Przejdź do głównej zawartości

CECHOWE IPA z BIEDRONKI



Pamiętacie jak w połowie 2016 roku znęcałem się w pewnym poście nad piwami marki Cechowe z Biedronki? No, już widzę ten las rąk… Jeśli Wasze szare komórki wzięły sobie dzisiaj wolne, to tu macie linka do tamtego artykułu. Podsumowałem wówczas pięć piw z tej serii, przy czym żadne nie zrobiło na mnie jakiegoś dużego wrażenia (ogólnie to raczej padaka była). Bardzo plułem sobie wtedy w brodę (czy w co tam się pluje, gdy się brody nie nosi), bo nie udało mi się zgromadzić do kolekcji ipy. Zaliczyłem pisiont Biedronek w Czewie, ale nigdzie kurna jej nie było.
W sumie to nie było jej, aż do teraz. Do stycznia 2017! Parę dni temu jestem w biedrze, patrzę – jest. Biere. Na spróbowanie biere. IPA za trzy zeta. Toż to za pół darmo Panie jest. W kraju, w którym nie ma porządnego pilsa za trzy złote, mamy ipę za trzy złote! Szok. No, ale czy to faktycznie smakuje i pachnie jak pierwszoligowa AIPA?


Jak to mam w zwyczaju, nie liczyłem na cud. Nie liczyłem na wiele, ale tym razem akurat zaskoczyłem się bardzo pozytywnie. Cechowe IPA to naprawdę wypijalne piwo. Z hamerykańskimi chmielami! Absolutnie nie żałuję tych trzech PeeLeNów. Nie jest to oczywiście wybitnie rasowy przedstawiciel gatunku, ale za tą cenę, to nic tylko żłopać. Piwo jest naprawdę rześkie, odpowiednio nasycone. Jest chmiel, są cytrusy, może nawet odrobina słodszych tropików się tu znajdzie. Podstawą są jednak akcenty słodowe i chlebowe. Nawet dość przyjemne bym powiedział. Dodatkowo karmel w asyście żywicy majaczy mi gdzieś na horyzoncie. Finisz jest krótki i dość wytrawny. Zakończony umiarkowanie mocną goryczką o ziołowo-żywiczno-grejpfrutowym zacięciu. Goryczka może nie wyrywa z kapci, ale jest wyraźna, szlachetna i krótka. Mi to pasuje. Smaczne pifko.
Na razie jest naprawdę nieźle. Zanim skupię się nad aromatem, skrobnę dwa zdania o wyglądzie. Piwo w szkle wygląda naprawdę elegancko. Jest idealnie klarowne, złociste, nie za blade i nie za jasne. Po prostu piękne. Wieńczy je wysoka czapa białej i drobnej piany o puszystej strukturze i zajebistym lacingu. Piana jest okrutnie trwała, opada w żółwim tempie. I like it.

Wsadzam nos do szkła i nie czuję nic niepokojącego. Całe szczęście, bo myślałem, że ten czar szybko pryśnie. Oczywiście szału jakiegoś to tu nie ma, nic mi nosa nie urywa, itd. Zapach nie jest mocno intensywny, ale podobnie jak smak, także może się podobać. Jest świeżo i owocowo. Rządzą tu jankesi, choć są tacy jacyś troszkę stonowani. Nuty kwaskowych cytrusów dobrze dogadują się tutaj z niuansami słodszych owoców tropikalnych. Tuż za nimi podąża słodowość pod postacią ciastek (głównie biszkoptów), mokrego zboża i jasnego pieczywa. Z tła natomiast przebija się lekka trawiastość, podbita subtelnymi tonami igliwia oraz ziół. Ja pierdziu – tego to się nie spodziewałem. Zapach nie jest jakiś silny, ale jaki rozbudowany. I to wszystko za jedyne 3 dukaty! :D
Piwo jest dość lekkie w odbiorze. W rzeczy samej bliżej mu do APA niż IPA, ale kogo to obchodzi? Średnio pełne ciało dobrze dogaduje się tutaj z optymalną goryczką i genialnym balansem. Wytrawny finisz oraz spore wysycenie przekładają się natomiast na dużą pijalność. Cechowe IPA szybko znika ze szkła. Oczom nie wierzę.
Czy można się zachwycić piwem na amerykańcach za trzy złote? Jak widać można. Rzecz jasna grubo ponad połowa krajowych piw typu AIPA będzie lepsza niż ów napitek, ale to nie jest ważne. Ważne jest to, że masz wybór. Ważne jest to, że żadne z nich nie kosztuje 2,99zł. W cenie jednego urywającego tyłek IPA, masz trzy sztuki Cechowego IPA. Mówiąc prościej, nie jest to trunek, który ma nam robić dobrze, wprawiać nas w euforię, stan nirwany, czy inne orgazmy. Nie. Chodzi o to, aby za marne pieniądze piwo było dobrze pijalne, dość smaczne i nie przypominało tych rozwodnionych, wypranych ze smaku, koncernowych ojrolagerów.
Nie wiem, czy to jakaś nadzwyczaj udana warka, czy to piwo zawsze tak smakuje. W każdym razie polecam bez żadnych obawień. Wow!
OCENA: 7/10
CENA: 2.99ZŁ (Biedronka)
ALK. 6%
TERMIN WAŻNOŚCI: 10.12.2017
VAN PUR

Komentarze

  1. Byłem w podobnej sytuacji. Wiedziony ciekawością spróbowałem chyba wszystkich piw Cechowych za wyjątkiem rzeczonej IPA oraz gluten free. IPY do wczoraj nie spotkałem a piwo bez glutenu nie skusiło mnie. Pozostałe były w skali od przeciętnej do dramatycznej - słynny stout. Po tym wpisie pognałem do Biedronki i udało się. Piwo pozytywnie mnie zaskoczyło oczywiście w odniesieniu do ceny. Jedyne co zmąciło mój spokój to fakt, że piwo jest bardzo wodniste. Ciała w nim tyle co nic. Chyba 1na100 ma go więcej. A na etykiecie jest informacja, że ekstrakt to prawie 14 BLG a alkoholu mamy 6%. Czyli nie jest mocno odfermentowane i ciało jakieś być powinno. A gdzie się podziało to zagadka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie jestem w osamotnieniu. Z tym ciałem to po części prawda. Tu człowiek spodziewa się typowej IPY, ale w zasadzie smakuje to jak session IPA. Za mały ekstrakt jak na styl, ale przy tej cenie, to nie ma co marudzić.
      Ps. gluten free nie jest wcale takie najgorsze.

      Usuń
  2. Bardzo podobna opinia do autora, pomijając "marudzenie" na brak ciała ;) Ok jest dobrze odfermentowanym IPA, niemniej jednak pod tym kątem nie odbiega np. od Bengal's Lancer z Fullersa... Ogólnie to w tej cenie, bez większych poważnych wad (jest lekka siarka, ale bez przesady), to naprawdę super-propozycja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam - gdzie tam marudzenie. Tylko zastanawiałem się jak z tak stosunkowo wysokiego ekstraktu robi się tak wodniste piwo.
      A tak już na poważniej w kategorii APA do 5 zł nadal w mojej ocenie króluje APA Piwni Koledzy

      Usuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasnego s

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada

PO GODZINACH - India Pale Lager

  Podczas, gdy wszyscy recenzują bezalkoholowego portera bałtyckiego od Ambera, czy urodzinowe Herbal Barley Wine, ja na pełnym luzie odgrzewam sobie „starego kotleta”, jakim jest Po Godzinach – India Pale Lager. Tak, to nie jest żadna nowość, a jedynie reaktywacja piwa, które na rynek wskoczyło… 9 lat temu. Mam na blogu opisane bodajże wszystkie piwa z serii Po Godzinach, prócz właśnie tego. Dlatego jego reaktywacja ucieszyła mnie dosyć znacząco. Ale co to właściwie jest India Pale Lager ? Otóż to piwo dolnej fermentacji, ale chmielone jak ipka , czyli nową falą. W przypadku Ambera jest tutaj chmiel Chinook, Citra, Cascade oraz polska Marynka i Sybilla. Nie brzmi to jakoś odkrywczo, ale chętnie spróbuje, bo Browar Amber to ja bardzo szanuję. Złocisto-żółte piwo pieni się dosyć obficie. Piana posiada mieszanej wielkości pęcherzyki, ale jest puszysta i trwała. Sowicie oblepia ścianki. W smaku czuć lekkość tego napitku, a także sporą świeżość. Chmiele poszły głównie w cytrusy, jak

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki