczej grzeczne i ułożone. Jak dziewczyna z dobrego domu, która nie pali,
nie pije, nie daje na lewo i prawo oraz nie ćpa. Istnieją takie?
Bardzo przemyślany i dopracowany pod każdym względem trunek.
Rączki same się składają do oklasków!
OCENA: 8/10
CENA: nieznana
ALK.4,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: nie podano
TERMIN WAŻNOŚCI: nie podano
BROWAR SPÓŁDZIELCZY
Komentarze
Prześlij komentarz