To nie jest tak
jak myślicie. To zupełnie nie tak. Nie zapisałem się do AA, nie
stoczyłem się na dno i nie zakumplowałem się z koleżkami spod monopolki. Wciąż
jestem żądny dobrych piw. Staram się unikać chłamu i raczej nie kupuję byle
czego.
Co zatem skłoniło mnie do zakupu „mózgotrzepa” z
Jabłonowa, oficjalnie zwanego strong
lagerem? Jabłonowo 23 Super Mocne ma 23°Plato i równo 10% alko. Nielichy to zawodnik, do tego
kosztuje niewielkie piniondze. Jest
to więc idealny kandydat dla osiedlowej żulerki, mimo to zaryzykowałem. Odważny
ze mnie blogerzyna. Widziałem w internetach co najmniej dwie w miarę pozytywne
oceny, więc chyba nie umrę - pomyślałem. Zauważyłem go w zwykłym spożywczaku.
Faktycznie stosunek ceny do procentów był bardzo korzystny. Co najmniej tak
korzystny, jak zakup Alaski przez USA w którymś tam roku. Kupiłem 6 sztuk.
Trzech już nie ma. Zostało drugie trzy. Wszystkie są już po terminie, ale w
przypadku takiego piwa, to chyba nawet lepiej. Warto poczekać, a nuż się jakiś
pseudo barley wine z tego ulęgnie? ;)
Do mocarza z Jabłonowa przylgnęła ”łatka” J23, więc
takiej ksywy będę i ja używał. Piwo nie jest znienawidzone, ale ja do
degustacji wybrałem znienawidzonego shakera.
Ciecz ładnie wygląda w szkle. Ma przyjemny bursztynowo-herbaciany kolor i
drobną pianę o kremowym odcieniu. Nie będę jednak się tu spuszczał nad
wyglądem, bo od samego patrzenia procenty przecież nie wejdą.
Po trzech wysączonych już wcześniej egzemplarzach,
znam już doskonale ten smak. Słodki, wybitnie karmelowy, mocno słodowy, ale też
lekko opiekany. Jest suszona śliwka, nieco rodzynek i skórki od chleba. Tłem
suną jakieś dobrze wypieczone ciasteczka, jakby Pieguski posypane subtelną
mleczną czekoladą. Słodkie to i gęste, chwilami nawet wyklejające, ale pić się
da. Alkohol, owszem jest obecny, ale nie jakiś spirytusowy, czy ordynarny. Nie
chwyta za gardło, nie piecze i nie pali w przełyk jak większość nawet słabszych
„mózgotrzepów”. Co prawda trochę grzeje w brzuszku, ale jest dość szlachetny i
ułożony. Niekiedy przypomina nawet jakiś likier. Naprawdę nieźle to smakuje.
Daję słowo. Skojarzenia z Barley Wine
są jak najbardziej na miejscu :D
A co tam Panie piszczy w aromacie? Tu też jest
słodko. Też jest słodko, słodowo i do bólu karmelowo. Mam wrażenie, jakby do
butelki dolano mi wiadro karmelu. Zmieści się tyle? Powiem szczerze, że nawet
miód tutaj czuję. Nie wiem jakiego rodzaju, bo się nie znam, ale on jest tutaj.
Tak wygląda pierwszy plan. Główne role już obstawione, teraz czas na statystów.
Ich rolę pełnią przyjemne suszone owoce (te same, co w smaku), toffi, migdały,
przypieczona skórka chleba i cukier kandyzowany. No i jest jeszcze alkohol.
Jakże by mogło go nie być przy tak potężnym woltażu? Na szczęście w tym elemencie
alko także nie jest zbyt dokuczliwe.
Etanolowa bestia została tutaj porządnie okiełznana. Słodowo-owocowy likier
mile łechce moje nozdrza, nie dając mi zapomnieć z czym mam do czynienia. Broń
Boże nie jest to przykre, czy niefajne uczucie. Wręcz przeciwnie.
Poza tym, że J23 nieźle daje w palnik, to jeszcze
dostarcza masę innych wrażeń. Oczywiście można stawiać mu zarzuty, że jest za
słodkie (bo jest) i może trochę zbyt monotonne, ale trzeba mieć cały czas na
uwadze jego cenę i producenta, który – umówmy się – do wybitnych nie należy. Oczywiście
trzeba też pamiętać, że mój egzemplarz był już lekko po terminie, co zapewne
też swoje robi.
Piwo ma olbrzymią treściwość, powalającą pełnię
smaku i niestety słabiutki balans. Słodycz to jego największa bolączka, ale w sumie jakby
się tak przyjrzeć, to chyba jedyna. Bo cóż znaczy lekkie grzanie w kiszkach,
gdy na stole stoi przed Tobą dziesięcioprocentowy rozbójnik? Pijalność
oczywiście do najwyższych nie należy, ale chyba tylko głupek, by tego oczekiwał.
J23 to piwo typowo degustacyjne, do powolnego sączenia przy rozgrzanym kominku,
a nie do gaszenia pragnienia w upalne popołudnia. Średnio polecam je też na
imprezy – po trzech lub czterech takich, możesz nieoczekiwanie wylądować pod
stołem z zarzyganym ryjem. Keep calm and
drink good beer ;>
Ps. nie rozumiem tylko jednego – dlaczego dla
nadania odpowiedniej barwy użyto E150c – syntetycznego karmelu amoniakalnego???
Przecież taką barwę bez problemu można uzyskać z odpowiednio dobranych słodów!
OCENA: 7/10
CENA: 3ZŁ (spożywczak)
ALK.10%
TERMIN WAŻNOŚCI: 29.09.2016
BROWAR JABŁONOWO
Komentarze
Prześlij komentarz