Przejdź do głównej zawartości

55 PORTER BAŁTYCKI WĘDZONY 2015 z GOŚCISZEWA


Ludzie i ludziska, geje i lesbijki. Zdaje sobie sprawę, że mój fanpejdż bije wszelkie światowe rekordy pod względem przyrostu lubiących tego bloga. Chodzi oczywiście o najwolniejszy przyrost. No, ale w końcu stało się nieuniknione. Stało się coś, co kiedyś i tak musiało się stać – liczba „lubisiów” przekroczyła okrągły tysiąc! Bardziej okrągłej liczby już wyobrazić sobie nie mogę. No, może milion, ale do miliona na bank nie dożyję…
Trwało to całe wieki, ale w końcu się udało :D
Pamiętam, że już w podstawówce obiecywałem sobie, że jeśli pęknie tysiak, odpalę z tej okazji niezłą petardę. Oto i ona. 55 Porter Bałtycki Wędzony z Browaru Gościszewo. Piwo, które czekało na wiekopomną chwilę w końcu ujrzy światło dzienne. Piwo, które przez ponad 1,5 roku leżało sobie u mnie w piwnicy. Piwo, które jest jednym z najdroższych polskich piw. Piwo, które najczęściej głaskałem podczas każdej mojej wizyty w bejsmencie. Piwo, które jest już po terminie, ale w sumie kogo to obchodzi? Piwo, które zostało uwarzone z okazji 24 urodzin Browaru Gościszewo. Piwo, przy którym palce maczał nie byle kto, bo znany i lubiany Michał Saks. Piwo, które ma w składzie słód wędzony drewnem bukowym i czereśniowym. Piwo, które zostało wlane do ohydnie hipsterskiej butelki po szampanie, zamkniętej korkiem z dębu korkowego i zapakowanej do sakrucko ekskluzywnego kartonowego opakowania. Piwo, o którym można by jeszcze wiele napisać, ale przejdę już do sedna sprawy, bo serce tak mi wali, że zaraz padnę na zawał…


Przy -15° ręce grabieją szybciej niż ustawa przewiduje. W związku z czym szybciej niż zwykle czmychnąłem z „pleneru” na chatę. W między czasie, gdy tak szedłem przez te śniegi i zaspy zdążyłem się piwu dobrze przyjrzeć. Co jak co, ale piana w tym ciemno brązowym trunku jest zajebista. Beżowa, bardzo drobna, obfita, puszysta i diabelnie trwała. Ludzie, a jaki tu jest lacing! Naprawdę coś pięknego. Można gapić się bez końca.
Czas jednak zmoczyć mordę. Gęstość jest średnia. Po 24 Ballingach spodziewałem się większego ciała. Tymczasem mój gość przypomina teksturą zwykłe portery. Piwu niewiele (jakieś trzy miechy) już brakuje do dwóch latek i w rzeczy samej czuć to. Ciecz jest niebywale ułożona, po alkoholu nie został nawet najmniejszy ślad. Choćbyś szukał go ze świecą, lupą, czy nawet z mikroskopem, to i tak go tu nie znajdziesz. W smaku wyraźnie przeważa mleczna czekolada, gorzkie kakao oraz karmel. Tak, jest słodko. Słodko, ale w granicach rozsądku. W tle można odnaleźć śmiałe akcenty lukrecji, cukru trzcinowego, łagodnej kawy z mlekiem oraz melasy. Akompaniują im lekko palone słody. Może nawet nie tyle palone, co opiekane. Goryczki jest tu niewiele. Niby coś kawowego zostaje na języku, ale to są naprawdę tylko szczątki. Wysycenie jest bardzo niskie, ale to akurat oczywiste. Nawet nieźle to smakuje, ale gdzie kurna podziała się wędzonka? Hmmm… nieźle to smakuje, ale jak mawiał klasyk – dupy nie urywa.

Pora zapuścić kinola do środka. Do TeKu znaczy się ;) Zapach jest średnio intensywny, ale nawet ładny. Ponownie sporo tu słodyczy. Jest mleczna czekolada, deserowa czekolada, jakieś pralinki, trochę karmelu, a wszystko to posypane bryłkami cukru kandyzowanego. Prażone słody majaczą gdzieś w tle – powtórka ze smaku. Prócz nich na horyzoncie pobrzmiewa nieco lukrecji, melasy i chyba ociupinka suszonych owoców, choć to już balansowanie na granicy autosugestii. Alkohol oczywiście jest zupełnie niezauważalny. Co najdziwniejsze i jednocześnie najbardziej smutne, to zupełny brak wędzonki. Nic, zero, nul. Sumarycznie jednak nie jest źle, ale nie ukrywam, że spodziewałem się większych fajerwerków.
Piwo ma dość sporą pełnię i niezłą gęstość, ale to nie to, czego oczekuję po 24°Blg. Ciecz powinna mocno wyklejać gębę od środka, ale tutaj tego nie ma. Idźmy dalej. Balans także robi słabe wrażenie. Piwo jest wyraźnie słodkie, co może wielu osobom przeszkadzać. Goryczka jest ewidentnie za słaba. Nie radzi sobie z  - bądź, co bądź - obfitą słodową bazą. Pijalność jest średnia. Piłem wiele piw o takich parametrach, które dużo szybciej znikały ze szkła.
Iście treściwy charakter tego porteru sprawia, że z biegiem czasu piwo staje się poniekąd jednowymiarowe. Po takim długim leżakowaniu okrutnie brakuje mi tu suszonych owoców, które z pewnością wniosłyby tu pewną dozę rześkości i odskoczni od tych monotonnych słodowo-czekoladowych klimatów. Nie do końca wiem, jak mam rozumieć zupełny brak wędzonki w tym piwie. Może ona być wynikiem czasu, jaki upłynął od rozlewu, ale żeby aż tak? Żeby totalnie nie było nic czuć?
Kurde bele – tyle hajsu, a piwo jest co najwyżej dobre. Oczywiście są gorsze portery bałtyckie w tym kraju, ale zupełnie nie tego się spodziewałem. Miałem eksplodować od ilości doznań i pozytywnych emocji, tymczasem co jedynie mogę się zmusić do lekkiego uśmiechu.
OCENA: 7/10
CENA: 65ZŁ (Skład Piwa)
ALK. 9,6%
TERMIN WAŻNOŚCI: 30.09.2016
BROWAR GOŚCISZEWO

Komentarze

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw...

Okocim IPA z Mango i Pigwą

  Książęce IPA jest z nami od początku 2018 roku. Żywiec IPA dwa miesiące krócej. Okocim IPA natomiast dopiero od kilku dni. Jestem w ciężkim szoku, że to tak długo trwało. Z „wielkiej trójcy” koncernów to właśnie Carlsberg Polska miał i wciąż ma najsłabszą ofertę piwną. Przynajmniej dla beergeeka , tudzież szanującego się piwosza. W zasadzie oprócz niezłej pszenicy i dobrego portera, to wieje nudą jak cholera. Niby mieli kiedyś serię „Piwo Sezonowe”, czy „Kasztelan Specjały”, ale to trwało chwilę i poza koźlakiem i świątecznym nic bym nie polecił. No i mamy 2025 rok i oto w końcu - niemal na białym koniu - pojawia się IPA marki Okocim. Oczywiście z „wkładką” owocową, bo jakże to mieli zrobić uczciwą ipkę opartą tylko na chmielach? Przecież tego nikt by się chwycił ;> W składzie mamy sok z mango, z pigwy oraz z jabłek. Niestety na samym końcu składników znalazły się… aromaty! Jakże by inaczej. W sumie to nawet się nie zdziwiłem tym faktem. Z chmieli do kotła dali polską S...

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów,...

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasne...

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada...

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst...

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymaw...

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa...