W przerwie pomiędzy dwudziestym siódmym porterem
bałtyckim, a trzydziestym dziewiątym RISem wypitym w ciągu ostatnich 12
miesięcy, postanowiłem wrzucić coś lekkiego na ruszt. Coś jasnego, coś
lekkiego, coś lagerowego, coś chmielowego. Coś, co przepłucze mi kubki smakowe
i da wytchnienie szarym komórkom. Coś, nad czym nie trzeba będzie spinać
pośladów. Ot, zwykłe piwo, bez żadnych dywagacji, orgazmów, czy uniesień. Po
prostu piwo do picia.
Idealnym rozwiązaniem wydaje mi się tutaj Braniewo
Chmielone Na Zimno z Browaru Braniewo, który to należy obecnie do Browaru
Namysłów. Tak nam się porobiło. Namysłów koło kraftu nawet nie stał, ale
fajnie, że 2,5 roku temu reaktywował braniewski przybytek. BTW, Browar Braniewo
ma bogatą historię. Powstał już w 1854 roku, jednak podczas drugiej wojny
światowej uległ zniszczeniu. Odbudowano go dopiero w latach 1962-65. Przez
pewien czas był nawet we władaniu „złego i okrutnego koncernu” (GŻ). Jako
ciekawostkę dodam, że kiedyś rozlewano tu nawet soki Dr Witt!
Po przelaniu do szkła piwo prezentuje się iście
koncernowo. Jest przyjemnie złociste i do bólu klarowne. Ale nie jest jakieś
blade, jak Leszek, czy inny Harnold. Kolor złota jest tu pełny i
wyrazisty. Piwo zostało zwieńczone białą jak śnieg pianą. Początkowo dość
drobną i obfitą, jednak z każdą sekundą piana robiła się coraz brzydsza i
dziurawa. Koniec końców szybko opadła do symbolicznego kożuszka, zostawiając
liczne zacieki na ściankach.
W smaku Braniewo Chmielone Na Zimno niczym
szczególnym się nie wyróżnia. Ani na plus, ani też na minus. Piwo jest lekko
kwaskowe, z przewagą akcentów słodowych i chlebowych. W tle majaczy niby jakiś
chmiel o trawiastym zacięciu, ale jak dla mnie to trochę za mało, by trunek
nazwać „chmielowym”. Goryczka jak można się było spodziewać pozostaje jedynie w
sferze moich marzeń. Jest nikła i symboliczna, niczym udział Polski w światowym
wydobyciu ropy naftowej. Całość jednak pije się dość żwawo. Piwo sprawia
stosunkowo rześkie wrażenie. Nie jest jakoś nadmiernie wodniste, a to już coś. Zalatuje
trochę koncerniakami, ale raczej tymi z wyższej półki. Optymalne i drobne
wysycenie dodatkowo podbija pijalność. Naprawdę nieźle się to pije. Powaga.
Smak smakiem, ale przecież chmielenie na zimno ma w
głównej mierze objawiać się chmielowym aromatem, co zresztą podkreślono w ‘morskich
opowieściach’ na kontrze. Jak zatem mój bohater wypada w tym temacie? Ano,
całkiem nieźle. Piwo pachnie dość świeżo i rześko, choć wiadomo, że kraft to to
nie jest. Naprawdę czuję tu chmiel, dodatkowo świeżo skoszoną trawę, a nawet
jakiś cytrusik się tu przypałętał. Seriously!
Jak widać Magnum, Perle i Spalter Select dobrze się tu sprawdziły. Jestem w
szoku. W pozytywnym szoku ma się rozumieć :) Niuanse
chmielowe dobrze łączą się tu z łagodną słodową nutą o chlebowo-zbożowym
zabarwieniu. Nie jest to żaden szał, ale całkiem miło się to wącha.
Naprawdę nie spodziewałem się wiele po tym piwie.
Tymczasem zaskoczyłem się nadzwyczaj pozytywnie. Piwo ma odpowiednią pełnię
smaku, jest rześkie i ładnie pachnie w przeciwieństwie do koncernowych,
wypranych ze smaku eurolagerów. Pije się je szybko i gładko. Oczywiście pod
względem goryczki jest kaszana, ale jak napisano na kontrze „…wydobyliśmy tak
charakterystyczny świeży aromat bez zwiększenia uczucia goryczki.” Ja nie wiem,
ale czy oni przypadkiem nie wzorowali się na piwie Carlsberg Nox?
Tak, czy siak całkiem niezłe piwko z tego wyszło.
Zapewne świetnie sprawdzi się w letni skwar lub jako popitka do grilla. Albo
też, jak w moim przypadku - jako odskocznia od tęgich ruskich stałtów, czy porterów bałtyckich.
OCENA: 7/10
CENA: ok 3ZŁ
ALK. 5,4%
TERMIN WAŻNOŚCI: 05.06.2017
BROWAR BRANIEWO (BROWAR NAMYSŁÓW)
Komentarze
Prześlij komentarz