Przejdź do głównej zawartości

CORNELIUS APA


Słońce, plaża, opalone cycki, stringi. Lato już chyba zawitało do nas na dobre. Fajnie, bo lubię tę porę roku, jak próchnica zęby, czy pijawka krew. Najwyższa już pora zmienić kurs i przestawić się na lekkie, sesyjne wywary, które nas orzeźwią i ukoją pragnienie podczas nadchodzącej fali upałów.
Dzisiaj mój wybór padł na Cornelius APA. Jest to jedna z dwóch nowości w portfolio tego producenta. Co ciekawe – obydwa piwa to trunki nowofalowe! Tym samym producent z Piotrkowa Trybunalskiego dołączył w końcu do piwnej rewolucji. Nie jest to może szczyt refleksu, ale fakt na pewno godny jest odnotowania w kajecikach wszystkich birgików, a może nawet w piwnych niusach u Kopyry z „wiadomo jakiego blogu”. Przy miażdżącej rzemieślników mocy produkcyjnych browaru oraz bardzo szerokiej dystrybucji, nowy Cornelius APA może okazać się hitem tego sezonu wśród nawracającej się na craft rzeszy bardziej rozgarniętych piwoszy.
Ja naprawdę byłem sceptyczny, co do tego piwa. Może nie aż tak, jak w sprawie awansu białoczerwonych na Euro, ale jednak. Bałem się uwierzyć w to, że Browar Cornelius jest w stanie uwarzyć sensowne piwo na nowofalowych chmielach. Dość szybko okazało się, że przez 32 lata żyłem w błędzie ;p


Cornelius APA bowiem, to w miarę solidny i dosyć smaczny napitek. Połączenie słodkich owoców tropikalnych, a także brzoskwiń, moreli i świeżych kwaskowych cytrusów zdaje tutaj egzamin na zasłużone 4. Nie jest to oczywiście drugi Pacyfik od Artezana, ale naprawdę nie jest źle. Owoce podszyte zostały tutaj niezbyt mocną, ale przyjemną nutą słodu, chleba, trawy i kwiatów. Z tła wyłania się symboliczna żywica oraz odrobina karmelu. Po ogrzaniu się piwa na wierzch wychodzi (niewiadomego pochodzenia) subtelna przyprawowość, wywołująca konotacje z belgami! Niespotykane to zjawisko w tym stylu, ale sprawia fajne wrażenie. Spokojnie lejdis end dżentelmen – jest też i chmielowo-cytrusowa goryczka. Lekka, zwiewna i powabna. Krótka, niezalegająca, szlachetna i mówiąc ogólnikowo bardzo przyjemna. Nie orze kubków smakowych jak niektóre dojebane AIPA, ale naprawdę sprawia miłe i sympatyczne wrażenie. Piwo zostało umiarkowanie mocno wysycone. Podoba mi się taka ilość gazu. Jestem na tak! :)
Z wyglądu też jest nieźle. Piwo ma ładną pomarańczowo-złotą barwę oraz umiarkowanie obfitą, białą pianę. Rzeczona kołderka zbudowana jest z mieszanej wielkości pęcherzy i niestety dość szybko się dziurawi i opada.

Zobaczmy teraz co tam piszczy w aromacie. Zapach jest dość wyraźny i mocno owocowy. Brawo! Ponownie rządzi brzoskwinia, morela i tropiki oraz biały winogron. Cytrusów jakby mniej, ale na pewno są tutaj. Na dalszym planie pojawia się niezwykle urodziwa kwiatowość, chmiel, trawa i delikatny słód typu chlebowo-ciasteczkowego. Really bardzo owocowe piwo. Przypomina jakiś kompot pity dawno temu u babci, co to zna się na rzeczy. Może nie ma tu jakiejś powalającej złożoności, ale z drugiej strony nie jest to Imperial IPA, tylko lekka APA.
Nowość z Corneliusa to faktycznie dość smaczne i wysoce pijalne piwo. Przy takiej pogodzie jak dzisiaj znika ze szkła w oka mgnieniu. Ciecz posiada niezły balans i bardzo, ale to bardzo przyjemną goryczkę. Niezbyt mocną, ale niesamowicie uroczą. Generalnie piwo jest lekkie i sesyjne, ale pełnia jest tu naprawdę rewelacyjna. Ma się wrażenie, że to jakaś „czternastka”, a tak naprawdę mamy tu sympatyczne 12,5°Blg. Dodatkowym atutem jest nad wyraz owocowy profil, zarówno smaku, jak i aromatu.
Właśnie wypiłem lekkie, przyjemnie kwaskowe, smaczne i niebywale orzeźwiające piwo i to za stosunkowo niewielkie piniondze. Jeśli nie chcesz spustoszyć portfela, a napić się czegoś lepszego niż siuśkowate i wyprane ze smaku korpolagery, to Cornelius APA będzie idealnym wyborem. Takiego na przykład Żywca APA, piwo to rozkłada na łopatki jednym małym paluszkiem. Robi mu z dupy jesień średniowiecza, uśmiechając się przy tym z politowaniem.
OCENA: 8/10
CENA: ok 4 - 4.50ZŁ
ALK.5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 31.03.2017
BROWAR CORNELIUS/SULIMAR

Komentarze

  1. piwo jest dosc smaczne, tyle ze to raczej pszenica a nie APA, kolo ktorej chyba nawet nie lezalo ;) szczerze mowiac nie ma pojecia jak Ty tam znalazles te wszystkie cytrusy, zeby nie bylo - wg. moich notatek pilismy piwo z tej samej warki, wiec tym bardziej jest to dla mnie mocno niejasna sprawa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piwo bardzo owocowe, głównie słodkie tropiki z lekką dozą cytrusów. To tak w skrócie :)

      Usuń
  2. Nie wiem, czy piliśmy piwo z tej samej warki, ale moje smakowało bardziej jak american wheat, gdzie i tak ilość tej amerykańskości była minimalna :(

    OdpowiedzUsuń
  3. teraz trzeba iść za ciosem i skosztować APA z Ambera :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Akysz! Zgiń, przepadnij siło nieczysta!
    Takie mam zdanie o wszyst.. o większości produktów Corneliusa.
    Mile mnie zaskoczyło to ich APA.
    Zarówno smak akuratny, jak i cena nie-zaporowa.

    Zawsze jako drugie piję podobne dla porównania smaków. Tym razem wybrałem American Lager z Corneliusa i znów nie byłem rozczarowany.
    Można? Można!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasnego s

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada

PO GODZINACH - India Pale Lager

  Podczas, gdy wszyscy recenzują bezalkoholowego portera bałtyckiego od Ambera, czy urodzinowe Herbal Barley Wine, ja na pełnym luzie odgrzewam sobie „starego kotleta”, jakim jest Po Godzinach – India Pale Lager. Tak, to nie jest żadna nowość, a jedynie reaktywacja piwa, które na rynek wskoczyło… 9 lat temu. Mam na blogu opisane bodajże wszystkie piwa z serii Po Godzinach, prócz właśnie tego. Dlatego jego reaktywacja ucieszyła mnie dosyć znacząco. Ale co to właściwie jest India Pale Lager ? Otóż to piwo dolnej fermentacji, ale chmielone jak ipka , czyli nową falą. W przypadku Ambera jest tutaj chmiel Chinook, Citra, Cascade oraz polska Marynka i Sybilla. Nie brzmi to jakoś odkrywczo, ale chętnie spróbuje, bo Browar Amber to ja bardzo szanuję. Złocisto-żółte piwo pieni się dosyć obficie. Piana posiada mieszanej wielkości pęcherzyki, ale jest puszysta i trwała. Sowicie oblepia ścianki. W smaku czuć lekkość tego napitku, a także sporą świeżość. Chmiele poszły głównie w cytrusy, jak

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki