Dzisiaj trzecie piwo od Radugi. To znaczy
trzecie w tym tygodniu, bo przecież jest to „Tydzień z Browarem Raduga”.
Na tapecie ląduje
Dementia – Imperial American Wheat.
Rozumiem, iż wegetujecie na odpowiednio wysokim poziomie inteligencji, toteż
daruję sobie wyjaśnienie z czym mamy do czynienia. Mocna, dojebana jankeskimi
chmielami wersja amerykańskiej pszenicy brzmi naprawdę rozsądnie, zwłaszcza gdy
bardzo chce ci się pić, brakuje ci elektrolitów i jesteś styrany jak ja
dzisiaj. Po ośmiu godzinach pracy w fabryce (a nadmieniam, że nie jestem tam
kierownikiem), a potem jeszcze cięższej harówce u siebie na budowie człowiek
naprawdę jest ściorany. Ściorany jak koń po westernie, albo jak żółw po
maratonie (pół roku w ciągłym „biegu” to naprawdę nie przelewki).
Czas więc odpocząć,
wyluzować się i zregenerować siły. Między innymi po to pije się piwo prawda?
Dementia z początku ma ładną, białą pianę. Obfita i
wysoka jest skubana, jednak dość szybko się rozrzedza i dziurawi niczym stare
kalesony, co to nieraz dostajemy w spadku po dziadku. Efekt – po kilku minutach
piana jest tylko wspomnieniem. Zostaje z niej tylko niewielki kożuszek (taki
jak po zamieszaniu kakao na przykład). Barwa tego co siedzi w szkle jest
stosunkowo ciemna jak na ten styl. Bursztynowe American Wheat to raczej rzadki widok. Może nie tak rzadki jak
uczciwy polityk, ale jednak.
Obwącham piwko za chwilę, a tymczasem siup w ten
głupi dziób! Ciecz jest dość zimna, ale nie przesadnie. Wysycenie bardzo
niskie, bliskie zeru… nie dobrze. Dalej wcale nie jest lepiej. Solidnie słodowy
napitek ma raczej niewiele wspólnego z mega rześkim i pijalnym piwem, za które
się podaje. Tępa słodowość miesza się tutaj z nutami karmelu, opiekanego
chlebka i chmielu. Na drugim planie stonowane owoce tropikalne, biszkopty,
jakaś kwiatowość oraz zioła. Na zakończenie dostajemy po łbie od mało
sympatycznej ziołowo-pestkowej goryczki, która może nie jest jakaś bardzo tęga,
jednak sprawia mdłe i mało świeże wrażenie. Naprawdę w smaku to piwo nie
oferuje żadnych ciekawych doznań. Pijąc w ciemno za cholerę bym nie zgadł, z
czym mam do czynienia. A miało być tak pięknie…
Niestety aromat jest bardzo podobny. WTF? Dałem się
zrobić w konia. Nie tak się umawialiśmy Radugo, oj nie tak ;p W zapachu rządzą
tropiki. Słodkie owoce tropikalne panoszą się tutaj jak Żydzi w Izraelu. Ale
dalej jest tylko gorzej – ponownie solidna i przytłaczająca dawka tępej
słodowości o nieco opiekanym i karmelowym charakterze. Tuż obok pałęta się
nawet przyjemna kwiatowa nuta, wspierana przez niewielkie cienie zleżałego
chmielu, gumy balonowej oraz perfum. Faktycznie nieco perfumowe jest to piwo.
Ale pytam się why? Co się stało, co
poszło nie tak? Gdzie są kurna cytrusy, gdzie powiew świeżości? Nie ma mowy o
przeterminowaniu, czy nieodpowiednim przechowywaniu. Kupiłem je chyba w
kwietniu, gdy było jeszcze chłodno, a od dnia zakupu leżało w zimnej piwnicy
(obecnie 11°C).
Dementia posiada całkiem niezłą pełnię smaku i
odpowiedni balans, ale na tym niestety plusy się kończą. Piwo jest nad wyraz
treściwe, słodowe i mdłe, przez co sprawia wrażenie starego (choć stare nie
jest). Wyraźnie brakuje mu świeżości, jakiegoś kwasku i cytrusów do cholery,
cytrusów! Goryczka niby wyraźna i obecna, ale mało szlachetna. Naprawdę robi
nieciekawe wrażenie. To wszystko ujemnie rzutuje na pijalność, która jest
bardzo przeciętna. Piwo da się wypić, ale chwilami musiałem się mocno
zastanawiać nad kolejnym łykiem.
No to się kuźwa zregenerowałem! Spodziewałem się
mocnego i wyrazistego w smaku, ale jednocześnie rześkiego i cytrusowego trunku,
który wchodzi co najmniej jak cola na
kacu, a tymczasem dostałem niezbyt świeże, pachnące słodko, mdło i ociężale piwo.
Ktoś tu coś spartaczył, ale nie będę pokazywał palcami kto ;)
OCENA: 4/10
CENA: ok 9ZŁ
ALK.10.5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 10.10.2016
TERMIN WAŻNOŚCI: 10.10.2016
BROWAR RADUGA//BROWAR ZODIAK
Komentarze
Prześlij komentarz