Polska to naprawdę dziwny kraj. Kraj absurdów,
cudaków i odchyleń od normy. Zdrowo rąbnięci ludzie tu mieszkają. Mam tu na
myśli na przykład porąbanych piwowarów, którzy wrzucają do kadzi z piwem co
tylko znajdą pod ręką. Tym sposobem w kraju nad Wisłą mieliśmy już choćby piwo
z czosnkiem, ze śledziami, z ziemniakami, z grzybami, z ostrygami, z ogórkiem,
z chrzanem, z bekonem, z dynią, solą, pieprzem, chili i kazylionem innych przypraw, ziół i
różnego rodzaju zielonego badziewia od ostropestu, po aloes.
Browar Na Jurze nie chcąc być gorszy od konkurencji,
nie tak dawno także wypluł na rynek niezłe dziwactwo. Buraczana Piana to
zakwaszany bakteriami Lactobacillus ejl
z dodatkiem buraka, rabarbaru i koncentratu jabłkowego. Brzmi to nie tyle
strasznie, co nierozsądnie. Po jaką cholerę dawać do piwa buraka ćwikłowego?!
Gdzie sens, gdzie logika? Gdzie ABW, gdzie CBŚ? ;p
Nowość z Zawiercia pieni się bardzo dobrze, choć
grube pęcherze nieco ujmują uroku. Obfita pierzynka opada w średnim tempie,
zostawiając liczne i wzorzyste zacieki na szkle. Samo piwo jest lekko mętne, a
jego barwa to blada czerwień, płynnie przechodząca w kiczowaty róż.
Pal licho wygląd. Ja kupiłem to piwo dla buraka w
składzie, a nie po to, by jarać się wyglądem. Już po dwóch łykach z radością
skonstatowałem, że smakuje mi ten wynalazek. Zapewne głównie dlatego, że wcale
nie czuć tu żadnych buraczanych smaczków. Jest za to wybitnie owocowo i rześko.
Z początku nawet lekko słodkawo, lecz po chwili odzywa się przyjemny kwasek. Summa summarum kwaśność nie jest jakaś
szczególnie duża i gdybym nie czytał etykiety, przysiągłbym, że pochodzi ona
tylko i wyłącznie od rabarbaru. To właśnie on przoduje w tym piwie. Rządzi i
dzieli, spychając jabłkowe niuanse na drugi plan. W tle cichutko siedzą sobie
nutki słodu i innych czerwonych owoców (poziomka, truskawka, żurawina).
Chmielowa goryczka jest bardzo niewielka, wręcz znikoma.
Aromat w zasadzie wtóruje smakowi. Ponownie jest
przyjemnie rześko i owocowo. Całą robotę odwala rabarbar, co jedynie od niechcenia
pomagają mu aspekty jabłkowe. Tu również wyczuwam cienie poziomki i dojrzałej
truskawki. Naprawdę wybitnie owocowe piwo! Bardziej w głębi można spotkać lekką
kwaśność, wyraźnie przypominającą kwasek cytrynowy. Dodaje to piwu mocno
rześkiego kopa. Takie kopniaki, to ja rozumiem :) Subtelna
słodowość został tutaj zredukowana do minimum, przez co praktycznie nie czuć,
że mamy do czynienia z piwem. Bardziej przypomina mi to smaczny, świeży
kompocik.
Buraczana Piana okazała się być bardzo smacznym,
rześkim i lekkim napitkiem o niskiej pełni i słodko-kwaśnym zabarwieniu. Ciecz
jest wybitnie sesyjna i pijalna. Można ją pić wiadrami, a i tak się nie znudzi.
Zadba o to świetny balans, który sprawiedliwie rządzi na granicy
słodycz-kwasek. Goryczka się tu nie miesza, bo w zasadzie jej tu nie ma. To
zupełnie nie ta bajka.
Naprawdę zostałem mile zaskoczony. Świetne piwo na
upały, które jak wiadomo już dawno się skończyły. Niestety, a może raczej stety
tytułowego buraka można sobie w zadek wsadzić. Kompletnie nie odnotowałem tutaj
jego obecności. I całe szczęście.
OCENA: 8/10
CENA: ok 7ZŁ
ALK.4%
TERMIN WAŻNOŚCI: 03.2017
BROWAR NA JURZE
Komentarze
Prześlij komentarz