IPY-sripy. Znacie je, prawda? Dzisiaj w ramach przerywnika zajmiemy się ich słabszą wersją, czyli równie popularną apą-srapą.
Jakiś czas temu nadarzyła mi się okazja do zakupu
piwa APA z Ambera w całkiem rozsądnych piniondzach.
Nawet nie wiedziałem, że mają takie coś w ofercie. Niby czytam internety, ale
widocznie wciąż za mało. Apka od Ambera to jedno z najtańszych tego typu piw na rynku - śmiało może konkurować z Corneliusem APA, czy Miłosławem Sosnowym. Choć oczywiście z dostępnością nie jest już tak różowo.
Rzeczona APA występuje już w nowej i spójnej dla
całego portfolio szacie graficznej, którą to kilka miechów temu Browar Amber
powołał do życia. Nie powiem, ładnie to wygląda. Zielone, żywe kolory,
obowiązkowa szycha chmielu oraz dizajnerska
czcionka. Te trzy literki są tak wielkie, że na półce w sklepie wypatrzy je
nawet totalny ślepiec. Jeśli więc na co dzień na twarzy nosisz denka od
słoików, ale akurat ich zapomniałeś założyć, to nie martw się – nie ominiesz
tego piwa ;)
W sumie to od dawna miałem ochotę na tego typu piwo.
Nie ciorające za bardzo zmysłów, ale smaczne, lekkie i przyjemne w smaku. Coś
na przykład jak Disco Nite z Fabryki Piwa. Po apie od Ambera nie spodziewałem się oczywiście cudów i cudów nie
dostałem, ale moje założenia z grubsza zostały spełnione. Piwo jest lekkie w
smaku, dość rześkie, umiarkowanie wysycone. Są zioła, jest trawa, gdzieniegdzie
pałęta się jakiś cytrus oraz w miarę wyraźna żywica. Nie jest to żadna euforia,
ale przecież to APA, a nie AIPA. Nie może tu być mowy o oraniu kubków smakowych
pługiem sześcioskibowym. Ogółem chmielowość jest dość spora i w dużej mierze
przykrywa delikatną słodowość, która chowa się gdzieś z tyłu. Całość podszyta
jest średniej mocy goryczką o przyjemnym ziołowo-żywicznym profilu. Goryczka praktycznie
nie zalega i generalnie pochodzi ze szlachetnego rodu. Jest gładka i ułożona,
choć z biegiem czasu nieco traci na swej wartości.
A co tam panie piszczy w aromacie? Ano piszczy,
piszczy. Głównie chmiel, a raczej intensywny granulat chmielowy. Zupełnie
jakbym wąchał czysty granulat, a nie gotowe piwo. Dawno nie czułem tak mocnego
granulatu w piwie. Nie jest to jakaś wielka wada, ale nie świadczy to zbyt
dobrze o piwie. Granulki wysuszonego i sprasowanego chmielu łączą się
tutaj z łagodną nutą słodu, chleba i
mokrego zboża. Cytrusy jakby się gdzieś pochowały, są bardzo stonowane i
niewyraźne. Z tła natomiast wyłaniają się nieśmiałe echa żywicy, świeżej trawy,
sosny oraz ziół. Niestety ta opowiastka jest zbyt piękna, by była prawdziwa - jest
tu coś jeszcze. Coś jakby akcenty miodu i mokrego kartonu – utlenienie. Koszmar
każdego piwowara, na który jednak nie ma on wpływu. Fakt – piwo nie jest
pierwszej młodości, z drugiej zaś strony do końca terminu jeszcze 1,5 miesiąca,
przy czym od dwóch miesięcy trzymam je w piwnicy. Wiem, że się nie znam, ale
moim zdaniem takie sceny nie powinny mieć miejsca.
APA od Ambera to na pewno piwo z potencjałem. Ma
lekkie ciało, odpowiednią do stylu pełnię, dobry balans oraz dość wytrawny,
goryczkowy finisz. Aromat jest bogaty i różnorodny. Z pewnością będzie się
podobać, pod warunkiem, że piwo będzie bardzo świeże i tym samym pozbawione
naleciałości wynikających z utlenienia. Smak natomiast pozostawia już o wiele
mniej do życzenia. Może tu jedynie trochę brakować wyraźniejszego buchnięcia ‘amerykanów’,
ale poza tym jest OK. Ciecz dość żwawo znika ze szkła i nieźle orzeźwia.
Naprawdę byłoby całkiem spoko, gdyby na chatę nie
wjechał mi miodek w mokrym kartonowym opakowaniu.
OCENA: 6/10
CENA: ok 5ZŁ
ALK. 5,2%
TERMIN WAŻNOŚCI: 22.01.2017
BROWAR AMBER
Niedawno wypiłem w formie eksperymentu piwo: Piwni Koledzy APA uwarzone w Olbrachcie dla jakiejś tajemniczej firmy.
OdpowiedzUsuńCena poniżej 5 zł. Powiem tyle: APY z Żywca, Ambera lub Fortuny mogą się radośnie schować. W tych pieniądzach to naprawdę spore zaskoczenie. To piwo było naprawdę bardzo fajne - polecam - oczywiście w kategorii niskobudżetowych piwek
Dziękujemy. Przekażemy piwowarom :)
OdpowiedzUsuń