Przejdź do głównej zawartości

SHEEP SZIT


Cóż ci Birbanci nawyprawiali?! Cóż oni uczynili? Na co pojechali do tego Londynu w 2015r? I przede wszystkim po co inspirowali się tam pewnym islandzkim piwem?
Ja naprawdę już z niejednego Polmosu wódkę piłem, wiele już w życiu widziałem. Piwo z czosnkiem na przykład widziałem i piwo ze śledziem, i piwo z burakiem, i z chrzanem, i ziemniakami, z pokrzywą, z ogórkiem, z grzybami, z ostrygami, zaloesem. O pieprzu, chili, czy soli nawet nie wspominając. No, ale żeby piwo z gównem zrobić? Yyyyy…..??? Minuta ciszy. No dobra, możecie czytać dalej.
Sheep Szit to w rzeczy samej piwo gówniane i bynajmniej nie jest to przymiotnik opisujący jego jakość (pisząc te słowa jeszcze go nie piłem). Jest to FES, a dokładniej Smoked Extra Stout. Wędzenie słodu jednak nie odbyło się, jak to zazwyczaj dymem z jakiegoś drewna, lecz z owczego łajna! (Sanepid – jesteście tam? ;p). Birbanci przez okrągły miesiąc zbierali i suszyli owcze placki (czy może bobki?), kolejny zaś miesiąc wędzili słód. Ciekawe co mówiły ich żony, gdy wracali po pracy do domu? Już to widzę jak Jarek z Kulim na zmianę biegają po hali za owieczkami z szufelką u dupy (nie swojej, lecz owczej ma się rozumieć), pilnując, by nie uronić ani grama tego cennego dla nich surowca! ;)
No dobra, ponabijałem się trochę, więc pora przejść do piwa. W razie co, jakby mnie miało zemdlić zaopatrzyłem się w wiadro.


Otwieram i przelewam ciecz do szkła. No ładnie to wszystko wygląda w przeciwieństwie do kupy, która zupełnie przez przypadek znalazła się tuż obok butelki ;p Piwo jest totalnie czarne i nieprzejrzyste. Beżowa piana jest dość wysoka, drobna i trwała. Cudnie zdobi szkiełko i opada naprawdę wolno. W międzyczasie spokojnie możesz pocisnąć kloca, a ona wciąż będzie na ciebie czekać (co ja mam z tym gównem dzisiaj?).
Wiadro pod ręką więc możemy zaczynać. Jeden łyczek, drugi, trzeci. Kurna gdzie są te owcze odchody? Jest wyraźna kawa, wyraźna paloność, ciemne słody i całkiem sporo gorzkiej czekolady. No, ale kuźwa, gdzie jest shit? Przecież nie tak się umawialiśmy! Wędzonka może i faktycznie jest jakaś taka inna, no ale, że gówniana, to raczej bym nie powiedział. W tle majaczy jeszcze szczypta melasy, popiołu i palonego jęczmienia. Finisz zakończony jest umiarkowaną i szlachetną goryczką o lekko kawowym sznycie. Goryczka jest krótka i niezalegająca, genialnie kontruje słodową bazę. W rzeczy samej dosyć dobre jest to piwo. Ułożone, smaczne, dobrze zbilansowane. Takie ugrzecznione można by nawet rzec. Jak dzieci w przedszkolu. Albo i nie – to złe porównanie. Ci mali gówniarze dają popalić nie jednej przedszkolance. Wierzcie mi na słowo.

No dobrze. W smaku gówna nie znalazłem, to może chociaż w zapachu uda się poczuć „swojskie klimaty”? Niestety nie. Ponownie pojawia się ta wędzonka o nieco innym niż zwykle charakterze, ale raczej w ciemno nie powiedziałbym, że pochodzi od owczego łajna. Choć ta nutka w tle jest naprawdę zastanawiająca (może to właśnie to, czego szukam?). Wędzonka jednak w głównej mierze ma lekko dymny rodowód. Ogółem podoba mi się, ale liczyłem na coś innego. W zapachu dominują palone słody, okraszone sporą dozą kawy rozpuszczalnej, gorzkiej czekolady i popiołu. Tłem sunie przypalona skórka chleba oraz subtelne tony opiekanego karmelu i gorzkiego kakao. Dość ładnie i zdecydowanie to pachnie, lecz daleki jestem od piwnych orgazmów. Nie da się dojść przy tym piwie. Jednak żona jest niezastąpiona ;)
Cóż, chyba nie tego się spodziewałem. Oczywiście nie liczyłem na owczy wychodek zapakowany żywcem do butelki, no ale przyznam, że liczyłem na nieco więcej. Widocznie chłopaki za mało kupy zebrali. Mało gówna w gównie znaczy się.
Ogółem nowość od Birbanta jest dość pełna w smaku, gładka, delikatnie aksamitna, dobrze zbalansowana o przyjemnym słodko-gorzkim profilu. Balans jest pierwsza klasa, podobnie jak świetnie ułożona i dopracowana w każdym calu goryczka. Ogółem jest to nawet niezły dymiony FES. W sumie nawet dobry jest. Jako ciekawostka można wypić. Polecam bez obawień. Nie bójcie się gówna, wiadro nie będzie potrzebne.
OCENA: 7/10
CENA: ok 8ZŁ
ALK. 7%
TERMIN WAŻNOŚCI: 23.11.2017
BROWAR BIRBANT//BROWAR ZARZECZE

Komentarze

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

Baltic Porter Day 2025 - Trzech Kumpli

  Tegoroczne Święto Porteru Bałtyckiego tuż, tuż, wiec lecimy z drugim piwem z kartonika Baltic Porter Day 2025. To od Pinty było naprawdę dobre, ale mało porterowe, że się tak wyrażę. Ale jestem pewien, że to drugie piwo mnie nie zawiedzie w tym temacie. Słuchajcie, tutaj historia jest prosta jak budowa cepa. To po prostu porter bałtycki ze słodem żytnim na pokładzie, który wnosić ma dużą gładkość i oleistość trunku. Koniec historii. Nie jest to jakieś dziwactwo, ale zazwyczaj prostota smakuje najlepiej. Zatem sprawdzam. Napitek do Trzech Kumpli jest w zasadzie czarny. Piana barwy cappuccino jest średnio wysoka, acz bardzo drobna i zwarta. Opada powoli, pięknie lepiąc się do ścianek. Oj, jakież to jest wytrawne i palone. Zarazem wyraźnie gęste i gładkie, jak aksamit. Mamy tu sporo palonych słodów, dużo gorzkiej czekolady i pralinek belgijskich. Na drugim planie jest wyraźny pumpernikiel, lekka kawusia z cukrem oraz ciasto tiramisu. Daleko nad horyzontem majaczy natomiast n...

Baltic Porter Day 2025 - Browar Pinta

  Na tegoroczne Święto Porteru Bałtyckiego trzy browary znalazły wspólny język i zaserwowały nam piękny zestaw trzech porterów z pokalem i podkładkami. Są to – Pinta, Widawa oraz Trzech Kumpli. Oczywiście w tym wszystkim palce maczał Marcin Chmielarz, czyli inicjator Baltic Porter Day. To są trzy premierowe portery, a każdy ma zgoła inny charakter. Jednakże cechuje je identyczny ekstrakt, bardzo podobny woltaż oraz spójna szata graficzna. Marcin się po prostu postarał J U mnie na pierwszy ogień idzie Pinta i jej Hoppy Baltic Porter . To niemalże klasyczny ‘bałtyk’. Niemalże, bo nachmielono go nową falą, konkretnie eksperymentalnym chmielem HBC 1019. Wiadomo, że taki zabieg mocno namiesza w porterze, ale przyznam, że brzmi to dosyć intrygująco. Dawać mi tu tego portera! Piwo jest bardzo ciemne, prawie że czarne. Piana średnio obfita, beżowej barwy, dość drobna i puszysta. Opada w umiarkowanym tempie. Smak to nagłe uderzenie owoców tropikalnych i cytrusów, które są naprawdę ba...

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego ...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...