Czas leci nieubłagalnie. Jest już piątek, więc dziś
ostatnie, piąte już piwo w ramach „Tygodnia z Browarem Cornelius”.
Na sam koniec zostawiłem sobie trunek teoretycznie
najbardziej nudny, nawet bardziej niż Bitter Ale, który poszedł na pierwszy
ogień, a który o dziwo, póki co okazał się najlepszy. Tak więc dziś na
wokandzie brytyjski Brown Ale. W
teorii piwo lekkie, typowo słodowe o strasznie niskiej goryczce. Patrząc na
parametry tegoż napitku odnoszę jednak wrażenie, że piotrkowscy piwowarzy
średnio ogarniają pojęcie piwa lekkiego. Toż to ma aż 15,5% ekstraktu! Alkoholu
tyle, co słynna Warka Strong. Albo ja tu czegoś nie rozumiem, albo oni?!
Kolejne moje spostrzeżenie – piwo kupione za grosze,
podobnie jak to pierwsze. Powód? Bliski termin przydatności do spożycia.
Obecnie prawie dwa tygodnie po terminie. Oczywiście czasem to nic nie oznacza
(jak w przypadku Bittera), no ale czasem może nieźle namieszać…
Cornelius Brown Ale to oczywiście piwo brązowe w
barwie o lekko zamglonej karnacji (to już norma w tej serii). Piana jest
natomiast najbardziej trwała ze wszystkich. Kremowa w odcieniu, średnio
pęcherzykowa, szalenie obfita i sumarycznie już dość żywotna. Powoli opadając w
miarę wyraźnie czepia się szkła, za co spory plusik.
No tak jak wspomniałem nie jest to typowy brytyjski
lekki Brown Ale. Czuć tutaj niemały
przecież ekstrakt, choć z drugiej strony jakoś specjalnie mi to nie
przeszkadza. Piwo jest wyraźnie treściwe, gładkie i zaokrąglone. Goryczki w nim
w zasadzie tyle, co w koncernowej Tatrze, czy innym Harnasiu. Jest słodko,
jebucko słodowo z lekkim naciskiem na opiekane nutki skórki chleba oraz tostów.
W tle pałęta się jakiś biszkopcik, szczypta słodu pszenicznego i okruszynka
chleba razowego polana kropelką karmelu. Wysycenie jest niskie, czyli stylowe.
Całość jest w miarę wyrazista, tyle że dość monotonna muszę przyznać. Niewiele
się tu dzieje. Chmielu nie uświadczysz, podobnie jak i goryczki, ale na szczęście
piwo mdłe nie jest. Dobre i to.
W aromacie jest dosyć podobnie, ale nie identycznie.
Nie powiem, bo w miarę wyraźnie mi to pachnie. Czuć, że to ejl, a nie orjolager z
koncernu. Pewnie nikt się nie zdziwi, gdy powiem, że tu również słodowe naleciałości
rządzą się na lewo i prawo. Opiekane słody, prażona pszenica, przypieczona
skórka chleba, tościk, nieco karmelu. Szkoda, że żadne estry się tu nie
pojawiają, bo byłoby troszkę ciekawiej. W tle baraszkują jakieś ciastka i
ciasteczka, na pewno też andruty oraz cholernie subtelna nutka chmielu – naszej
polskiej Marynki. Niewiele to w zasadzie zmienia, ale odnotować warto. Daleko w
oddali natomiast pobrzmiewa coś niemiłego, coś delikatnie stęchłego i
piwnicznego… Nie ma tego dużo, no ale kurna czuć, że piwo świeże nie jest.
Brown Ale od Corneliusa to piwo treściwe, pełne w
smaku, przyjemnie gładkie w odczuciu, poniekąd też słodkie z kiepskim balansem
i nikłą, wręcz nieobecną goryczką. Oczywiście takie są założenia stylu, więc
niby gra gitara. Jednakże odnoszę wrażenie, że czegoś mi tutaj brakuje. Może
akcentów chmielu, a może tej świeżości, której nie sposób wymagać od piwa po
terminie? Pije się je z przeciętną szybkością. Może dlatego, że jest mało
rześkie i takie troszkę jednostajne? Sam nie wiem. Oczywiście żadnej tragedii
tutaj nie ma. Ciecz można wlać w siebie bez oporów, no ale koniec końców nie ma
się czym jarać jak na mój gust. Ot, piwo do wypicia i puszczenia w niepamięć.
OCENA: 6/10
CENA: 2.39ZŁ (Auchan)
ALK. 6,5%
TERMIN WAŻNOŚCI: 24.09.2017
BROWAR CORNELIUS/SULIMAR
Komentarze
Prześlij komentarz