ALK.9,1%. Imperator Bałtycki, choć pojawił się na rynku pod
koniec roku, był jednym z najbardziej wyczekiwanych piw roku 2013. Na ten
trunek przez kilka (kilkanaście?) tygodni z językiem na wierzchu czekało 99%
piwnych beer geeków, maniaków złocistego trunku, blogerów piwnych i innych
ludzi, dla których piwo jest pępkiem świata.
Informacje/zapowiedzi o piwie celowo były reglamentowane
przez samych twórców, po to by stopniowo pobudzać wodze naszej nieposkromionej
wyobraźni. Pomysłów było co najmniej tyle, ile osób się nad tym zastanawiało, a
summa summarum chyba nikt nie odgadł co to będzie za piwo. W taki właśnie
sposób tworzy się nowoczesny marketing. Zjawisko dodatkowo potęgował fakt
limitowanej ilości 7380 butelek o niespotykanej jak dotąd u Pinty pojemności
0,33 litra(!!!), które mimo bardzo wysokiej ceny rozeszły się, szybciej
niż przysłowiowe ciepłe bułeczki.
Nowość z Zawiercia to bardzo mocne i ciemne piwo, dla
którego inspiracją jest nasz rodzimy, znany i ceniony na świecie porter
bałtycki. Jednak 24,7° Plato, chmiele amerykańskie i deklarowane 109
IBU, zdecydowanie nie pasują do porteru bałtyckiego. I słusznie, bo
Imperator Bałtycki to zupełnie nowy styl, który zwie się porter imperialny.
Większy ekstrakt, więcej chmielu (from USA), więcej goryczy, więcej
ciała, większa gęstość - taki właśnie jest Imperator Bałtycki. Potężny, mocarny
i bezwzględny dla dziewiczych podniebień.
Baczność! Szklanki w dłoń! Do piwa marsz! Otwórz, napełnij i
spocznij.
Pintowski specjał pieni się niemiłosiernie. Piana koloru
kawy z mlekiem jest gęsta jak bita śmietana, bujna jak tropikalna puszcza,
drobno ziarnista jak piasek na Saharze. Śmiało można ją jeść łyżeczką. Mimo
ostrożnego nalewania zajmuje ponad połowę pokala, a żeby móc dolać do pełna
musiałem czekać całą wieczność! Jest bardzo trwała, chyba nawet bardziej
trwalsza niż niemieckie samochody. Do tego jest niebywale estetyczna - z każdym
łykiem na ściankach zostają obfite firany.
Piwo ma idealnie czarny kolor, który nawet pod światło nie
jest przejrzysty.
Zapach jest silny i intensywny. Urzekająca kawowa paloność,
opiekane ciemne słody, odrobina mlecznej czekolady, do tego jankeskie chmiele w
postaci delikatnej żywicy, czerwonych owoców tropikalnych i cytrusów. Aromat
kawy, czekolady i prażonych słodów nieźle został zbalansowany przez
chmielowo-owocowe klimaty. Z jednej strony czuć rześkość, a z drugiej pełnię i
solidne ciało słodowe.
W smaku jest tylko lepiej. Uderzająca czekoladowa słodycz i
karmel, bardzo wnikliwie przeplatają się ze świeżą nutą palonej kawy i
gorzkiej, leśnej żywicy. Natomiast ciemne, opiekane słody idealnie dogadują się
z potężną dawką chmielu, kwiatowych niuansów oraz delikatnych czerwonych owoców
w posmaku. Finisz obfitujący w żywiczno-grejpfrutową, dość mocną (ale nie aż
tak silną, jak na 109 IBU), nie zalegającą, szlachetną i przyjemną goryczkę. Co
ciekawe mimo wysokiego woltażu, alkoholu nie czuć tu w ogóle! Nie wiem, jak oni
to zrobili.
TO PIWO JEST NAPRAWDĘ NIESAMOWITE. Ogromna pełnia smaku,
niespotykana gęstość, aksamitność, głębia oraz nieprzeciętna treściwość
normalnie zwalają z nóg. Jeśli do tego dorzucimy niebiańską pijalność to czego
trzeba nam więcej do pełni szczęścia?
Moim zdaniem Pinta wzniosła się na wyżyny swoich obecnych
możliwości. Nie wyobrażam sobie, by w niedalekiej przyszłości zrobili piwo,
które by mi bardziej smakowało.
Ilość epitetów w tym tekście oraz jego długość mówią same za
siebie – to piwo to ideał! Na 305 piw drugi ideał na blogu! Z pewnością warte jest tej, nieco kosmicznej ceny.
Według mnie Piwo Roku 2013. Będę na nie głosował.
OCENA: 10/10
CENA: 8.30ZŁ/ (Kraina Piwa)
BROWAR PINTA//BROWAR NA JURZE
Żona mi wypiła! Chyba skończę z tą piwną edukacją. Faktycznie, albo piwo jest tak dobre,że kobiety piją je zamiast Tyskiego z sokiem malinowym, albo gender poczynił niesamowite spustoszenie w naszym, tradycyjnie katolickim, społeczeństwie. Na poważnie - rewelacja!
OdpowiedzUsuńA to peszek! ;>
Usuń