Przejdź do głównej zawartości

PORTER BAŁTYCKI z BROWARU STAROPOLSKIEGO



Wiadomość dla tych, co ostatnie kilka dni przespali pod kamieniem lub nie dostali przepustki z „wariatkowa” – na blogu trwa „Tydzień Porteru Bałtyckiego”. Od poniedziałku do soboty codziennie obalam jeden nowy krajowy porter, a żona nawet nie kwęknie ;) Ma się ten fart co nie? Jak sobie pościelesz tak się wyśpisz. Załóż bloga piwnego, a też będziesz tak miał ;p
Jak brzmi staropolskie piwne powiedzenie – porterów ci u nas dostatek. W ostatnich kilku miesiącach browary dosłownie bombardują nas ‘bałtykami’. Od browarów regionalnych po typowych rzemieślników. Wygląda to tak, jakby każdy chciał mieć w ofercie to piwo. Nic tylko się cieszyć. Mordka mi się nie zamyka! :D
Dziś jak widzicie na załączonym obrazku – Porter Bałtycki z Browaru Staropolskiego. Po raz kolejny ukłony i wielkie brawa za wyróżniającą się nazwę! Naprawdę z niczym nie da się tego pomylić ;p
Jak głosi etykieta napitek ów leżakowany jest w browarze przez 180 dni! Za takie posunięcie mają u mnie szacun na ‘dzielni’ do końca życia. Porter spoczywa w solidnej butelce zamykanej zamknięciem patentowym/pałąkowym/krachlą/korkiem ceramicznym, etcetera. Opakowanie takie kojarzy mi się z czymś wybornym, dostojnym, eleganckim i szykownym. Od takiego opakowania wiele się oczekuje. Można na przykład oczekiwać wyrywania z kapci, czy filcowania kaleson. Czy tak jest w rzeczywistości?


Do prezencji na pewno nie  można się przyczepić. Piwo jest klarowne, ciemno brązowe, z pozoru nawet czarne. Generuje solidną pierzynkę ładnej i zwartej piany o jasno beżowych barwach, która długo się utrzymuje. Dosyć fajnie oblepia też ścianki. Nie jest to gwiazda porno, ale naprawdę miło rzucić okiem na taki widok.
Pooglądałem, więc pora zanurzyć kinola w szkle. Piwo pachnie ładnie i intensywnie. Daleki jestem od jakiegoś mocnego skupiania się, a i tak wszystko czuję ostro i wyraźnie. Zapach jest przyjemnie czekoladowy, pralinkowy. Słodyczy wtórują suszone aspekty spod znaku rodzynek, wiśni, czarnych porzeczek oraz fig. Nie chodzi o damską bieliznę, tylko owoc! Super się tą wącha. Mega przyjemne odczucie. Ta owocowość jest trochę inna niż zwykle to bywa w porterach, co jest jak najbardziej na plus. Z biegiem czasu z tła wyłaniają się lekkie tony ciemnych słodów, choć nie jest to typowa paloność. Akompaniuje im zwiewna nuta karmelu, orzechów i kawy zbożowej. Alkohol jest świetnie ułożony. Objawia się co jedynie delikatnym muśnięciem szlachetnego likieru. Bardzo miło wącha się takie cymesy :)

Piwo robi dobrze już od samego wąchania, ale nie byłbym sobą, gdybym je tylko powąchał, zamknął korkiem i odstawił. Wy nie mielibyście wtedy pełnej recenzji, a ja prawdopodobnie zostałbym za to publicznie zlinczowany, a tego nie chcę. Piwo równie dobrze smakuje, jak i pachnie. Z początku, przez pierwsze minuty wydaje się być z deka kwaskowe (głównie od suszonych owoców, ale też pewnie od palonych słodów), choć to uczucie z czasem mija. Tu również jest mocno owocowo. Ponownie do akcji wkraczają rodzynki, bardzo wyraźne suszone wiśnie, subtelne czarne porzeczki oraz figi. Mniam! Dawno nie piłem tak estrowego porteru bałtyckiego. Nieco później do na scenę pchają się ciemne prażone (nie palone) słody, wspierane przez łagodną kawę, przypalony karmel i spore pokłady czekolady deserowej. Jak babcię kocham, smaczne to jest! Goryczka jest niewielka, ale muszę przyznać, że wbrew pozorom nieźle równoważy słodową podbudowę. Alko zupełnie nieobecne w smaku. Piwko lekko rozgrzewa od środka, ale to nawet dobrze. Na zimowe mroźne wieczory będzie jak znalazł! :D
Porter Bałtycki ze Zduńskiej Woli to kawał porządnego i smacznego porteru. Piwo jest bardzo pełne i treściwe w smaku. Czuć, że to 22 ballingi, a nie jakaś wodnista „osiemnastka”. Ciecz jest niebywale gładka, śliska i aksamitna. Sunie po języku niczym bobslej po torze lodowym. Balans jest całkiem niezły. Co prawda goryczka mogłaby być nieco większa, ale to chyba zwykłe szukanie dziury w całym. To wszystko sprawia, że porter z żaglowcem na etykiecie pije się nadspodziewanie szybko. Znika ze szkła w zawrotnym tempie, powodując zawrotne tempo upijania się ;)
OCENA: 8/10
CENA: 9.30ZŁ (monopolowy)
ALK. 10,2%
TERMIN WAŻNOŚCI: 18.08.2017
BROWAR STAROPOLSKI

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Generalnie dość ciężko. W takim mieście jak Częstochowa jest tylko w jednej monopolce. By to namierzyć wysyłałem maila do browaru. Ponoć w Carrefourach mają ich piwa też, ale nie wszystkich.

      Usuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

Chimney - Sztos Alert!

  Czas na kolejny debiut na łamach Piwa Naszego Powszedniego – przed wami Browar Moon Lark (a raczej tylko jego piwo). Jest mi niezmiernie miło zapoznać się z nowym przybytkiem. Moon Lark (po naszemu: księżycowy skowronek) wystartował w 2022 roku i jest to browar stacjonarny, mieszczący się w miasteczku Poręba, rzut krowim plackiem od Zawiercia. Głównym piwowarem, a zarazem jednym z dwóch właścicieli jest znany w środowisku Paweł Masłowski. Tak, ten sam, który przez wiele lat warzył piwa dla Browaru Pinta. Między innymi jeszcze w Zawierciu, a później w Wieprzu. Jego wspólnikiem jest Michał Bartosik. Co ciekawe, Moon Lark to nie tylko browar, ale również miodosytnia i seltzerownia. Ich kolejnym wyróżnikiem jest to, że leją tylko w puchy. Piwem, które u mnie debiutuje jest Chimney – Smoked Baltic Porter wędzony dymem z drewna bukowego. Trunek ten został uwarzony specjalnie na tegoroczne Święto Porteru Bałtyckiego. No i super. Polska porterem bałtyckim stoi i już! Piwo w szkle wyg

Bojanowo Porter Pomarańczowy

  Przedstawiam wam pierwszy w Polsce porter bałtycki z pomarańczą! Piwo ukazało się tuż przed tegorocznym Baltic Porter Day, więc wciąż możemy uważać je na nowość. Być może gdzieś już o nim słyszeliście, ale poznajcie też moje zdanie. Przyznam się, że strach jest. Może nie bardzo duży, ale jednak. Wszak to Bojanowo, ale z drugiej strony klimaty pomarańczowe uwielbiam. Poza tym myślę, że z ciemnymi, porterowymi klimatami może to nieźle zagrać. Gwoli ścisłości - w składzie nowinki od Bojanowa znalazł się sok pomarańczowy, jak również skórki z pomarańczy. Bazą tego napitku jest oczywiście regularny Bojanowo Porter , który sam w sobie jest całkiem niezłym piwem. Zobaczmy co wyszło z tego eksperymentu. Piwo wygląda zwyczajnie – jest praktycznie czarne i nieprzejrzyste. Na wierzchu mieni się niewysoka, acz drobna i puszysta pianka koloru beżowego. Smak jest… na pewno niespotykany. Wyraźnie czuć skórkę pomarańczy (nieco mniej sam sok), ale są też nuty porterowe, tj. ciemne słody, pie

More Than Anything od Nepomucena

  Jak pewnie wiecie Browar Nepomucen świętuje swoje dziewiąte urodziny. Z tej okazji producent ze Szkaradowa uraczył nas, aż czterema piwami. Na szczęście wszystkie były do kupienia w Lidlu (niektóre pewnie jeszcze są). All About IPA , to absolutne ‘sztosiwo’, które rozwaliło mi czachę na tysiąc kawałków. Na drugie danie idzie u mnie More Than Anything – Super Hoppy Forest IPA. Nie od dziś wiadomo, że Nepo jest specjalistą od iglastych piw, głównie ipek właśnie. Sporo ich już mieli w repertuarze i chyba wszystkie były bardzo udane. Dlatego jaram się tym piwem, jak proboszcz nowym ministrantem. Nowofalowa IPA z gałązkami świerku brzmi dla mnie zajebiście zachęcająco. Szklanki w dłoń i do dzieła! Piwo wygląda jak typowe Hazy IPA – jest jednolicie, acz wyraźnie mętne, o złocisto-żółtej barwie. Do tego betonowa, puszysta, bardzo drobna i niebywale trwała piana, która zostawia wyraźne firany na szkle. W smaku od razu czuć las iglasty. Świerkowe klimaty są tu nader wyraźne, choć na