Dziś wiadome „święto” – Halloween. Święto
amerykańskich dzieciaków i nastolatków, którzy nie wiedzą co ze sobą zrobić,
więc robią pijackie orgie pod pretekstem przebierania się w różnej maści
straszydła. Polska jako kraj z podatnym gruntem, szybko przyjmuje nowy mody,
więc ja też wyskakuje dzisiaj z halloweenowym trunkiem ;p
Przynajmniej jeśli chodzi o opakowanie, którym
czaruje nas nowy Cornelius Halloween Beer. Powiedzcie mi co myśli przeciętny beer geek, piwny freak, gdy widzi na półce takie piwo? No, a co ma kurwa myśleć? Pumpkin Ale i już! Browar Cornelius
natomiast postanowił z nas zadrwić, zrobić nas w bambuko, nabić w butelkę,
owinąć wokół palca, wycyckać i zrobić z nas pośmiewisko na całą wieś. Rzeczonym
piwem jest American Wheat! No to ja
się pytam, co ma piernik do wiatraka? Gdzie jest dynia się pytam?
Bardzo fajnie, że Cornelius ponownie skierował swe
kroki ku nowej fali, ale dlaczego do cholery robi nas w konia?
Pociągam zawleczkę i otwieram. Przelewam. Wiatr
piździ jak opętany, rzuca liśćmi na lewo i prawo, ale jakoś daję radę. Pstrykam
kilka razy migawką i spadam na chatę. Piwo ładnie się prezentuje. Zachęca do
konsumpcji swoim blado złotym i wyraźnie mętnym odcieniem. Dodatkowe smaczki
robi genialna piana – biała, drobna i obfita jak piersi Pam Anderson. Czapa
jest bardzo trwała, opada naprawdę wolno i tworzy genialny wręcz lacing!
Czas na pierwszy kontakt. Piwo jest przyjemnie
rześkie, wysoko nasycone, lekko kwaskowe. Amerykańce mocno się udzielają – jest
sporo świeżego cytrusa i kapka słodszych tropików. Następnie do gry włącza się
wyraźna doza słodowej bazy. Jest pszenica, jest chlebek, są herbatniki i jakieś
ciasteczka. W tle majaczą jakiś przyprawy, chyba czuję kolendrę oraz imbir, ale
nie jestem pewien. Nie powiem, bo dość zgrabnie to wszystko wygląda. Stawkę
zamyka ziołowo-cytrusowa goryczka o raczej niewielkiej mocy. Jest szlachetna,
krótka i miękka, bardzo przeciętnie kontruje słodową podstawę.
Aromat jest miły dla nosa, w miarę wyraźny i
przyjemny. Rześki i delikatnie kwaskowy. Cytrus (pomarańcza, limonka) przeważa
tutaj nad pszeniczno-słodowymi aspektami, tworząc z nimi nader zgrabny duet. Na
dalszym planie pobrzmiewa subtelna chlebowość oraz kolendra. Tak! Teraz już jestem
pewien. Jest kolendra i fajna, zwiewna kwiatowość oraz chmiel. Tłem natomiast
łagodnie suną cienie gumy balonowej, żywcem wziętej z niemieckim
pszeniczniaków.
Całość sprawia dobre wrażenie. Zapach może się
podobać.
Corenlius Halloween Beer to nawet niezłe piwo o
rześkim i świeżym profilu. Pełnia jest średnia, co jak najbardziej tutaj
pasuje, bo z założenia piwo ma być lekkie i przystępne. Goryczka do najwyższych
nie należy, dzięki czemu nie za specjalnie radzi sobie z balansem. Przydałoby się
kilkanaście IBU więcej. Poza tym generalnie wyszło nieźle. Pijalność nie
prostuje włosów na klacie, ale naprawdę piwo wchodzi dosyć szybko i
bezboleśnie.
Tylko ta kolendra trochę mąci w głowie, bo dzięki
niej jest to bardziej Witbier,
aniżeli American Wheat. Tak więc
Browar Cornelius dwukrotnie robi nam wodę z mózgu. Łobuzy jedne. Dobrze, że
chociaż piwo broni się swoim smakiem i aromatem, bo nie byłbym już taki miły ;p
OCENA: 7/10
CENA: 2.49ZŁ (Żabka)
ALK.5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 03.10.2017
BROWAR CORNELIUS/SULIMAR
Komentarze
Prześlij komentarz