Naprawdę są w tym kraju piwa, które – jak by
powiedział Ferdek Kiepski – się nawet fizjologom nie śniły. Lekarzom też nie,
ani nawet architektom. Totalnie zakręcone, wręcz porąbane. Dzisiaj właśnie
będzie o takim piwie. Trunku z Piwoteki, bo jak wiecie trwa u mnie właśnie
„Tydzień z Browarem Piwoteka”, który przecież słynie z cudacznych dodatków w
piwie.
Końska Dawka to Saison
na amerykańcach i ze słodem pszenicznym w zasypie. Nie byłoby w tym nic
dziwnego, gdyby nie jeden ekstremalny składnik, zupełnie nie kojarzony z piwem
– chrzan! Horseradish we własnej
osobie. Marek z Mateuszem nieźle pojechali po bandzie serwując nam taki
wynalazek.
Cholernie byłem ciekawy tego piwa. Zachorowałem na
nie odkąd tylko się o nim dowiedziałem. Piwo z chrzanem! Czaicie? W teorii
zupełnie mi to nie pasuje. No nie podchodzi mi i już. Jedynym piwnych freakiem o równie odjechanym
charakterze, który przychodzi mi tutaj do głowy jest chyba Orkiszowe z Czosnkiem od Kormorana. Tamto mi totalnie nie podeszło (mimo, że lubię czosnek),
a jak będzie z tym cudakiem?
Noooo… zdecydowanie lepiej. Końska Dawka nie jest
taka straszna jak ją sobie wyobrażałem. Zaraz wszystkiego się dowiecie, ale po
kolei.
Piwo wygląda zwyczajnie. Ciemno złota barwa, lekka
mętność i słaba piana. Fakt – piwko pieni się słabo. Piana tworzy się trudno.
Jest grubo pęcherzykowa, brzydka i bardzo nietrwała. Opada w zastraszająco
szybkim tempie. Szkoda gadać, lepiej od razu przejść do smaku.
Czy czuć chrzan? A jakże! Czuć bardzo wyraźnie, ale
na pewno nie jakoś ekstremalnie. Końska rzodkiew raczej tutaj nie dominuje,
nieźle dogadując się z resztą towarzyszy. Umiarkowanie wysycone piwo sprawia
nieco piekące wrażenie, co na bank jest zasługą wiadomego składnika. Po
przełknięciu prócz chrzanowych naleciałości pojawia się też fajna, lekka
słodowość, może nawet odrobina jasnego pieczywa. W tle majaczą natomiast całkiem
przyjemne chmielowe niuanse, podbite nieśmiałym akcentem kwaskowych cytrusów i
innych owoców. Goryczka niemal niezauważalna. Na pewno nie ma tutaj tych
deklarowanych 40 IBU. W sumie dość ciekawe piwo. Smakuje naprawdę nieźle i na
pewno nie tak strasznie jak to sobie wyobrażałem.
A co z zapachem? Chrzan Panie. Dużo chrzanu. Przy
odrobinie wyobraźni jak zamknę oczy, to mam wrażenie, że wsadziłem nochal do
słoiczka z tartym chrzanem. Powaga. A co najciekawsze wcale nie jest to jakieś
nieprzyjemne odczucie. Pod warunkiem oczywiście, że lubicie tą
charakterystyczną przyprawę (można to nazwać przyprawą?). No dobra – piwo
solidnie wali chrzanem. Dużo bardziej niźli w smaku, ale co dalej? Dalej jest
już tylko subtelna słodowa nuta, ociupinka owoców cytrusowych i może jakaś
namiastka chmielu. Takiego tradycyjnego. I to generalnie koniec tej niezbyt
długiej listy. Cóż, nie pachnie to jakoś odrzucająco, ale nie sposób odnieść
wrażenia, że chrzan solidnie przykrył tutaj piwo bazowe, czyli wspomniane „sezą”.
Dziwne piwo, ale zaskoczyło mnie nader pozytywnie.
Pełnia jest tu odpowiednia do stylu, podobnie jak rześki charakter tegoż
napitku. Końska Dawka wchodzi lekko i dość gładko. Smakuje świeżo i delikatnie
kwaskowo. Balans może nie jest za specjalny, ale przecież wcale nie chodzi
tutaj o goryczkę. Finisz jest długi, może nawet lekko wytrawny. No naprawdę da
się to wypić. Nie trzeba się modlić nad kolejnym łyczkiem. Co prawda pijalność
nie jest bardzo wielka, ale przecież to jest piwo z chrzanem, więc nie
wymagajmy za wiele. Mi podeszło. Nawet smakowało, ale tylko jako piwna
ciekawostka. Do picia na co dzień się jednak nie nadaje. Jeśli lubicie chrzan,
to polecam spróbować, ale jeśli nie, to może lepiej sobie odpuścić.
Ps. żonka teraz powie, że się chrzanu nażarłem, a ja
przecież tylko piwko wypiłem ;)
OCENA: 7/10
CENA: ok 9ZŁ
ALK. 5,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 01.03.2017
BROWAR PIWOTEKA
Komentarze
Prześlij komentarz