Narzekanie na horrendalne temperatury byłoby z mojej strony wysoce niestosowne. Wszak ja lubię, gdy jest słoneczko grzeje mi w czachę. Przecież lepsze to niż trzaskające mrozy, no nie? Laseczki chodzą skąpo ubrane, można jechać na wodę, pokąpać się, a przede wszystkim można bardziej legalnie niż zwykle pić zimne piwo dla ochłody i dodania energii. 18 lat już co prawda dawno skończyłem, ale chodzi mi tu o nasze żony, które w kółko skrzeczą: znowu pijesz to piwsko, jesteś alkoholikiem, weź się ogarnij! Natomiast, gdy pot ciurkiem się po dupie leje, to już nas tak nie cisną. Ich gadanie traci na sile, bo same też chętnie wypiłyby jakiegoś radlerka.
Dzisiaj na tapecie piwo, które niejako nawiązuje do
poprzedniego wpisu, czyli Smoga z Pracowni Piwa. Dudziarz z Browaru Profesja to
także mocny, słodowy trunek ze szkockim rodowodem (Wee Heavy lub jak kto woli Strong
Scotch Ale). Tu także nie mogło się
obyć bez słodu whisky.
Otwieram i przelewam tego Dudziarza. Ładny jest
skurczybyk. Trochę czerwony, trochę miedziany, a trochę nawet brązowy. W każdym
bądź razie wygląda fajnie i apetycznie. Ubrany został w obfitą, drobną i równie
ładną pianę o cudnym kremowo-beżowym odcieniu. Piana długo się utrzymuje.
Brawo.
Czas na pierwszy kontakt. Fizyczny znaczy się, bo
wzrokowy już był. Piwo jest bardzo pełne w smaku, słodkawe i słodowe. Czuć
suszone owoce (rodzynki, śliwkę), przyjemny karmel i szczątki chmielu. W miarę
ogrzewania się na wierzch wychodzą nieśmiałe nutki drewna, spodu od ciasta oraz
torfu. Samej wędzonki i dymu w zasadzie tu nie ma, jest natomiast bardzo
subtelna torfowa ziemistość. Finisz dość treściwy z lekką i przyswajalną
goryczką o fajnym, ziołowym profilu. Goryczka jest łagodna, krótka i przyjemna.
Taka jak Bóg przykazał. Alkohol jest bardzo dobrze ukryty, delikatnie grzeje
wnętrzności, ale nic poza tym. Nie jest ostry, czy piekący jak spiryt spod
ruskiej granicy, przewożony w baku po bezołowiowej. Sumarycznie świetnie się to
pije. Gdyby to piwo startowało w Mam Talent, powiedzieliby „Trzy razy tak!”.
Dobra, trzeba się teraz skupić na zapachu, bo zaraz
piwo mi się skończy (wchodzi jak złoto). W aromacie prawdziwe Bizancjum. Trzeba
usiąść i porządnie poniuchać. Złożoność i intensywność – to cechy szczególne
Dudziarza. Mariaż suszonej śliwki, rodzynek i wiśni świetnie dogaduje się z
sowitą lecz nie nachalną słodowością. Słodu jest dużo, podobnie jak owoców. To
dobrze, tak właśnie ma być. Dalej mamy przyjemny opiekany karmel, jakieś
ciastka i ciasteczka (możliwe, że Pieguski) i subtelną orzechowość oraz drewno!
Tak, klimaty mokrego drewna oraz torfu, zahaczającego chwilami o rejony dymu i
ogniska. Nareszcie! Długo szukałem tutaj tych cech. Czuję się szczęśliwy i
spełniony. To piwo pachnie obłędnie :D Można wąchać bez końca.
Kurcze blade. Trunek ma 20 ‘ballingów’ i prawie
dyszkę alko, a pije się je, jakby to był co najwyżej poczciwy koźlak. W ogóle
nie czuć tutaj mocy i ekstraktu. Fakt, jest trochę słodkawe i posiada niewielką
goryczkę, ale przecież to wszystko zostało uchwalone przez macherów z BJCP.
Pełnia smaku odpowiednia do stylu, treściwość także bez zarzutu. Balans
przechylony w stronę słodu, a pijalność… co tu dużo mówić – skoro przy 32 ‘celsjuszach’
wchodzi lepiej jak woda, to chyba nie muszę nic więcej dodawać.
Super piwko. Wielowątkowe, bogate i złożone.
Wszystko cyka tu i śmiga jak w nowym Audi. Przez najbliższe kilka dni nie
będzie żadnych wpisów, bo będę zbierał szczękę z podłogi. Nara.
OCENA: 9/10
CENA: ok 7.50ZŁ
ALK.9,6%
TERMIN WAŻNOŚCI: 30.09.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 30.09.2016
BROWAR PROFESJA
Komentarze
Prześlij komentarz