Wierzę, że większość z Was to kumaci birgicy, którzy z niejednej warzelni
piwo pili. Zatem na pewno wiecie, że 21 stycznia wypada Baltic Porter Day, czy mówiąc poprawną polszczyzną - Święto Porteru
Bałtyckiego. To już druga edycja tego, jakże zacnego przedsięwzięcia, na którą
wpadł nie kto inny, jak Marcin Chmielarz, czyli popularny w środowisku Mason. Co
w tym dniu należy spożywać chyba nie muszę przypominać?
W ubiegłym roku moje świętowanie polegało na
zorganizowaniu w domowym zaciszu Wielkiego Testu Porterów Bałtyckich. Sztos
impreza, oczywiście w gronie najlepszych przyjaciół. Jednak idiotyzmem byłaby
powtórka tego wydarzenia. Na ten rok przygotowałem coś innego. Zamiast Dnia
Porteru Bałtyckiego u mnie na blogu będzie cały Tydzień Porteru Bałtyckiego!
Nieźle co? :D Jak się bawić, to się bawić. Nie uznaję kompromisów, nie lubię
dziadowania i chodzenia na skróty. Przez pięć dni będę sobie popijał po jednej
sztuce jakiegoś nowego porterka, a w sobotę, czyli w ten właściwy dzień odpalę
konkretną armatę, tak że mi gacie spadną. W sumie to byle jakiś piw, to się w
tym tygodniu nie spodziewam, bo przecież w Polsce nie robi się słabych porterów
bałtyckich (no, może poza Black Boss z Witnicy i Bearnarda od Czarnego Kota).
Na pierwszy ogień idzie słynny porter z Browaru
Podgórz – 652 m n.p.m. Jest to druga edycja (warka) tego piwa, która wzorem
poprzedniego leżakowała w tanku przez okrągły rok! Świetna sprawa. Łukasz
Jajecznica odwalił za nas całą robotę, bo już w momencie sprzedaży kupujemy
roczne piwo, które w teorii powinno być już ułożone i gładziutkie jak murawa na
Stadionie Narodowym.
Nad pierwszą warką rozpływała się cała Polska. Druga
edycja zbiera natomiast umiarkowanie pochlebne recenzje. Czy słusznie? No
niekoniecznie. Roczny porter z Podgórza to bardzo smaczne piwo. Ułożone,
gładkie, gęste i aksamitne. Piwo jest nisko wysycone, co zrozumiałe. Mamy tu
całe bogactwo tego stylu – mnóstwo czekolady deserowej, nie mniej drogich pralinek
i lekkiej, dobrze posłodzonej kawy ze śmietanką. Całość jest cudnie gładka,
kremowa i puszysta. Dosłownie jakby potraktowaną to laktozą, czy jakimś żytem.
Nieco dalej prym wiodą suszone owoce – śliweczki, rodzynki, figi oraz daktyle. Jak
na Baltic Porter jest ich całkiem
sporo. Niejeden RIS mógłby pozazdrościć takiej ilości. Tłem suną okrutnie
przyjemne nuty prażonego słodu, oblanego odrobiną słodkiego karmelu, cukru
kandyzowanego i melasy. Słodkawo tu, ale bardzo smacznie. Goryczka jest
znikoma, a alkohol zupełnie nieobecny. Nie czuję ani krzty etanolu! Genialnie :)
Piwo równie ładnie wygląda, jak smakuje. Ciecz jest
w zasadzie czarna i nieprzejrzysta, choć to może być akurat „zasługa” grubego
szkła. Tuż po nalaniu trunek przykrył się przeciętnie obfitą, ale bardzo ładną
beżową pierzynką o drobnej strukturze i umiarkowanej trwałości.
Czas obwąchać to cudo. Zapach jest mocny i
zdecydowany. Coś jak obrońca pasa w boksie zawodowym. Dominują w nim słodowe
naleciałości. Jest tu sporo różnej maści czekolady, ponownie słodkie pralinki i
szczątki łagodnej, wręcz rozwodnionej kawy z mleczkiem. Samej paloności jest
raczej niewiele, a słody sprawiają bardziej prażone wrażenie, aniżeli palone. Tuż
za całym tym towarzystwem podąża iście przyjemna nuta suszonych owoców, dobrze
już znanych ze smaku. Powtórka z rozrywki w czystej postaci! To właśnie suszone
owoce robią tu prawdziwą robotę. W tle majaczą jeszcze typowo słodkie niuanse
spod znaku melasy i cukru kandyzowanego. Żadnego alkohol także tu nie
uświadczysz, choćbyś nie wiem jak się skupiał. Bardzie ładnie to wszystko
pachnie. Słodko, ale ładnie.
Porter 652 m n.p.m. w XIII Degustacji Piw Bractwa Piwnego zajął wysokie 7 miejsce nie bez przyczyny. Smaczny to napitek, bardzo
złożony, wysoce treściwy i wielowarstwowy. Piwo jest niesamowicie gładkie,
aksamitne, pełne w smaku i takie puszyste, że się tak wyrażę. Jego charakter
leży po tej słodkiej stronie mocy, co niektórym może będzie przeszkadzać, ale
nie mi. 8% z 22 Plato robi jednak swoje. Nie wiem, czemu tak płytko zostało to
odfermentowane. Tak, czy siak pije się je niezmiernie szybko. Skubaniec znika
ze szkła w ekspresowym tempie! Finisz jest krótki, ale przyjemny. Całość
przypomina mi trochę Granda lub niektóre warki Warmińskiego, czy Okocimia.
OCENA: 8/10
CENA: 17ZŁ (Skład Piwa)
ALK. 8%
TERMIN WAŻNOŚCI: 28.02.2017
BROWAR PODGÓRZ
miałem identyczne wrażenie,jeśli chodzi o podobieństwo do GRANDA,ale ok.0,5 roku po terminie,nawet skuszę się na degustację w ciemno obu tych porterów.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Grand ma pół roku ważności, więc pół roku po terminie będzie dopiero w tym samym wieku, co 652m tuż po rozlewie.
Usuń