Przejdź do głównej zawartości

EWOLUCJA CZY REWOLUCJA?


Z pewnością każdy polski piwosz, nawet ten pijący tylko koncernowe sikacze zauważył, że w ostatnich kilku latach w naszym kraju dzieje się dużo, jeśli chodzi o temat piwa i piwowarstwa. Naprawdę chyba ktoś bardzo ograniczony, zamknięty w swoim piwnym półświatku lub z poważną wadą wzroku nie zorientował się, że coś jest na rzeczy.
Ciągle widzi się reklamy, że niepasteryzowane piwo lepsze niż pasteryzowane, a niefiltrowane to już ósmy cud świata normalnie jest! Słyszy się w kuluarach, że te wszystkie wity-srity, ipy, pipy to wprost urywają cztery litery! Piwo z browarów rzemieślniczych to jest dopiero coś! Craft beer! Wow!
Tak naprawdę to wszystko to tylko wierzchołek góry lodowej. Nie ulega wątpliwości, że dzieje się dużo, rynek się zmienia, dojrzewa, ewoluuje. Nawet koncerny powoli urozmaicają swoją ofertę, dostosowując się w jakimś stopniu do trendów rynkowych. Szkoda tylko, że robią to z dość dużym opóźnieniem.
Już pewien czas temu jakiś mądry człowiek to zauważył i stwierdził wówczas, że bez wątpienia mamy tu do czynienia z piwną rewolucją. Rewolta, pucz, rebelia na całego! Znalazł on oczywiście wśród tłumu (piwoszy) niemałe poparcie. Jednakże niemal w tym samym czasie inny mądry człowiek ostudził owy pogląd, mówiąc że nie ma takiej opcji, to nie żadna rewolucja, tylko długa i powolna ewolucja. No i bądź tu mądry i pisz wiersze – jak mówi stare powiedzenie.

Tak więc od tego momentu nie brakuje zwolenników zarówno jednej, jak i drugiej teorii, które na nasze szczęście nie powodują jakiegoś widocznego rozłamu polskiego piwnego społeczeństwa. Wiadomo przecież, że w tym przypadku rewolucja i ewolucja wywołują tylko pozytywne konotacje. Nie mniej jednak sprawa nie daje mi spokoju takiego, jakiego bym sobie oczekiwał. Może warto więc przybliżyć i zagłębić się trochę w owy temat.

 

REWOLUCJA

Samo pojęcie rewolucji ma wiele znaczeń. Dotychczas nie sformułowano jednej i zwięzłej teorii, która wyjaśniałaby szczegółowo czym jest i jakie dziedziny obejmuje. Jednakże wszyscy się zgadzają, ze rewolucja to jakaś znacząca zmiana, która zazwyczaj zachodzi w stosunkowo krótkim czasie. Owa regułka nie precyzuje jednak o jaki przedział czasu chodzi. Może to być rok, może to być dziesięć lat, a nawet i więcej.
W pewnym sensie więc możemy pokusić się o stwierdzenie, że w Polsce obecnie mamy do czynienia z piwną rewolucją, ze względu na fakt, iż w ciągu ostatnich kilku lat:
  • jak grzyby po deszcze powstają nowe browary (kontraktowe, restauracyjne i rzemieślnicze)
  • na rynku pojawiają się nieznane dotąd u nas style piwa
  • czasem też powstają zupełnie nowe style lub jakieś hybrydy
  • z roku na rok przybywa piwnych festiwali, targów i innych imprez o piwnej tematyce
  • w zastraszającym tempie rośnie liczba piwowarów domowych i konkursów piw domowych
  • maleje udział rynkowy koncernów na rzecz innych browarów
  • dość szybko przybywa sensownych lokali z szeroką ofertą piw z małych browarów
  • piwni blogerzy mnożą się szybciej niż bakterie na agarze
  • premiery nowych piw obchodzone są hucznie i „z pompą” 

 

EWOLUCJA

Mimo, że pojęcie to głównie kojarzymy z naukami biologicznymi, to w rzeczywistości możemy je odnosić do wielu dziedzin życia. Również pojęcie ewolucji piwnej nie jest więc żadnym faux pas.Ewolucja to proces ciągły, polegający na stopniowych zmianach zachodzących w dość długim czasie – tak brzmi najbardziej ogólna regułka, wyjaśniająca to pojęcie. Tu również nie ma konkretnie sprecyzowanej długości czasu, jednakże z pewnością chodzi tu o dłuższy okres niż w przypadku rewolucji. Czy zatem w Polsce można zaobserwować piwną ewolucję? Być może tak, ale tylko wtedy, gdy weźmiemy pod uwagę ostatnie sto lat. Nie można natomiast nazwać ewolucją tego, co dzieje się w przeciągu 2-3 lat! Moim zdaniem to stosunkowo za krótko, by nazwać to ewolucją. Znaczące zmiany zachodzą tak szybko, że bardziej na miejscu wydaje się mówić tu o rewolucji!

Problem nazewnictwa mamy więc z głowy, a jeśli jeszcze nie przekonałem większości z was to po części przybliżę to, co działo się w Polsce w tych ostatnich kilku latach. Nie będę szczegółowo wyliczał, ile w tym czasie zorganizowano nowych piwnych festynów i festiwali, ilu przybyło piwnych blogerów i piwowarów domowych, ile otwarto nowych multi- i hipertapów oraz ile procent zmalało koncernom, a ile urosło konkurencji. Wiecie dlaczego? Bo to jest bardzo trudno dokładnie policzyć i po prostu mi się nie chce. Skupię się za to na samych browarach (nie restauracyjnych) i piwach przez nich warzonych, bo uważam, że one są głównym motorem napędowym owej piwnej rewolucji. Cała reszta to tylko otoczka, przysłowiowa wisienka na torcie.

2011
W tym roku powstał pierwszy kontraktowy browar w Polsce (nie licząc krótko istniejącego Browaru Stary Kraków ), warzący swoje piwa w Zawierciu – Browar Pinta, dzieło Ziemowita Fałata, Grzegorza Zwierzyny i Marka Semli. To właśnie ten browar możemy uznać za ojca chrzestnego piwnej rewolucji. Od Pinty zaczęła się moda na piwa niszowe, na nowe style oraz towarzyszące im premiery. Od tego momentu osoby tworzące nowy browar przestali być anonimowi, a stali się publicznie rozpoznawalni i znani. W piwnej chronologii naszego kraju to właśnie ten rok uznać należy za „rok zerowy”. Od tej chwili możemy podzielić historię polskiego browarnictwa na to, co było przed Pintą oraz na to, co było później. 
Pinta jest autorem wielu nowych piw w Polsce, których dotąd nie imały się polskie browary. Oto niektóre z nich: rauchbier (koźlak wędzony i marcowe dymione), american india pale ale (AIPA), grodziskie, oatmeal stout (stout owsiany), imperial IPA, imperial witbier, pumpkin ale (piwo dyniowe), altbier/sticke, sahti, rice IPA (ryżowe IPA), bière de garde, black rye IPA (ciemne żytnie IPA), porter imperialny i kilka innych o nieco mniejszym znaczeniu. Wszystkich zasług, przypisywanych projektowi Pinta nie sposób tu wymienić. Wielkie brawa i respect!


2012
Ten rok niewątpliwie zapadł mi w pamięci ze względu na debiut drugiego browaru kontraktowego – AleBrowaru. Za tym projektem stoi znany bloger Bartek Napieraj, Arkadiusz Wenta oraz piwowar incognito z Pomorza, który oficjalnie nadal jest nieznany, a i tak wszyscy doskonale wiedzą o kogo chodzi. Już same zapowiedzi były szumne – tylko górna fermentacja, tylko niepasteryzowane i niefiltrowane trunki, warzone w Gościszewie.AleBrowar z werwą zaczął kontynuować dzieło zapoczątkowane przez Pintę. Nie brakowało kontrowersyjnych etykiet, nowych styli i premier z udziałem samych twórców projektu. Napieraj i spółka są również autorami kilku pionierskich styli w Polsce: india pale ale (IPA), milk stout (stout mleczny), witbier, black IPA, india brown ale oraz whisky stout. Ze względu na staż na rynku, Pinta i AleBrowar są najbardziej rozpoznawalnymi nowofalowymi browarami, w tym wypadku kontraktowymi.

W połowie czerwca do tej dwójki dołączył kolejny twór, określany mianem pierwszego w Polsce browaru rzemieślniczego - Browar Artezan z Natolina pod Warszawą. Za tym projektem stoi Jacek Materski, Dariusz Doroszkiewicz oraz Piotr Wypych, wszyscy są piwowarami domowymi, posiadającymi certyfikat sędziowski PSPD. Artezan również dołożył swoją cegiełkę w piwnej rewolucji, głównie w postaci takich piw jak: saison, russian imperial stout (RIS), dubbel, château, gose, brown ale, czy brown porter.

W 2012 roku wystartował także inny browar kontraktowy – Antidotum, warzący w Browarze Bartek. Wypuścili od razu trzy piwa, niestety bardzo wadliwe, z dużą ilością diacetylu i kiszonej kapusty o ile mnie pamięć nie myli. A wiadomo, że piwosze nie znoszą masła i warzyw w piwie, toteż Antidotum po uwarzeniu swojego czwartego piwa i kilku miesiącach działalności, zwinął żagle. Warto zauważyć, że nawet drugie warki tych piw były niezdatne do picia!


2013
W pamiętnym 2013 roku powstało najwięcej jak do pory browarów (pamiętajcie, że nie uwzględniam tutaj browarów restauracyjnych, bo jest ich zbyt wiele).W maju na Festiwalu Dobrego Piwa zadebiutował Browar SzałPiw – kontraktowcy w składzie Jan Szała (syn) i Wojtek Szała (ojciec). Obaj są uznanymi piwowarami domowymi, zaczęli warzyć tam, gdzie nie poradziło sobie Antidotum, czyli w Bartku. Z początku zapowiadali, że będą zajmować się tylko belgijskimi stylami, lecz z biegiem czasu odeszli od tej zasady. Mimo poważnej wpadki z Ciemnym Dynksem chłopaki cieszą się dość dużym wzięciem, jeśli chodzi o ich piwa. Do tej pory eksperymentowali z witbierem, belgian pale ale, triplem oraz dubbelem, natomiast black IPA Śrup to jedno z najlepszych piw jakie piłem.

Również we Wrocławiu swoje pierwsze piwo (w stylu american wheat) zaprezentowała nam Pracownia Piwa – podkrakowski browar rzemieślniczy, którego skład tworzy bloger Tomek Rogaczewski, Marek Bakalarski oraz Marta Osadkowska. Nie sposób wymienić wszystkich piw jakie do tej pory uwarzyli, bo od maja ubiegłego roku do chwili obecnej było ich aż trzynaście! Sporo z nich to rzadko spotykane i modne w świecie style lub przeróżne hybrydy nie będące jeszcze oficjalnie stylami uznawanymi przez BJCP. Co ciekawe Pracownia Piwa jest otwarta na świat i lubi eksperymentować, co pokazuje poprzez współpracę z piwowarami domowymi.

W ubiegłym roku także wystartował Browar Piwoteka Marka Puty, który postanowił oprócz pubu, sklepu i sklepu internetowego warzyć kontraktowo w browarze restauracyjnym w Radomiu. Do współpracy w charakterze piwowara namówił blogera Marcina Chmielarza – znanego ze współpracy z Browarem Jabłonowo. Jak na razie mają na koncie tylko cztery piwa, ale warty uwagi jest szczególnie Czarny Wdowiec (american dry stout), Wołek Zbożowy (hybryda) oraz Kokolobolo (koźlak orkiszowy).

Browar Olimp to kolejny browar kontraktowy. Rozpoczynał współpracę z Browarem Krajan, by potem przenieść się do Zodiaka. Niestety ich cztery piwa, które się pojawiły nie powalają na kolana, a debiutancki Prometeusz to wpadka na miarę niechlubnego Antidotum. Nie mają na razie zbytnio się czym pochwalić, ale cieszy mnie sam fakt istnienia kolejnego browaru. Dobrze, że się nie poddają. Ciekawie zapowiada się ich najnowsza premiera Hadesa – russian imperial stout z ziarnami kakaowca i papryczkami chilli!

Nie można również zapominać o firmie Ursa Maior i Bieszczadzkiej Wytwórni Piwa, gdzie swoich dzieł dogląda utytułowana piwowarka domowa i blogerka Agnieszka Łopata. Ten rzemieślniczy browar z Bieszczad wypuścił w przeciągu trzech miesięcy  imponującą ilość ośmiu piw. Aga chyba za bardzo nie lubi eksperymentować, warzy głównie powszechnie znane i dość tradycyjne piwa, jednak godny uwagi jest jej dunkel weizen, brown rauch ale, hefe weizen oraz amber ale. W mojej opinii jej udział w piwnej rewolucji uważam za znaczący.

Nie są to wszystkie browary kontraktowe i rzemieślnicze, które zostały otwarte w ubiegłym roku. Lecz ze względu na brak znajomości wyrobów np. z Browarnia Sobótka Górka nie będę się nad nimi rozwodził.


2014
Mimo otwarcia aż 21 nowych browarów (źródło: wikipedia), rok 2013 to pikuś w porównaniu z tym, co zaoferuje nam rok 2014. Mimo jego początku kilka nowych browarów już warzy swoje pierwsze piwa, a co najmniej trzy mają to już za sobą. W tej chwili już możemy spróbować debiutanckich wytworów z Browaru Ninkasi i Browaru Birbant. W kolejce czekają jeszcze Browar Bednary, Doctor Brew, Browar Mason i to na pewno nie koniec. Wierzę, że w tym roku uda się pobić rekord z ubiegłego roku.

Swój udział w tej historii mają także, trochę niedoceniane browary restauracyjne, które przestałem liczyć już dawno temu. Obecnie ich liczba przekracza już 50 i ciągle powstają nowe. Swój duży wkład mają głównie te browary, które nie boją się eksperymentów i butelkują swoje wyroby, dzięki czemu są one dostępne dla szerszego grona klientów. Wystarczy wymienić tutaj Minibrowar Haust, Rodzinny Browar Widawa, Browar Staromiejski Jan Olbracht, czy Z&Z Wojkówka.
Każdy kolejny rok jest lepszy i bardziej obfity w nowości. Na obecną chwilę mamy już ponad 110 wszystkich browarów. Ile będzie za rok o tej porze?

Miało być krótko, a wyszło jak zawsze ;> Nie dziwcie się, wszak piwo to prawdziwy temat rzeka. Teraz chyba już nie macie wątpliwości, że rewolucja to najbardziej trafne określenie na to, co aktualnie dzieje się na polskiej scenie piwowarskiej.

Komentarze

  1. Jak na rozpiętość tematyki, to i tak spiąłeś ją do niezbędnego minimum, w bardzo przyjemnej i treściwej formie. Gratulacje, Zioło!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

NAJCHĘTNIEJ CZYTANE

10,5 DZIESIĘĆ I PÓŁ

ALK.4,7%. Góra dwa tygodnie temu, bez żadnego szumu medialnego w sklepach pojawiło się piwo Dziesięć i Pół . Kultowa marka z lat 90-tych została reaktywowana!!! Każdy obywatel naszego kraju w wieku 30+ z pewnością pamięta to piwo – ogromne kampanie reklamowe w radiu, tv i prasie, plakaty, billboardy, gadżety z logo 10,5. To piwo było po prostu wszędzie, to było coś, to była moda, styl życia... Pojawiło się dokładnie w 1995 roku i z miejsca stało się głównym konkurentem dla mega popularnego wówczas EB. Jednak z upływem lat marka powoli zaczęła upadać, aż w końcu zupełnie zniknęła z rynku, podobnie zresztą jak EB. Dziś Kompania Piwowarska postanowiła zrobić reedycję marki, wypuszczając na razie bardzo limitowaną ilość piwa. Jest to swego rodzaju test konsumencki, KP liczy na ‘powrót do przeszłości’ wśród konsumentów, sentymentalną podróż do czasów młodości pewnej grupy klientów. A jeśli piwo „się przyjmie” zagości w sklepach na stałe. Niecny plan.  Ja z racji swojego wiek

COOLER LEMON BEER

ALK.4%. Radlerowa bitwa, która rozpętała się na dobre na początku lata, powoli słabnie na swojej sile. Ja tym czasem wprowadzam do gry kolejnego zawodnika. Nie jest to co prawda radler, lecz zwykłe piwo smakowe/aromatyzowane. Piwo Cooler było kiedyś dobrze znane i nawet cenione, gdyż w owym czasie po prostu nie było innych tego typu krajowych piw. Dzisiaj można dostać oczopląsu niemal w każdym sklepie, patrząc na asortyment tego typu napitków. Dobra, dosyć gadania... Po nalaniu ujrzałem złocisty trunek, w pełni klarowny, a także tysiące bąbelków, normalnie burza w szklance! Solidne wysycenie daje nam gwarancję (niczym Poxipol ;>) dużego orzeźwienia. Piwo pokrywa symboliczna, biała piana o drobnej strukturze. Nie dość, że nie ma jej zbyt wiele, to jeszcze szybko się redukuje do milimetrowego kożuszka. No, ale w końcu to nie weissbier. W zapachu batutę dzierży chemiczna cytrynka, która dyryguje namiastką słodu oraz substancjami słodzącymi (aspartam i acesulfam K). Piw

Niby "małpka", a jednak w środku piwo 18% vol.!!!

  Ostatnio będąc w Dino wyczaiłem przedziwne piwo. Początkowo nawet nie byłem pewny, czy jest to piwo. Stało jednak na półce obok innych piw, więc moja ciekawość zwyciężyła. Mamy tu napitek o woltażu, aż 18%! Nie czyni go to rzecz jasna najmocniejszym polskim piwem, ale szacun i tak się należy. Zwłaszcza, że możemy to kupić w dyskoncie. Swoją drogą bardzo jestem ciekawy jakim sposobem udało się otrzymać taki woltaż. Banderoli nie ma, więc opcja z dolewaniem spirytusu odpada. Wymrażanie natomiast to cholernie drogi interes, więc cena byłaby zapewne dużo większa. Poza tym, jeśli już coś wymrażać, to z pewnością jakieś mocne już piwa i obowiązkowo trzeba się tym chwalić na lewo i prawo. Ta opcja też na bank odpada. Bardzo ciekawą rzeczą jest też dziwnie znajome opakowanie, które zna chyba każdy domorosły obywatel tego kraju :D Niby „małpka”, a w środku zonk…, to znaczy piwo. Najbardziej jednak absurdalną rzeczą jest wg mnie idiotyczna nazwa. W sumie to nawet nie wiadomo jak to wymawiać.

OKO W OKO - Perła Chmielowa vs Perła Export

  Było już porównanie Perły Chmielowej Pils w brązowej i zielonej butelce ( tutaj ), no więc w końcu przyszedł czas rozstrzygnąć, która Perełka jest lepsza – Chmielowa, czy Export. Obydwie z pewnością mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja raczej opowiadam się za tymi pierwszymi, choć z pewną rezerwą. A tak osobiście i prywatnie, to wolę Chmielową, ale w brązowej flaszce. Co ciekawe, Perła Export pojawiła się na blogu, jako jedna z pierwszych recenzji, a było to równo dziesięć lat temu… To, że są to te same piwa już na wstępie trzeba wykluczyć, bowiem woltaż aż nadto się różni. Producent w obydwu przypadkach nie podaje składu, więc nie wiemy tak naprawdę, jakie różnice są na papierze, ale za chwilę przekonam się, jakie będą w ocenie organoleptycznej. Perła Chmielowa Pils Ładne piwko, złociste, klarowne. Piana średnio obfita, dość rzadka i szybko się dziurawi. Kilka minut i już jej nie było. Lacingu brak. W smaku znajome nuty trawiastego chmielu, ziół oraz jasnego s

OKO W OKO - Perła Chmielowa (brązowa butelka) vs Perła Chmielowa (zielona butelka)

Zgodnie z zapowiedziami teksty ukazujące się na blogu, gdzie porównuję ze sobą dwa piwa noszą od teraz nazwę „Oko w Oko” i stanowią niejako odrębny dział. Oczywiście wciąż są to recenzje, ale w moim odczuciu chyba nieco bardziej interesujące niż tradycyjne posty. Piwa tu opisywane są w jakimś stopniu do siebie podobne, może nawet niekiedy identyczne (przynajmniej w teorii). W każdym razie zawsze coś ich ze sobą łączy, ale też jednocześnie niekiedy dzieli. Moim zadaniem jest wskazać różnice i podobieństwa oraz rozstrzygnąć, które z nich jest lepsze i dlaczego. Jak widzicie dziś zajmę się piwem Perła Chmielowa Pils, bo tak brzmi pełna nazwa najbardziej popularnego „piwa regionalnego” z Lubelszczyzny. Nie zamierzam tutaj wchodzić w dysputy, czy Perła Browary Lubelskie to browar regionalny, czy już koncernowy. Faktem jest, że to moloch, a jego piwa można bez problemu kupić w całej Polsce. Kto nie był nigdy na Lubelszczyźnie zapewne nie wie, że w tamtych stronach słynna Perełka wyst

Imperator. Niech moc będzie z tobą!

Jest takie piwo jak Imperator Bałtycki od Pinty. Jest także Imperator z Browaru Jabłonowo, ale jedno z drugim nie ma nic wspólnego prócz częściowej nazwy. Nawet woltaż raczej nie jest wspólny, bo w piwie z Jabłonowa jest on dużo wyższy. Ale po kolei. Było sobie kiedyś takie piwo jak Imperator – strong lager, czyli typowy mózgotrzep. Taki artykuł pierwszej potrzeby każdego żula, można rzec. Współczynnik „spejsona” był tutaj nad wyraz korzystny. Nie mniej jednak, piwo pewnego roku zniknęło z rynku, bo jak pewnie wiecie, od kilkunastu lat piwa mocne sprzedają się w Polsce coraz gorzej. Browar Jabłonowo jak widać poszedł mocno pod prąd i jakiś czas temu wskrzesił Imperatora. Tyle, że teraz jest jeszcze mocniejszy. Zamiast 10% ma, aż 12% alko! Nie w kij dmuchał. Nawet Karpackie Super Mocne mu nie podskoczy. Takiego woltażu może pozazdrościć niejeden RIS, czy Barley Wine . Toż to prawdziwy potwór, nawet wśród mocnych piw. Lęk jednak mi nie straszny, ja żadnego piwa się nie boję. Szklanki

PO GODZINACH - India Pale Lager

  Podczas, gdy wszyscy recenzują bezalkoholowego portera bałtyckiego od Ambera, czy urodzinowe Herbal Barley Wine, ja na pełnym luzie odgrzewam sobie „starego kotleta”, jakim jest Po Godzinach – India Pale Lager. Tak, to nie jest żadna nowość, a jedynie reaktywacja piwa, które na rynek wskoczyło… 9 lat temu. Mam na blogu opisane bodajże wszystkie piwa z serii Po Godzinach, prócz właśnie tego. Dlatego jego reaktywacja ucieszyła mnie dosyć znacząco. Ale co to właściwie jest India Pale Lager ? Otóż to piwo dolnej fermentacji, ale chmielone jak ipka , czyli nową falą. W przypadku Ambera jest tutaj chmiel Chinook, Citra, Cascade oraz polska Marynka i Sybilla. Nie brzmi to jakoś odkrywczo, ale chętnie spróbuje, bo Browar Amber to ja bardzo szanuję. Złocisto-żółte piwo pieni się dosyć obficie. Piana posiada mieszanej wielkości pęcherzyki, ale jest puszysta i trwała. Sowicie oblepia ścianki. W smaku czuć lekkość tego napitku, a także sporą świeżość. Chmiele poszły głównie w cytrusy, jak

Nowe Tyskie Pilzner

Nie tak dawno temu w największej sieci handlowej w Polsce pojawiło się nowe piwo Tyskie Pilzner. Ekskluzywna złota puszka z pewnością ma sugerować obcowanie z produktem premium . Na opakowaniu znajdziemy szumne zapowiedzi wyraźnej goryczki, obfitej piany i klarownej złocistej barwy. To w sumie standardowe „Opowieści z Narni”, które znajdziemy niemal na każdym koncernowym (i nie tylko) piwie. Przy warzeniu użyto jednak tradycyjną metodę dekokcji, którą koncerny raczej już dawno zapomniały. Tutaj nie powiem, ale Tyskie mi zaimponowało. Trzeba jednak wspomnieć, że ledwie kilka lat temu, przez krótki okres czasu istniało piwo Tyskie Pilzne, które było bardzo słabe. Piłem go, choć recenzji na blogu próżno szukać. Może więc teraz uda się uratować honor Kompanii Piwowarskiej? Piwo faktycznie jest złociste i nie to, że jakieś blade, niczym siuśki maratończyka po czterdziestym kilometrze. Piany jest ogrom, ale zbyt drobna to ona nie jest. Poza tym, jak to w koncerniakach bywa – szybko opada