Bałem się. Zwlekałem z tym piwem już od dłuższego czasu. Targały mną rozterki, przerywane nagłymi napadami strachu i nocnego moczenia się. Bałem się jak dziecko złego Pana, który przyjdzie i je porwie jak będzie niegrzeczne. Wypić, czy nie wypić? Oto jest pytanie. Czy angielski Extra Special Bitter w wykonaniu Browaru Pilsweizer vel. Grybów może w ogóle być dobry, czy chociażby pijalny? Czy typowy producent dolnofermentacyjnych lagerów jest w stanie uwarzyć sensowne ESB? Pytań i wątpliwości nie było końca.
Aż pewnego słonecznego popołudnia powiedziałem sobie
„one kozie death”. Skoro przeżyłem Wielki Test Piw Zielonych, to już żadne
piwo mnie nie zabije. A jak nie zabije, to wiadomo co zrobi.
Na etykiecie wszystko wygląda w porządku. To znaczy
sama eta jest brzydka jak noc – na bank grafik płakał jak projektował ;p Chodzi
ma bardziej o takie rzeczy jak podane IBU (45), angielskie chmiele (Admiral,
EKG, Fuggles), otwarte kadzie fermentacyjne, słód pale ale, karmelowy i
melanoidynowy. Niemal wszystko jak książka pisze.
Bardzo szybko okazało się, że nie taki diabeł
straszny jak go sobie wyobrażałem, bo w Grybowie potrafią uwarzyć przyzwoite
piwo. Poważnie! Ale po kolei.
Do wyglądu naprawdę ciężko się przyczepić. Trunek
jest lekko mętny o miodowo-herbacianej barwie. Piana jest drobna, bardzo obfita
i gęsta. Opada powoli, a to się ceni. Lacing
niewielki, ale obecny.
Smak jest ciekawy i dość złożony, a co najważniejsze
całkiem przyjemny :) Dominuje w nim wyraźna słodowość i
fajnie zestawiony karmel. Do tego dochodzą ciasteczka i przypieczona skórka od
chleba. Drugi akord to chmielowe niuanse w postaci ziół, liści tytoniu i
ulotnej żywicy. W tle pojawiają się tosty, niewielkie ale bardzo sympatyczne
owocowe estry. Tuż za nimi majaczy minimalny diacetyl, ale w tym stylu jest to
dopuszczalne. Jest też i chmielowo-ziołowa goryczka. 45 IBU od razu można
między bajki włożyć, bo gorycz jest stosunkowo niska, ale za to całkiem
przyjemna, łagodna, dobrze ułożona, krótka i rześka. Wysycenie jest niskie,
stylowe. Fajnie się to pije. Piwo nie zamula i dobrze wchodzi. Jestem w szoku.
Sam nie wiem, czy to sen, czy jawa.
Aromat także jest przyjemny i dosyć intensywny. Głównie
słodowy, ale na podium pchają się też czerwone owoce (jabłka, truskawka,
poziomka), a nawet brzoskwinia. Nieco w głębi majaczy opiekane pieczywo, karmel
i chmiel. Tu również przyjmuje on postać ziół i tytoniu, a także kwiatów. W tle
sympatyczna nuta spodu od ciasta, herbatników i biszkoptów. Zapach jest tak
mocno owocowy, że chwilami przywodzi na myśl landrynki. Mimo to całość jest
ciekawa i złożona. Podoba mi się.
Piwo ma wysoką pełnię i niezły balans, choć goryczka
mogłaby być ciut większa. Jest dość treściwe, ale jeszcze nie słodkie.
Pijalność o dziwo jest całkiem niezła. Nie trzeba odmawiać różańca przed każdym
łykiem.
Naprawdę warte uwagi jest to piwko. Może i niczego
nie urywa, ale pije się je całkiem przyjemnie i bez grymasów na twarzy. Moje
obawy były zupełnie bezpodstawne. Obstawiam, że jest to najlepszy wywar z
Grybowa :D
OCENA: 7/10
CENA: nieznana
ALK.6,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 21.10.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 21.10.2016
BROWAR PILSWEISER
Fajne piwko. Też mi podeszło. Też wydaje mi się że chmielu mogli sypnąć więcej. Jedyny minus to cena. Grybów nie przyzwyczaił swojej klienteli do piw za 6 zł więc lekka konsternacja :)
OdpowiedzUsuńOczywiście żartuję ale uważam że cena i tak trochę za wysoka jak na ich trunek. Pamiętam że inne ich ambitniejsze piwo Wujek Sam było tańsze
To faktycznie sporo jak za piwo bez nowofalowych chmieli. Wujek Sam pojawił się jeszcze w czasach, gdy ogólnie piwa craftowe były wtedy trochę tańsze niż obecnie. Teraz to ceny chyba są sztucznie windowane przez pośredników jak i same browary myślę. Każdy chce się nachapać na tej piwnej rewolucji.
UsuńPiłem, potwierdzam, Andy's ESB to naprawdę fajne piwko. Co do ceny, to w ogóle zrobiło się ostatnio w sklepach jakoś drożej, te 6 zł to jeszcze od biedy mogę zapłacić, ale już nierzadko ceny piwek zmierzają do 8-10 zł, a to już przegięcie moim zdaniem
OdpowiedzUsuńNiedługo normą będą piwa rzemieślnicze za 10zł. Browary jak i sklepy chcą nas przyzwyczaić do tej psychologicznej bariery. Pamiętam jak Pinta weszła na rynek w 2011 roku to jej piwa oscylowały w granicach 5,50-6zł i to wtedy wydawało się kosmicznie drogo. A teraz? te same piwa za 8-9zł.
UsuńZ tą goryczką to bym nie przesadzał. Piłem Andy's ESB i jak dla mnie w sam raz, ja bym więcej chmielu tu nie sypał. Ale to już raczej kwestia gustu, no i konkretnego piwka, a może też dyspozycji dnia :-0, czasem pijam IBU zbliżające się do 100 i jest OK, a czasem tej goryczki znieść nie mogę w takim natężeniu.
OdpowiedzUsuń