Przejdź do głównej zawartości

IMPERATOR BAŁTYCKI leżakowany w beczce po Sherry Oloroso!



Dzisiaj zrobiłem inaczej niż zwykle. Zrobiłem odwrotnie. Miałem jak zawsze napisać wstęp przed degustacją piwa – wiecie, taka gadka szmatka, pierdu pierdu jak zwykle o niczym. Ale na widok piwa Imperator Bałtycki Sherry Oloroso BA zmieniłem zdanie o 180°. Ten trunek zasługuje na zupełnie odrębne traktowanie. Jest jak księżniczka z bajki lub Wasza kochana kobieta, którą na każdym kroku adorujecie i doceniacie.
Słynny na całą Polskę Imperator Bałtycki leżakowany w dębowej beczce po słynnym hiszpańskim winie gronowym Sherry Oloroso! Dokładnie ten sam Imperator, który to prawie cztery lata temu dostał ode mnie maksymalną notę, miażdżąc system ocen na tym blogu, a mi robiąc z dupy jesień średniowiecza. To po prostu nie mogło się nie udać! Nie ma opcji, nie ma bata. To musiał być sztos. I jest!
Piwo pojawiło się w sklepach już jakieś pół roku, ale ja spokojnie sobie czekałem na odpowiedni moment. Dobrze wiedziałem, że czas jest jego sprzymierzeńcem, że mu służy, że zrobi mu dobrze jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało.


Już samo opakowanie mówi nam, że w środku czai się coś niezwykłego. Czarno-biała grafika, morska opowieść, ekskluzywny szorstki papier i wisienka na torcie, czyli kartonowe pudełko. No i też odpowiednia do otoczki cena, choć z drugiej strony nie jakaś kosmiczna jak na obecne czasy.
Imperator w wersji po Sherry jest piwem niebywale gładkim i esencjonalnym. Do tego dochodzi niespotykana złożoność, olbrzymia pełnia oraz odpowiednia do ekstraktu gęstość. Protagonista urzeka smakiem słodko-gorzkiej czekolady, drogich pralinek, mocnego kakao oraz łagodnej kawy z niewielką ilością cukru. W drugiej fazie przełykania do głosu dochodzą akcenty suszonych owoców (śliwka, wiśnia, rodzynki) palonych słodów i przypieczonej skórki chleba. W dalszej kolejności na piedestał pchają się przyjemne nutki cytrusów, chmielu oraz ziół. Niuanse drewniane są bardzo subtelnym, acz przyjemnym tłem, który dodaje piwu głębi i charakteru. O tak, skurczybyk ma charakter, o czym świadczy dość  mocno zarysowana palona goryczka. Jest umiarkowanie krótka i w miarę szlachetna, ale porządnie kopie dupsko, świetnie kontrując opasłe słodowe cielsko. Obok drewna w tle majaczy jeszcze odrobinka akcentów orzechowych oraz winnych, co na bank jest zasługą wiadomych beczek po wiadomo jakim trunku. Finisz jest długi, kawowo-palony, półwytrawny. Alkohol został tutaj dobrze ukryty. Coś tam może i z lekka smyra w gardełku, ale sumarycznie piwo jest porządnie ułożone. Wysycenie jest średnie w kierunku niskiego, pasujące do całości. Cholernie wielowątkowe i smaczne piwo. Sztos jak nic! :D

Z pozoru czarny trunek w rzeczywistości posiada ciemnobrunatną barwę z fajnymi mahoniowymi wtrętami. Piwo jest klarowne, a piana też niczego sobie – beżowa w odcieniu, bardzo drobna, przeciętnej wysokości, ale za to dość trwała, zwarta i puszysta. Opadając fajnie zdobi szkło, a ja zwracam uwagę na takie detale (mówią, że pedant, ale nie wiem).
Skoro smakiem się tak człek zachwyca, to i w aromacie pewnie nie będzie gorzej. Powiem więcej – jest nawet lepiej! Zapach bucha ze szkła jak szalony, mało nosa nie urwie ;) W tym elemencie Sherry jest o wiele bardziej wyczuwalne, bowiem piwo wyraźnie zalatuje akcentami winnymi i szeroko pojętymi owocami. Głównie suszonymi, choć szczypta słodkich tropików, świeży daktyl i ciemne winogrono też się tu znajdzie. Świetnie ułożony alkohol wywołuje przyjemne konotacje z luksusową owocową nalewką, tudzież likierem. Dalej natomiast jest już czarno – łagodna kawusia, gorzka czekolada, umiarkowanie palone słody, migdały, pumpernikiel, karmel oraz coś jakby cukier trzcinowy lub melasa. Naprawdę świetnie się to wącha. Bogactwo aromatu. Istne Bizancjum! :D
Co tu dużo gadać. Piwo jest świetne, wymiata w każdym aspekcie. Jest dobrze ułożone, szalenie pełne w smaku, strasznie wielowątkowe, gładkie, genialnie zbalansowane, dosyć treściwe z porządnie zarysowaną goryczką i półwytrawnym, długim finiszem. Alko jak mówiłem wyczuwalne, ale fajnie wkomponowane w całość. Nutki hiszpańskiego wina szczególnie obecne są w aromacie, choć w smaku też coś tam da się wymacać.
Piwo jest tak cholernie smaczne i złożone, że memlałem się z nim ponad godzinę! Co prawda nie zmasakrowało mnie tak jak wersja podstawowa, ale naprawdę jest sztosowo przez duże „SZ”.
OCENA: 9/10
CENA: ok 24ZŁ
ALK. 9,1%
TERMIN WAŻNOŚCI: 30.03.2019
BROWAR PINTA//BROWAR NA JURZE

Komentarze

  1. Byłbym ostrożny czy czas jest sprzymierzeńcem tego piwa. Wersja podstawowa imperatora z 2017 niestety kwaśnieje - potwierdzone konsumpcją w 3 różnych miejscach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale warka może być ta sama co wersji podstawowej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

OKO W OKO - Łomża Jasne vs Łomża Pils

  W swojej blogerskiej karierze piłem już nie jedną Łomżę. W zasadzie to chyba wszystkie jakie były przez ten czas na rynku. Wiadomo, że jedne piwa znikają, a w ich miejsce pojawiają się inne i mam tu na myśli tylko w obrębie jednej marki. Tak więc tych Łomż/Łomżów trochę już na blogu było. Ostatnio wpadłem jednak na pomysł, aby porównać dwa chyba najbardziej popularne piwa z tej marki – Łomża Jasne i Łomża Pils . To pierwsze jest mi bardzo dobrze znane i lubiane. Można rzec, iż ostatnio regularnie zasila ono moje gardło. Jest piwem szeroko dostępnym, względnie niedrogim, dosyć smacznym i po prostu pijalnym. Łomża Pils natomiast pojawiła się na rynku jakieś dwa lata temu, a na blogu dostała taką samą notę, jak jej starsza siostra. Jednakże piłem to piwo łącznie może trzy razy. Złych wspomnień nie mam, więc uważam je za godnego rywala dzisiejszego „pojedynku”. Łomża Jasne Piwo ubrane jest w jasno złoty odcień o idealnej klarowności. Piana jest całkiem słusznych rozmiarów, śre

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

WIELKI TEST PIW W ZIELONYCH BUTELKACH

Oj, dużo Harnasi musieli wyduldać osiedlowi żule przez czas, który minął od ostatniego Wielkiego Testu w gronie moich najlepszych znajomych. Prawie półtora roku trzeba było czekać na to, jakże fajne wydarzenie, ale jak to zwykle bywa nie zawsze każdemu pasowały terminy. No, ale jak już się spotkaliśmy to i się działo ;) Szesnaście różnych piw, ale o co najmniej jednym wspólnym mianowniku. Ilość bodajże rekordowa spośród naszych testów, ale przecież rynek pod tym względem nie zawodzi. Zielone butelki są wszędzie, bo przecież te piwa są takie chmielowe ;) Do sedna zatem. SPRAWY TECHNICZNE Tak jak było wcześniej, tak i teraz – anonimowe próbki, piwa odpowiednio schłodzone, dziesięciopunktowa skala i później średnia arytmetyczna naszych ocen. Pod uwagę braliśmy przede wszystkim poziom nachmielenia, jak również rześkość, pijalność oraz poziom i jakość goryczki. No i oczywiście wady, które niekiedy też miały miejsce. Przy okazji wyjaśniłem testerom czym jest ”zapach skunksa

OKO W OKO - Namysłów Pils vs Browarne Pils

  Jakiś czas temu wrzuciłem na fanpejdża fotkę dwóch piw. Były to Namysłów Pils i Browarne Pils. Pamiętacie? Chodziło mi o uderzające podobieństwo (zapewne nie przypadkowe) szat graficznych tychże napitków. Puszki są jeszcze bardziej zbliżone wizualnie niż butelki, ale ja zakupiłem akurat flaszki i postanowiłem sprawdzić, czy w smaku i aromacie również będą podobne. Browarne Pils to wyrób od Ambera, którego raz miałem okazję spożywać, ale recenzji na blogu nie ma. Nie spotkałem go nigdzie poza Dino, co może sugerować jakąś współpracę. Natomiast Namysłowa z pewnością przedstawiać nie trzeba. Jako ciekawostkę dodam tylko, że kiedy Grupa Żywiec przejęła Browar Namysłów, to owe piwo delikatnie zjechało z woltażem. Rzecz jasna jest to dobrze znany i niezmienny od lat proceder pośród koncernów.  Namysłów Pils Złociste piwo, oczywiście idealnie klarowne. Piana raczej niska, ale dość drobna, puszysta, średnio trwała. Mimo wszystko trunek wygląda apetycznie. W smaku namysłowska klasyk

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

WIELKI TEST PIW TYPU DESPERADOS

Wielki Test Piw Typu Desperados, Wielki Test Piw Aromatyzowanych Tequilą, Wielki Test Piw o Smaku Tequili. To chyba wystarczające zajawki, by każdy piwny Janusz się pokapował o co mi chodzi. Wspólną ich cechą jest dodany aromat tequili, a przy okazji cały szereg różnych substancji chemicznych. Bazą jak sądzę jest tu zwykły jasny lager, który i tak finalnie nie odgrywa praktycznie żadnej roli. Tequila to słynna meksykańska wódka produkowana ze sfermentowanego soku agawy niebieskiej. Istnieje wiele jej odmian, a niektóre z nich są nawet przez kilka lat leżakowane w dębowych beczkach po bourbonie, whisky, sherry , czy koniaku. Przymierzałem się do tego tematu jak pies do jeża, czy saper do bomby. Plan był prosty, ale z wykonaniem jak zwykle spore problemy. Główny problem jak zwykle tkwił w zapewnieniu sobie odpowiedniego materiału do testu. Zebranie wszystkich tego typu piw jakie przyszły mi do głowy, okazało się oczywiście niewykonalne z bardzo prostego powodu – niektóre po pros